"Polska ma taką samą odpowiedzialność, jak reszta sojuszników". Politycy o roli Polski w wojnie w Afganistanie
Od kilku dni świat żyje atakiem talibów na Afganistan i przejęciem przez nich władzy. Drastyczne sceny chwytania się kadłubu samolotu, ucieczki i przerażenia zalewają sieć. Obywatele i obywatelki krajów globalnej Północy rozliczają swoich polityków z tej wojny. Dlatego zapytałam polskich polityków i polityczki, jakie jest ich zdanie o wojnie w Afganistanie, a także opinia dotycząca roli Polski w wojnie.
Henryka Krzywonos-Strycharska, Koalicja Obywatelska: Wojna w Afganistanie była niepotrzebna. Nic dobrego z działań wojennych w tym kraju nie wynikło, co widzimy codziennie w relacjach telewizyjnych.
Anita Kucharska-Dziedzic, Lewica: Każda wojna niesie za sobą śmierć niewinnych ludzi. I każda wojna jest fiaskiem dyplomacji oraz rezultatem braku umiejętności osiągnięcia porozumienia i swoistego kompromisu pomiędzy narodami, kulturami czy religiami.
Andrzej Rozenek, Lewica: Dwadzieścia lat intensywnych działań politycznych i militarnych poszło na marne. Afganistan wraca do punktu wyjścia. Miliardy dolarów, dziesiątki tysięcy żołnierzy, dziesięciolecia nacisków politycznych nie przyniosły żadnych namacalnych efektów. Pora na realną ocenę, która nie będzie dla państw zachodu miła. To jest katastrofa.
Marcelina Zawisza, Lewica: Dzisiejsza sytuacja w Afganistanie to dowód klęski 20 lat amerykańskiej oraz natowskiej polityki, a jej cenę ponoszą teraz Afgańczycy i przede wszystkim Afganki.
Okazało się, że za wspierany przez Amerykanów skorumpowany rząd nikt nie chciał walczyć
Robert Obaz, Lewica: Mimo miliardów dolarów, tworzenia państwowości Afganistanu na szkielecie poprzedniego ustroju, wraca to, co było przed 2001 r. Nie wprowadziliśmy ani rządów prawa, ani też demokracji. Wygraliśmy wojnę, ale przegraliśmy demokrację. Można brutalnie powiedzieć, że talibowie zwyczajnie nas wszystkich przeczekali. Możemy jedynie snuć przypuszczenia co do rozwoju przyszłej polityki państwa, ale realne jest zagrożenie nową falą terroryzmu międzynarodowego. Przez 20 lat zachód starał się zaszczepić wartości, na których mogłoby wzrosnąć stabilne, demokratyczne państwo, które szanuje wolność słowa i prawa człowieka w tym prawa kobiet. Nie udało się - być może dlatego, że uważaliśmy, że możemy nasze wartości przeszczepić na każdy grunt i spodziewać się tych samych efektów. Mieliśmy doświadczenie z Afryki, gdzie po erze kolonializmu podzieliliśmy kontynent w sposób, który w zasadzie generuje wiele konfliktów zarówno na tle religijnym, jak i etnicznym. Myślę, że kolejny raz nie odrobiliśmy lekcji. To my zburzyliśmy ich życie wojną, a później oddaliśmy państwo w ręce tych, których nazywamy przecież terrorystami.
Maciej Konieczny, Lewica: To, co dzieje się dziś w Afganistanie, to dowód na klęskę amerykańskiej polityki ostatnich 20 lat. Mimo tak długiego czasu i ogromnych pieniędzy przeznaczonych przez USA na szkolenie i wyposażenie afgańskiej armii, budowany przez nie system rozsypał się w ciągu tygodnia. Okazało się, że za wspierany przez Amerykanów skorumpowany rząd nikt nie chciał walczyć. Amerykanie zostawiają po sobie kraj w chaosie i ponad sto tysięcy cywilnych ofiar konfliktu.
NATO, w tym głównie Stany Zjednoczone, będą miały ich krew, wolność i utratę praw człowieka na rękach i sumieniu
Katarzyna Kretkowska, Lewica: NATO, w tym głównie Stany Zjednoczone, będą miały ich krew, wolność i utratę praw człowieka na rękach i sumieniu. Odwrócono się od ludzi tego kraju w imię wygodnictwa politycznego i militarnego, nie zrobiono niczego, by zabezpieczyć sytuację ludności po wycofaniu wojsk amerykańskich. Jest sprawą oczywistą, że dysponując takim, a nie innym aparatem wywiadowczym i doświadczeniem 20 lat pobytu w tym kraju władze USA wiedziały, że taki będzie efekt ich wyjścia z tego kraju - poddanie się skorumpowanego rządu i oddanie władzy talibom. Nie zrobiono nic, by zabezpieczyć wolności obywatelskie ludności, w tym przede wszystkim prawa kobiet. Syte kraje NATO odwróciły się obojętnie od Afganek i ich losu.
Anna Maria Żukowska, Lewica: Afgańczycy i Afganki mają prawo, tak jak każdy naród ma świecie, do samostanowienia. Talibowie funkcjonują przez te dwadzieścia ostatnich lat tylko dzięki temu, że mają wsparcie wśród lokalnej ludności. Żadna partyzantka tyle nie wytrzyma, jeżeli nie ma poparcia w swoim narodzie. Należy przyjąć ten fakt do wiadomości. Tylko mniejszość Afganek i Afgańczyków z wielkich miast pragnie zachodniego stylu życia i zachodniej demokracji.
Maciej Gdula, Lewica: W Afganistanie załamał się system wspierany przez kraje zachodnie - przede wszystkim USA - i powstanie nowy reżim polityczny zdominowany przez talibów. Będą temu towarzyszyć jednak konflikty, co wywoła najprawdopodobniej falę uchodźczą. Szacunki mówią o 1,5 mln ludzi.
Monika Rosa, Koalicja Obywatelska: Niestety, możemy spodziewać się najgorszego - Afganistan może stać się ziemią krwawego terroru i wiecznego strachu. Myślę, że całą wojnę w Afganistanie należy ocenić z perspektywy tego, jak się zakończyła. A zakończyła się porażką zachodu. Talibowie urośli w siłę i zajęli prawie cały kraj.
"To klęska administracji Joe Bidena"
Robert Kwiatkowski, Lewica: USA i ich sojusznicy (w tym my) ponieśliśmy klęskę. Talibowie twierdzą, że się zmienili; nie wierzę w to, ale chciałbym się mylić.
Krzysztof Szulowski, Prawo i Sprawiedliwość: O ile o decyzji co do wycofania wojsk amerykańskich i sojuszniczych można dyskutować i nawet ją zrozumieć, to doprowadzenie do sytuacji, która nastąpiła w ostatnim czasie, w tym w ostatnich dniach – totalnego chaosu i panicznej ucieczki z tego kraju tysięcy ludzi, pod naporem talibów, którzy w błyskawicznym tempie opanowali całe terytorium, to blamaż cywilizowanego świata. To przede wszystkim kompromitacja prezydenta Bidena i dramatyczne obrazy z Kabulu pozostaną symbolem jego rządów.
Janusz Kowalski, Prawo i Sprawiedliwość: Sytuacja w Afganistanie to klęska administracji Joe Bidena.
A Polska?
Anita Kucharska-Dziedzic: Warto przypomnieć, że po zamachach z 11 września 2001 roku NATO po raz pierwszy w historii przywołało art. 5 traktatu waszyngtońskiego. Jako członek byliśmy niejako zobowiązaniu do udzielenia wsparcia Stanom Zjednoczonym jako państwu, które jest zaatakowane i oczekuje solidarności sojuszniczej. Takiej samej solidarności oczekiwalibyśmy również my, kiedy wrogi i śmiertelny atak dosięgnąłby Polskę.
Krzysztof Szulowski: Jeśli chcemy liczyć na pomoc militarną innych, gdyby była ona konieczna, sami tego zaangażowanie nie możemy odmawiać. Ale wycofanie wojsk USA to nauczka też dla nas, że aby liczyć na wsparcie sojuszników, sami musimy mieć potencjał do walki i stąd powinniśmy go cały czas zwiększać.
Janusz Kowalski: Polska lojalnie wypełniła swoje zobowiązania sojusznicze.
Filip Kaczyński: Polska nie pozostawia swoich sojuszników i przyjaciół w potrzebie.
Henryka Krzywonos-Strycharska: Polska uczestniczyła w tej wojnie, bo obligowały ją do tego sojusze w ramach NATO, jednak osobiście jestem przeciwna wojnom, bo każda wojna to porażka polityków.