wtv.pl > Polska > Tęcza wróciła na pomnik. Policja pojawiła się natychmiast, brutalne sceny
Alan Wysocki
Alan Wysocki 19.03.2022 08:34

Tęcza wróciła na pomnik. Policja pojawiła się natychmiast, brutalne sceny

wtv
WTV.pl

Od kilku dni trwa medialna burza w sprawie materiałów stanowiących symbol społeczności nieheteronormatywnej. Anonimowe aktywnostki w nocy wywiesiły swój manifest na kilku warszawskich pomnikach. Jednym z nich była podobizna Jezusa Chrystusa. Swoim działaniem kobiety chciały wesprzeć osoby, które na codzień zmagają się z mową nienawiści i dyskrymacją przez wzgląd na orientację seksualną. 

"Pamięci poległych w walce z codzienną nienawiścią, tych, którzy mieli siłę, by skoczyć w ciemność. Dodająca wiary w lepszą przyszłość osobom, którym państwo zabrało wolność i bezpieczeństwo. Wzywająca do otwartej wojny przeciw dyskryminacji. Nakazująca nie prosić, nigdy więcej nie błagać o szacunek i litość. To miasto jest nas wszystkich. Je**ie się, ignoranci" - czytamy w apelu umieszczonym na figurach. 

Policja ujęła kolejną aktywistkę. Profesorka UW chciała wyrazić solidarność

Wyjaśnijmy, że żaden z ważnych monumentów nie został zniszczony ani uszkodzony. Umieszczano na nich jedynie flagi oraz ważny apel, a mimo to, funkcjonariusze policji zatrzymywali działaczy podejrzanych po popełnienie kontrowersyjnego czynu. Jedna z aktywistek została ujęta na środku ulicy. Okazuje się, że Małgorzata Szutowicz, bo o niej mowa, była zatrzymywana już wcześniej. Kilka tygodni temu służby weszły do jej mieszkania. Podczas aresztowania uniemożliwiono kobiecie założenie butów. 

Po kolejną osobę, która mogła być zaangażowana w sprawę, organy ścigania pojechały aż do Białegostoku. Pracownicy z rzeszowskiej oraz warszawskiej komendy w godzinach wieczornych przewieźli ją do stolicy, aby dokonać przesłuchania i postawienia konkretnych zarzutów. Wiemy już, że w sprawie radykalnych działań organu będą składane zażalenia. Całe przedsięwzięcie wzburzyło nie tylko społeczność LGBT. Swoje wsparcie dla aktywistek wyraziła też profesorka Uniwersytetu Warszawskiego. Magdalena Pecul-Kudelska udała się pod pomnik Chrystusa i umieściła na nim teczową flagę. 

"Chcę sprawdzić, czy policja i prokuratura będzie za ten sam czyn ścigać mnie - heteronormatywną panią profesor w średnim wieku - z równą pasją co młode queerowe aktywistki. Osoby obrażone moją flagą tęczową na figurze sakralnej przepraszam. Nie chcę nikogo obrażać, chcę wyrazić solidarność z prześladowanymi za może obrazoburczy, ale nikogo niekrzywdzący performance" - czytamy na Facebooku sojuszniczki osób LGBT. działania organów ścigania nie były wobec niej tak radykalne, jak wobec przedstawicielek nieformalnej grupy "Stop Bzdurom".

"To sytuacja, która jest bardzo przykra na wielu poziomach. Przykre jest to, że tęczowa flaga została uznana za taką, która profanuje. Nawet jeżeli komuś nie odpowiada estetyka tego protestu, nawet jeżeli kogoś uczucia religijne zostały zranione, odczuwał ból – ja z tym nie polemizuję. Ból jest sprawą indywidualną. Natomiast tutaj mamy do czynienia z wkroczeniem pełną parą przez organy ścigania w sposób zarezerwowany dla terrorystów. Dodatkowo – konkretnej grupie osób odmawia się prawa do manifestowania swoich przekonań w przestrzeni publicznej. A mają przecież do tego prawo zgodnie z Konstytucją i Kartą Praw Człowieka" - komentowała Pecul-Kudelska dla "Oko.Press".

Policja interweniowała po 15 minutach od zdarzenia. Poza krótką sprzeczką doszło jedynie do wylegitymowania profesorki. Nie zabrano jej na tak zwany "dołek", ani nie przedstawiono jej konkretnych zarzutów.

Na umieszczonym zdjęciu wyróżniającym widzimy ujęcie z transmisji Obywateli RP na Facebooku z 5 sierpnia. 

Źródło: [Oko.Press/Facebook/Magdalena Pecul-Kudelska]

Koniecznie obejrzyj nieziemsko prosty i szybki przepis na przepyszny posiłek!