wtv.pl > Polityka > Sieradz. Powiesiła kartkę A4 na biurze Lichockiej, sąd wydał wyrok
Alan Wysocki
Alan Wysocki 19.03.2022 08:16

Sieradz. Powiesiła kartkę A4 na biurze Lichockiej, sąd wydał wyrok

Sieradz
Facebook/Dziewuchom Dziewuchy Sieradz
  • 30 grudnia rozmawialiśmy z Anną Sikorą, której wymierzono mandat w wysokości 400 złotych. Kara wynikała z umieszczenia kartki "Zaginęły prawa człowieka. Znalazcę prosimy o kontakt". - Według policji dokonałam tak strasznego czynu, że trzeba było ukarać mnie grzywną - komentowała wówczas dla naszej redakcji

  • Sprawa trafiła do sądu, jednak ten zniósł karę finansową. Od decyzji odwołała się policja, wymuszając ponowne przeanalizowanie działania aktywistki społecznej

  • Dziś - 27 kwietnia - zapadł ostateczny wyrok. Sprawa Sikory została umorzona, a ta nie musi regulować mandatu. Podczas procesu funkcjonariusze policji nie powiedzieli ani słowa

Posiedzenie w Sieradzu zaczęło się o 10:00, a decyzja sądu zapadła już o 14:30. Anna Sikora nie musi płacić mandatu za powieszenie kartki A4 na biurze posłanki Prawa i Sprawiedliwości, Joanny Lichockiej. - To, co chciałam powiedzieć, powiedział sędzia, wydając orzeczenie - informuje w rozmowie z naszą redakcją. - To podnoszące na duchu. Żyjemy w Polsce prawa. Mamy prawo protestować, krytykować władzę - dodaje członkini partii Razem.

Sieradz jest miastem położonym na terenie województwa łódzkiego. Gmina liczy 42 tysięcy mieszkańców, a podczas Strajku Kobiet na ulicach gromadziło się ponad 1500 osób.

Sieradz. Koniec procesu w sprawie Anny Sikory. "Mamy prawo protestować, krytykować władzę"

- Naprawdę, bardzo się cieszę. Sprawę umorzono przez wzgląd na brak jakiejkolwiek szkodliwości społecznej czynu. Sąd swoją decyzję argumentował tak pięknie. Sędzia tłumaczył, że prawo do krytyki rządu i wyrażania poglądów, gwarantuje mi Konstytucja - relacjonuje nasza rozmówczyni. 

- Sędzia mówił też o braku szkód materialnych. To była kartka A4 przyczepiona na biurową taśmę klejącą - przypomina członkini partii Razem. Co ciekawe, uzasadniając wyrok, zwrócono uwagę na postawę posłanki Joanny Lichockiej, która pokazała w Sejmie środkowy palec, skierowany wobec członków ugrupowań opozycyjnych.

"Osoby, które mierzą się z policją za działalność aktywistyczną, nigdy nie będą szły same"

Jak się dowiedzieliśmy, pochylono się między innymi nad okolicznościami zdarzenia. Kartkę powieszono w trakcie głośnych Strajków Kobiet. Manifestacje stanowiły formę sprzeciwu wobec wdrożenia zakazu aborcji z przyczyn embriopatologicznych. Jeszcze w grudniu pisaliśmy o działaniach, jakie policja podjęła względem Anny Sikory. Mowa o tekście zatytułowanym "Powiesiła na biurze posłanki PiS kartkę A4, teraz spokoju nie dają jej służby".

Na sali rozpraw stawili się, funkcjonariusze policji, którzy odwołali się od pierwszego orzeczenia. jednak podczas całej rozprawy nie zabrali głosu. - Nic nie powiedzieli, ani słowa - podkreśla organizatorka Strajku Kobiet w Sieradzu. - Na miejscu policji wstydziłabym się mówić cokolwiek - oceniła - Szuka się jakichkolwiek paragrafów. Sąd powiedział, że przepisy wykorzystano wobec mnie instrumentalnie - przytacza nasza rozmówczyni.

- W całym mieście można znaleźć ogłoszenia, kartki, naklejki i policja się tym nie zajmuje, choć to ten sam paragraf. Czy służby ścigają za powieszenie kartek, naklejek na klatce schodowej, skrzynce pocztowej lub na latarni miejskiej? - pyta retorycznie. - Osoby, które mierzą się z policją za działalność aktywistyczną, lewicową, czy organizację Strajków Kobiet, nigdy nie będą szły same, bo solidarność jest naszą bronią. Państwo prawa jeszcze istnieje - zaapelowała. 

Artykuły polecane przez redakcję WTV:

Źródło: [WTV]