GW: Służby już w styczniu alarmowały o epidemii. Rząd nie potraktował ich poważnie
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", polski rząd już w styczniu był powiadamiany o realnym zagrożeniu płynącym z Chin. Chodziło o koronawirusa. Pojawiły się ostrzeżenia, że epidemia prędzej czy później dotrze do Europy i nie ominie także Polski. Wybuch epidemii w naszym kraju był niewątpliwie do przewidzenia, jednak zostało to zlekceważone w pierwszej fazie doniesień.
Epidemia w Polsce była do przewidzenia. Rząd to zignorował
Według źródeł "Gazety Wyborczej" pierwsze informacje o epidemii koronawirusa i jej ryzyku pojawiły się już w styczniu. Informacja ta znalazła się także w notatce Agencji Wywiadu, dla której Chiny stanowią jeden z najważniejszych kierunków działania. Wraz z innymi służbami Agencja Wywiadu sprawdzała i badała, na ile doniesienia o koronawirusie mogą być wyolbrzymiane i służyć do prowadzenia działań propagandowych oraz szerzenia paniki.
Jednak, jak czytamy na stronie "GW", polski wywiad wniósł niezwykle ważny i cenny wkład w zawartość NATO-wskich analiz. Polskie służby jako pierwsze podkreślały powagę sytuacji i mówiły o tym, że to wcale nie musi być wojna czysto propagandowa, lecz może to być realne zagrożenie dla całego świata, w tym Polski.
– Już w styczniu Agencja Wywiadu ostrzegała, że zagrożenie jest realne, trzeba się na nie przygotować, a epidemia na pewno nie ograniczy się tylko do obszaru Chin – ujawnia informator "GW", który miał dostęp do analizy Agencji.
Według informatora "GW", o czym czytamy w ich artykule, najpoważniej sprawę miała potraktować chociażby Estonia, której reakcja oraz działania były szybkie i w porę została przygotowana odpowiednia ilość sprzętu ochronnego (maseczki, kombinezony, płyny odkażające), mobilne laboratoria itp. Niestety, spora część innych europejskich krajów, w tym Polska, podchodziła do sprawy bardziej na chłodno i traktowała ją mniej poważnie. Bardzo długo trzymano się tezy, że skala zagrożenia jest wyolbrzymiana, przesadzona i wykorzystywana przez wrogą NATO i USA propagandę. Taką właśnie postawę do niedawna przyjmował sam Donald Trump, prezydent Stanów Zjednocznych, a polski rząd poszedł w jego ślady.
Źródło: wyborcza.pl