wtv.pl > Polska > Para gejów pobita we Wrocławiu. Skandaliczna postawa policjantów
Konrad Wrzesiński
Konrad Wrzesiński 19.03.2022 08:40

Para gejów pobita we Wrocławiu. Skandaliczna postawa policjantów

wtv
WTV.pl

Wrocław wielu kojarzy się z tym miejscem na mapie Polski, które należałoby uznać za centrum europejskiej kultury. Niestety, niedawne wydarzenia na wrocławskim Nadodrzu przypomniały znakomicie znane nam zachowania homofobiczne oraz ksenofobiczne, stojące w ostrej sprzeczności z wartościami cenionymi przez wysoko rozwinięte państwa Wspólnoty. Para gejów została skopana w biały dzień, a zawiadomieni policjanci wykazali się wyjątkowym brakiem empatii. O zajściu informuje miejscowa "Wyborcza".

Do konfrontacji z grupą trzech młodych, dobrze zbudowanych i agresywnych mężczyzn doszło skrzyżowaniu ul. Drobnera z ul. Jedności Narodowej. "Pier… pedały, tu są dzieci!", doleciało uszu Dominika i Eloya. Wówczas zastąpiono im drogę. Eloy został skopany. Na odchodne usłyszeli: "Następnym razem, jak was tutaj zobaczymy, to zabijemy".

Mężczyźni spacerowali po mieście. Zaznaczają, że nie boją się okazywać swojego uczucia i zwykle przechadzają się, trzymając się za ręce.

Wrocław. Policjanci stwierdzili, że "to nie ich rewir"

– Przestraszyliśmy się – mówi "Wyborczej" jeden z napadniętych mężczyzn. – Ja cały czas prosiłem tylko: „Pozwólcie nam odejść”.Gdy patrzyliśmy na wkurzone twarze tych postawnych mężczyzn, to wypowiadane przez nich groźby wydawały się bardzo realne.

Dominikowi udało się wezwać policję. Zanim jednak na miejscu stawił się powiadomiony o zajściu patrol, przez wrocławskie Nadodrze przyjeżdżał inny radiowóz. – Opowiedziałem policjantom, co się dzieje. Poprosiłem o interwencję, bo napastnicy jeszcze byli w pobliżu – wspomina Dominik. Funkcjonariusze odparli jednak, że "to nie ich rewir". Następnie odjechali.

Niespełna kilka minut później na miejscu pojawił się kolejny, "właściwy" tym razem patrol. Zaatakowani mężczyźni opisali zajście. W odpowiedzi usłyszeli: "Czego panowie od nas oczekują?". – Nie wiemy, czego możemy oczekiwać od policji. Nie wiemy, jak powinna wyglądać interwencja. To policjanci powinni nam podpowiedzieć, co mamy robić – mówią dziennikowi Dominik i Eloy. Policjanci wysłuchali zeznań poszkodowanych i sporządzili notatkę, informując ich, że mogą złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

W sprawie zainterweniował poseł Lewicy, Krzysztof Śmiszek. Zaznaczył, że "atak miał podłoże dyskryminacyjne i homofobiczne". – Policjanci, zamiast poinformować poszkodowanych o przysługujących im prawach, dopytywali o „oczekiwania”. Ostatnią rzeczą, o której człowiek w takiej sytuacji myśli, jest mówienie policjantowi, co ma robić – dodaje polityk.

Komendant Maciej Januszkiewicz, u którego interweniował Śmiszek, twierdzi jednak, że działania funkcjonariuszy miały standardowy charakter i nie ma nic do zarzucenia policjantom.

– Interwencja zakończyła się wylegitymowaniem dwóch mężczyzn. Policjanci zwrócili się też o udostępnienie zapisu monitoringu z pobliskiego sklepu. Osoby wskazywane przez pokrzywdzonych jako sprawcy zostały już przesłuchane i postępowanie w przedmiotowej sprawie nadal się toczy – przekazał "Wyborczej" starszy sierżant Dariusz Rajski z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.

Co do policjantów, którzy jako pierwsi pojawili się na miejscu zdarzenia, a mimo to postanowili odjechać, zespół prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji stwierdził, że "patrol wykonywał wtedy inne czynności". Zdaniem posła Śmiszka to absurd: – Nie wyobrażam sobie sytuacji, że się pali i zagrożone jest czyjeś życie, a policjanci odjeżdżają, bo to nie ich zakres obowiązków (...) To już sprawa wewnętrzna policji, jak sobie przekażą informacje. Policjant ma obowiązek natychmiastowej reakcji, a tego tu zabrakło – mówi, cytowany przez wrocławską "Gazetę Wyborczą".

Powiązane