W toaletach w centrum dystrybucyjnym pojawiły się kamery. IKEA rozpoczęła śledztwo
Pracownicy centrum dystrybucyjnego IKEI w Peterborough w Anglii dokonali niepokojącego odkrycia. W toaletach znaleźli kamery. IKEA już rozpoczęła śledztwo w tej sprawie, a rzecznik przedsiębiorstwa zapewnia, że kamery zostaną usunięte.
Kamery w toaletach. Pracownicy interweniują u kierownictwa
Niepokojące zdarzenie nagłośniła lokalna gazeta "Peterborough Telegraph". Z doniesień tygodnika wynika, że kilku pracowników IKEA znalazło kamery w toaletach w ubiegłym tygodniu. Były zasłonięte panelami sufitowymi.
Jeden z członków personelu dostrzegł światło podczerwone przez szczelinę w panelach. Chwilę później natrafił na kamerę CCTV.
Okazało się, że to nie jedyny taki przypadek. Pracownicy centrum dystrybucyjnego znaleźli kolejne kamery w toaletach dla kobiet i mężczyzn.
Zaniepokojony personel niezwłocznie zgłosił tę sprawę. Do kierownictwa IKEI trafiły oficjalne skargi. Od szefostwa usłyszeli, że kamery zostały zamontowane w 2015 r., ale nie działają.
Mimo tego pracownicy uważają, że ich prywatność została naruszona. Według przepisów o ochronie danych kamery w miejscach prywatnych (min. w przebieralniach czy toaletach) mogą być stosowane bowiem tylko w “wyjątkowych okolicznościach”.
IKEA usunie kamery. Czy sprawa skończy się w sądzie?
Głos w tej sprawie zabrał rzecznik IKEI, który przekonywał, że firma “bardzo poważnie traktuje ochronę bezpieczeństwa i prywatności” współpracowników. - W 2015 r., w celu zapewnienia bezpiecznego miejsca pracy, nad sufitami w łazienkach i szatniach oraz w korytarzach poza tymi pomieszczeniami zainstalowano kamery monitorujące. Dochodzenie w tej sprawie jest w toku i usunięcie kamer to dla nas priorytet - oznajmił rzecznik, którego wypowiedź cytuje “PT”.
Przedstawiciel spółki zdaje sobie sprawę, że odkrycie może niepokoić personel. Dlatego też IKEA zaoferowała wsparcie na miejscu.
Mimo wyjaśnień nie wszyscy pracownicy są w pełni usatysfakcjonowani. Jeden z członków personelu miał przyznać w rozmowie z “PT”, że nigdy wcześniej nie spotkał się z podobną sytuacją. - Musiało być tysiące ludzi, których prywatność mogła zostać naruszona w tych toaletach - stwierdził.
Drugi pracownik zwrócił uwagę na skalę nadużyć. - To nie były kamery bezprzewodowe, jest cała sieć kablowa - przyznał.
Z ustaleń lokalnej gazety wynika, że część osób zatrudniona w centrum dystrybucyjnym rozważa podjęcie kroków prawnych.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV: