Sąd nie zezwolił na aresztowanie zatrzymanej aktywistki LGBT. Decyzja zmieni wiele w obliczu polskiego postrzegania prawa? Oby
Przypomnijmy, że w ostatnich dniach na ulicach Warszawy można było zauważyć furgonetki organizacji Pro Prawo do Życia. Antykobieca fundacja oplakatowała pojazdy homofobicznymi treściami. Szczególne oburzenie wywoływał fakt, że konserwatywni działacze jawnie porównywali homoseksualizm do pedofilów.
Sąd nie zezwolił na tymczasowy areszt dla działaczki LGBT, Małgorzaty Szutowicz
Kilka dni temu, niespodziewanie w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się doniesienia w sprawie aresztowania działaczki z nieformalnej grupy Stop Bzdurom. Warto podkreślić, że aktywiści z tej inicjatywy są podejrzani o zdewastowanie wozu fundacji Pro Prawo do Życia. Zebrany materiał dowodowy dał policjantom powód do pilnego ujęcia Małgorzaty Szutowicz. Niestety podczas przeprowadzania czynności mogli oni znacznie naruszyć obowiązujące przepisy. Kobiecie nie pozwolono nawet na założenie butów.
Wszelkie informacje w tej sprawie przekazywał na bieżąco Piotr Siałkowski. Ujawnił on informacje z biura Prokuratury Okręgowej w sprawie Małgorzaty Szutowicz.
"Podejrzanemu zarzucono, że w trakcie zbiegowiska wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki Renault Master, poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą. Łączna wartość strat wyniosła 6 123 zł na szkodę Fundacji Pro Prawo do Życia" - czytamy w oświadczeniu Mirosławy Chyr, rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Sąd po rozpatrzeniu wniosku o tymczasowy areszt za rzekome wykroczenia nie przychylił się do wniosku złożonego przez organy ścigania. "Aktywistka z kolektywu Stop Bzdurom pozostanie na wolności podczas prokuratorskiego śledztwa. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze - dozór policyjny (obowiązek trzykrotnego meldowania się w komendzie) oraz poręczenie majątkowe w kwocie 7 tys. zł." - czytamy we wpisie Piotra Siałkowskiego na Facebooku.
Źródło: [Facebook/Siałkowski pisze z sądu]