wtv.pl > Polska > Kibice nie nacieszyli się długo skokami na Wielkiej Krokwi. Przyjechała policja, posypały się mandaty
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 19.03.2022 08:26

Kibice nie nacieszyli się długo skokami na Wielkiej Krokwi. Przyjechała policja, posypały się mandaty

wtv
WTV.pl
  • W czasie wczorajszego konkursu skoków narciarskich pod Wielką Krokwią w Zakopanem zgromadzili się kibice

  • Na miejscu pojawiła się również policja

  • Funkcjonariusze wylegitymowali blisko 300 osób. Wręczono również mandaty i skierowano wnioski o ukaranie do sądu

Nie wszyscy kibice skoków narciarskich zdołali zaakceptować pozbawienie ich prawa do dopingowania Kamila Stocha, Andrzeja Stękały, czy Dawida Kubackiego. Część z nich postanowiła mimo wszystko stawić się na miejscu, pod skocznią w Zakopanem.

W Polsce skoki narciarskie traktowane są jako sport narodowy. Kibice nie zdecydowali się na zrezygnowanie z szansy oglądania, jak szybują polskie orły. Policja była na to przygotowana i pojawiła się w okolicy skoczni, sprawdzając, czy nie dochodzi do łamania przepisów pandemicznych.

Policja legitymowała kibiców w trakcie konkursu skoków narciarskich w Zakopanem

Według informacji przekazywanych przez Polską Agencję Prasową, Fakt oraz InnPoland, w czasie wczorajszych skoków narciarskich poza wygrodzonym terenem pojawiła się spora grupa kibiców polskich skoczków. Same trybuny były zamknięte ze względu na obostrzenia wprowadzone w związku z pandemią koronawirusa.

Wraz z kibicami w Zakopanem pojawiła się również policja. Funkcjonariusze wylegitymowali 281 osób. PAP przekazał, że w związku ze stwierdzeniem naruszeń prawa wystawiono 50 mandatów karnych, a do sądu trafi 21 wniosków o ukaranie.

- Chodzi o wykroczenia porządkowe i brak maseczek - powiedziała rzeczniczka zakopiańskiej policji w rozmowie z Polską Agencją Prasową. InnPoland przekazuje również medialne wiadomości mówiące o tym, że w czasie konkursu skoków narciarskich odpalono również race. One również, poza ignorowaniem obowiązku zakrywania ust i nosa, były powodem otrzymania mandatu.

"Zdalne" kibicowanie tuż pod skocznią

Kibice skoków narciarskich zdecydowali się na osobiste pojawienie się w Zakopanem. Organizatorzy nie przewidzieli możliwości otwarcia trybun, co nie jest wydarzeniem zaskakującym. Nie zdecydowano się również na umieszczenie telebimów w okolicy skoczni, tak by kibice mogli oglądać zmagania najlepszych sportowców zimowej dyscypliny. Zapewne nie chciano narazić się na zbędne gromadzenie się tłumu, który w okresie epidemii stanowi ogromne zagrożenie.

Niemniej pasjonaci skoków narciarskich nie dali za wygraną i tuż za wygrodzonym teren pojawili się nader tłumnie. Nie brakło barw narodowych i akcesoriów dopingujących znanych z poprzednich lat. Pod Wielką Krokwią w Zakopanem stawić się miały setki kibiców. Niektórzy wybrali podróż camperem, chcąc obejść przepisy i parkując w okolicy obiektu, gdzie rozgrywały się zawody.

Zgromadzony tłum oglądał poszczególne skoki głównie za pomocą telefonów komórkowych i udostępnianych on-line relacji telewizyjnych. Doping miał być słyszany przez zawodników.

Organizatorzy poszczególnych konkursów wprowadzili szereg zmian

Dotychczasowa formuła skoków narciarskich musiała się zmienić. Zawodnicy oraz sztab trenerski zobligowani są nieustannie zakrywać usta i nos maseczkami ochronnymi. Zawodnicy mają robione testy na obecność wirusa SARS-CoV-2 w organizmie.

Zmianie uległa również forma dekorowania zwycięzców. Obecnie drużyny i zawodnicy sami wręczają sobie puchary i medale. Przygotowano specjalne stojaki zlokalizowane przed podium. Po ogłoszeniu wyników przez spikera zawodnik schodzi i sam pobiera trofeum.

Źródło: Inn Poland / PAP / FAKT 

Artykuły polecane przez redakcję WTV: