Akty przemocy i molestowania w polskiej Policji. Trzy funkcjonariuszki padły ofiarami
W reportażu "Superwizjera" przedstawiono problem mobbingu w polskiej Policji. Bohaterkami materiału są trzy funkcjonariuszki, które miały doświadczać seksistowskiego zachowania, a nawet rozkazów dotyczących seksu oralnego ze strony swoich zwierzchników. Przełożeni policjantek nie ponieśli konsekwencji.
Dziennikarze emitowanego na antenie TVN24 "Superwizjera" dotarli do trzech policjantek, które przed kamerami opowiedziały o mobbingu oraz molestowaniu seksualnym, których doświadczyły ze strony swoich przełożonych.
Zwierzchnicy bohaterek reportażu nie doczekali się kary od polskiej Policji. W sprawie mundurowych wszczęto jednak postępowania dyscyplinarne. Część z nich przeniesiono do innych jednostek.
Mobbing w Policji. "Próba pokazania kobietom, że mają siedzieć cicho"
Bohaterką materiału jest Katarzyna Smietana, policjantka z 13-letnim stażem, na co dzień pracująca w komendzie w Rybniku. Dotychczas była odpowiedzialna za sprawy związane z przestępczością seksualną, a następnie narkotykową. Po tym, jak zgłosiła sprawę mobbingu, którego dopuszczał się jej przełożony, została przeniesiona do niższego wydziału.
Policjantka oceniła, że przeniesienie były formą kary oraz "pokazania innym kobietom, że jeżeli dzieje się coś podobnego, to mają siedzieć cicho". Wspomniała, że po otrzymaniu rozkazu przez trzy miesiące nie wróciła na komendę. Funkcjonariuszka przeszła załamanie nerwowe.
Marcin S., z początku kolega z oddziału, a następnie zwierzchnik policjantki, miał zmienić swój stosunek do Śmietany, gdy ta powiedziała mu, że nie jest zainteresowana intymną relacją. Po awansie S. miał przekonywać, że "wyp***doli z policji wszystkie kobiety". Na jednej z zakrapianych alkoholem imprez miał z kolei wykrzyczeć: Kto jeszcze nie miał Śmietanowej, ręka do góry.
Policjant miał wielokrotnie sugerować, że wszystkie mundurowe są od niego głupsze. Bohaterkę materiału miał z kolei przekonywać, że "sama poprosi o to, by ją zer***ł".
Po tym, jak Marcin S. został naczelnikiem, Katarzyna Śmietana została zawieszona w obowiązkach. Wobec policjantki toczy się również postępowanie dyscyplinarne związane z omyłkowym wpisaniem do protokołu świadka danych innego funkcjonariusza.
"Dostał polecenie od komendanta, że ma się czepiać wszystkiego, tak naprawdę: jak wyglądam, jak stoję, jak oddycham"
W "Superwizjerze" opublikowano również relację Małgorzaty Jeżewskiej, policjantki, która od 24 lat pracuje w komendzie w Nysie. Według koordynatorki praw człowieka w miejscowej Komendzie Powiatowej Policji mobbing, którego doświadcza, trwa od przeszło dwóch lat.
Zwierzchnik Jeżewskiej miał dostawać polecenia od komendanta, by ten nieustannie czepiał się funkcjonariuszki. – Jak wyglądam, jak stoję, jak oddycham, w którą stronę patrzę – wyliczała. Wszystko po to, by odeszła ze służby.
Przełożony policjantki miał być ponadto zmuszony do odnalezienia kompromitujących ją dokumentów. W przeciwnym wypadku miały grozić mu poważne reperkusje.
Bohaterka materiału zgłosiła sprawę do prokuratury. Choć wersję Jeżewskiej potwierdzili inni mundurowi, zdaniem kędzierzyńskiej Prokuratury Rejonowej przepisy o ściganiu mobbingu nie dotyczą służb mundurowych.
Funkcjonariuszy, którzy zeznawali w sprawie, przeniesiono do innych komisariatów. We wszystkich przypadkach wszczęto także postępowania administracyjne celem usunięcia ich ze służby.
Miałam "zrobić mu loda"
Trzecia z bohaterek reportażu nie zdecydowała się na ujawnienie swojej twarzy oraz danych osobowych. Jak przekazała, obawia się konsekwencji.
W rozmowie z dziennikarzami przyznała, że otrzymała polecenie służbowe dotyczące oddania się innej czynności seksualnej. – Usłyszałam z ust swojego przełożonego, żebym "zrobiła mu loda" – przekazała. – Miało to miejsce na terenie jednostki.
Policjantka odmówiła, a o sprawie powiadomiła prokuraturę. Zdecydowała się również na złożenie oficjalnego raportu dotyczącego mobbingu, którego padła ofiarą. Wkrótce, podobnie jak w dwóch powyższych przypadkach, przeciw funkcjonariuszce wszczęto postępowanie dyscyplinarne.
– Sytuacja, która nastąpiła ze mną po ujawnieniu tego procederu, była zemstą – wskazała, dodając, że następnie usiłowano wydalić ją ze służby, decyzję tłumacząc stanem zdrowia mundurowej.
Bohaterka "Superwizjera" zwróciła uwagę, że zgłoszenie sprawy wymagało ogromnej odwagi. Pytana, co doradziłaby swoim koleżankom po fachu, które nadal się wahają, odparła jednak: – Przy obecnym systemie prawnym – nie zgłaszać.
Rzecznik Policji: Działania przeciw mobbingowi ocenione pozytywnie
O to, ile raportów mobbingowych wpłynęło do Policji w roku 2020, dziennikarze zapytali rzecznika komendanta głównego Mariusza Ciarkę. Pytanie dotyczyło również działań mających na celu pomoc ofiarom oraz ukaranie ewentualnego oprawcy.
W odpowiedzi przekazano jednak, że Policja nie dysponuje podobnymi danymi. Ciarka zapewnił ponadto, że przed kilkoma miesiącami w Komendzie Głównej Policji odbyła się kontrola dotycząca przeciwdziałania mobbingowi.
Według oceny MSWiA oraz Departamentu Kontroli i Nadzoru działania prowadzone przez Komendanta Głównego Policji w sprawie przeciwdziałania mobbingowi "oceniono pozytywnie".
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Uchwalono obowiązkowe szczepienia. Bez nich prawdopodobnie nie wejdziesz też do wielu miejsc
Urodziny o. Rydzyka już za kilka dni. Szykują dla niego specjalny "prezent", raczej się nie ucieszy
Źródło: "Superwizjer" | tvn24.pl