Chciał przyjąć komunię świętą w maseczce z logo Strajku Kobiet. Reakcja księdza była niespodziewana
Podczas pasterki Gleb Bartoń stawił się w kościele z maseczką, na której była czerwona błyskawica
Mężczyzna jako jeden z pierwszych stawił się po Komunię Świętą. Zwrócił się do księdza, który wspierał go przez lata
"Dlaczego ty prowokujesz, idź mi stąd" - odpowiedział duszpasterz
Do zdarzenia doszło w kościele imienia świętego Jana Chrzciciela w Warszawie. Na pasterkę w świątyni stawił się Gleb Bartoń - aktywista oraz uczestnik protestów w obronie praworządności. Jak podaje dla naszej redakcji, w miejscu kultu posługę świadczy hierarcha, który od lat wspierał go, gdy przyjechał do Polski z Ukrainy.
Czerwona błyskawica, stworzona przez Strajk Kobiet, wywołała radykalną reakcję księdza podczas Pasterki
Gleb zasłonił usta maseczką z symbolem Strajku Kobiet. W rozmowie wyjaśnił, że nie miał na celu wywołania kontrowersji, czy manifestowania poglądów. - Nie miałem innego zakrycia twarzy - tłumaczy. Działacz siedział w piątym rzędzie podczas uroczystości.
Nasz rozmówca podaje, że w świątyni poza proboszczem pracuje trzech księży. Jeden z nich jest mu szczególnie bliski. Społecznik przez wiele lat przychodził do kapłana, by porozmawiać, podzielić się swoimi problemami oraz przemyśleniami. - To był mój prawdziwy duszpasterz - informuje.
Uczestnik pasterki po Komunię Świętą zgłosił się jako pierwszy. Podszedł specjalnie do bliskiego mu kapłana. - Podchodzę z uśmiechem i nagle słyszę "dlaczego prowokujesz. Idź mi stąd". Spytałem, o co chodzi? Usłyszałem, że nie udzieli mi komunii. Nawet nie wiem, czy chodziło o maseczkę - podaje.
Odrzucenie było dla Gleba wyjątkowo przykrym doznaniem. Jak deklaruje, po zajściu cały trząsł się z emocji. Aktywista tłumaczy, że nie spodziewał się tak radykalnej reakcji ze strony duszpasterza.
Aktywista wspólnie z partnerką wysłał maila do parafii, prosząc o wyjaśnienie zajścia. Sprawę nagłośnił także za pośrednictwem mediów społecznościowych. Wiemy, że do spotkania z kapłanami dojdzie w najbliższy poniedziałek.
Nie wiemy, co było przyczyną aż tak ostrej reakcji ze strony hierarchy.
Źródło; [WTV]