Szymon Hołownia przerwał milczenie ws. swoich napiętych relacji z TVN-em. "Odcięli się ode mnie"
Prowadzący wspomniał dyskusję publicystów z "Polskiego Radia 24", którzy zastanawiali się, w jaki sposób Hołowni miałoby udać się utrzymać na polskiej scenie politycznej przez 3 lata, nie mając do dyspozycji imponujących pieniędzy oraz struktur. – Zawsze wzruszają mnie takie akty troski – wskazuje kandydat na prezydenta RP w zakończonych 12 lipca wyborach. – Poradzimy sobie. My dzisiaj na spotkaniach mamy większą frekwencję – czasami COVID na to nie pozwala, więc musimy niestety sobie z tym radzić i wiele osób odsyłać z kwitkiem – niż w czasie kampanii [...] Dzisiaj dostaliśmy informację, że zarejestrowaliśmy stowarzyszenie.
TVN odciął się od Szymona Hołowni
– Programu i pomysłów mamy tyle, że nie wiem, czy nam trzech lat wystarczy na zorganizowanie tego wszystkiego. Wydaje mi się, że jeżeli się pracuje szczerze i opiera się swoją działalność rzeczywiście na energii obywatelskiej, a nie na deklarowaniu, że się taką znajdzie, jeżeli opiera się na realnej pracy nad programem, na realnej, merytorycznej robocie i na realnym zaangażowaniu ludzi, to nie trzy lata można przetrwać, ale trzydzieści i się rozwinąć – mówi Szymon Hołownia, dodając, że jest spokojny, że jego ruch już niedługo będzie trzecią siłą polityczną w kraju, będąc jednocześnie najlepiej przygotowanym merytorycznie, by móc o powalczyć o więcej w przyszłych wyborach.
Prowadzący postanowił zapytać Hołownię, czy nie kusi go już powrót do telewizji. – Ja się dziwię, że pana wciąż kusi – mówi były dziennikarz, który wskazał, że w trakcie kampanii zobaczył rzeczy, które kazały mu się zastanowić nad tym, czy kiedykolwiek chciałby wrócić do mediów. Hołownia dodaje, że "polityka jest miejscem, w którym można realnie zmieniać świat, który do tej pory się opisywało". 5 lat kadencji Andrzeja Dudy opisał jako czas zmarnowany i, jak sam przyznał, nie zamierza dłużej się temu przyglądać.
– Ja się nie odnajdę już w tym – wskazał Hołownia, pytany, czy nie miał propozycji, by choćby zastąpić Kingę Rusin w roli prowadzącego "Dzień Dobry TVN". – Nie, nie dzwonił nikt z TVN-u. Przeciwnie, miałem w czasie kampanii bardzo silne, a miejscami nawet przemożne wrażenie, że nastąpiło tam dość radykalne odcięcie – wskazał, dodając, że poniekąd rozumie decyzję stacji.
Źródło: WP