PiS zapłacił firmie PR pół miliona za 1,5 miesiąca pracy. Na onkologię nadal nie ma
PiS przeznaczył 600 tys. zł na 1,5 miesiąca usług agencji StoPro odpowiadającej za kampanię wyborczą premiera Mateusza Morawieckiego. Firma nie może się pochwalić innymi spektakularnymi projektami. Należy za to do kolegi doradcy szefa rządu.
O sprawie informuje "Gazeta Wyborcza". Dziennikarzom dziennika udało się dotrzeć do rachunków Państwowej Komisji Wyborczej. Kilkanaście z nich agencja StoPro wystawiła komitetowi wyborczemu Prawa i Sprawiedliwości.
Siedzibą StoPro ma być powojenny budynek mieszkalny na warszawskiej Pradze-Południe. Na miejscu na próżno szukać jednak szyldu bądź jakichkolwiek informacji o tym, jak można skorzystać z jej usług. Firma powstała w roku 2017. Mimo to, jak wynika z danych Krajowego Rejestru Sądowego, w 2018 roku nie miała żadnego klienta. Sytuacja uległa zmianie w 2019 roku, gdy agencja podjęła współpracę z PiS. Owa współpraca dotyczyła jedynie jednego posła – Mateusza Morawieckiego.
PiS nie dopuszcza obcych
Jak podaje "Wyborcza", "StoPro miała przygotować m.in. projekty graficzne banneru »Wybieram Śląsk«, projekty reklam w lokalnych gazetach oraz plakatów na tramwaje i autobusy, wydrukować i rozdać gazetkę wyborczą, wykleić plakaty i bannery z wizerunkiem szefa rządu oraz poprowadzić kampanię w mediach społecznościowych". Czas pracy agencji StoPro? 1,5 miesiąca. Koszt? Bagatelka, 600 tys. zł.
DZISIAJ GRZEJE: 1. Tajemnicze nocne spotkanie Andrzeja Dudy z prezesem PiS. Spiskowali?
2. Ważna decyzja w związku z koronawirusem. Wyłączą przyciski w autobusach i tramwajach w Warszawie
Firma ma m.in. zajmować się usługami PR, usługami międzynarodowymi oraz działalnością portali internetowych. Na jej stronie internetowej do niedawna widniały loga PKP, Orlenu oraz KGHM. Co ciekawe, większość z wymienionych spółek nigdy nie współpracowało ze StoPro.
Choć doświadczenie prezesa Agencji, Dominika Basiora, nie jest wybitnie imponujące, za decyzją partii, by przekazać mu kampanię Morawieckiego, miały stać jego koneksje. Basior miał zostać polecony przez Mariusza Chłopika, obecnie bliskiego doradcy premiera. Jeden ze współpracowników Morawieckiego, do którego udało się dotrzeć "Wyborczej" stawia sprawę jasno: "do premiera nie dopuszcza się obcych".
ZOBACZ TAKŻE:
- Polka wicemistrzynią świata. To już trzeci medal naszej reprezentantki
- PILNE: Pilne oświadczenie polskiego ministra zdrowia w sprawie koronawirusa
- Wrocławski ksiądz: epidemia to kara za homoseksualizm. Skandaliczne kazanie
- Nastolatek szkalowany przez sąd za tęczowy herb miast. Paranoja i kuriozum
- Choć płacił składki całe życie, nie dostał emerytury. Patologia systemu
- Bilety na samolot za 34 złote. Tysiąc miejsc wyprzedanych w niecałą godzinę mimo kryzysu
Źródło: Gazeta Wyborcza