Media obiegły informacje o kontrolach po Strajku Kobiet na nauczaniu zdalnym. Czarnek stanowczo odpowiada
Nowo mianowany szef Ministerstwa Edukacji i Nauki udzielił dość obszernego wywiadu Polskiej Agencji Prasowej. W trakcie rozmowy poruszono przede wszystkim kwestię nauczania zdalnego, spodziewanej daty powrotu dzieci do szkół, a także protestów przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego przez Trybunał Julii Przyłębskiej.
Koniec nauczania zdalnego?
– [...] epidemiolodzy i wirusolodzy doszli do wniosku, że przy 5 mln uczniów, którzy przemieszczają się codziennie do szkoły, bardzo często wraz ze swoimi opiekunami, często komunikacją zbiorową, by ograniczyć liczbę zakażeń, trzeba było wprowadzić radykalne zmiany – mówił PAP Przemysław Czarnek. Treść wywiadu przytacza serwis Radia Zet.
Minister wskazał, że tzw. ruch około oświatowy oznacza czynne uczestniczenie w życiu publicznym nawet kilkunastu milionów osób dziennie, tłumacząc tym samym wprowadzenie nauki i zdalnej i przedłużenie jej do świąt.
W poprzednich wypowiedziach polityk Prawa i Sprawiedliwości zaznaczał, że spodziewaną datą powrotu dzieci do szkół jest 18 stycznia, a zatem pierwszy poniedziałek po zakończeniu zimowych ferii, które decyzją rządzących obejmą wszystkich uczniów w tym samym okresie.
Czarnek: "To nie jest zadanie ministra"
Pytany o efektywność nauczania zdalnego i kwestię monitorowania ilości dzieci, jakie biorą udział w zajęciach, szef MEiN odparł: – To jest przede wszystkim zadanie dyrektorów i wychowawców. Jest dokładnie tak samo jak z uczniami, którzy nie przychodzą na lekcje stacjonarne. Sprawdzanie, dlaczego tak się dzieje, usprawiedliwianie nieobecności lub nieusprawiedliwienie jej, to nie jest zadanie ministra i dyrektora, tylko właśnie wychowawców i dyrektorów szkół. Są sytuacje, gdy jest to zwykłe wagarowanie.
Czarnek zapewnił, że ma świadomość, iż część nieobecności na prowadzonych formie nauki zdalnej lekcjach wynika z trudnych warunków, wymieniając przy tym brak odpowiedniego sprzętu czy dostępu do internetu. – Dlatego wprowadziliśmy możliwość organizacji nauczania zdalnego na terenie szkoły – wskazał.
Minister przekazał, że w pierwszej kolejności do placówek powrócą uczniowie klas I-III, w przypadku których nauczanie w formie zdalnej stwarza najwięcej problemów, dzieci z klas VIII oraz maturzyści.
Wulgarne zachowania, niegodne zawodu nauczyciela
Najszerzej komentowanym fragmentem rozmowy jest jednak kwestia zapowiedzianych poprzednio przez samego Przemysława Czarnka kontroli – prowadzonych przez kuratora oświaty – tych nauczycieli, którzy mieli zachęcać uczniów do udziału w protestach.
– Nie prowadzę i nie prowadziłem żadnej kontroli nauczycieli uczestniczących w wydarzeniach publicznych. Wielokrotnie o tym mówiłem. Nie neguję konstytucyjnego prawa do pokojowych manifestacji oraz wolności wyrażania poglądów nikomu, również uczniom czy nauczycielom – zapewniał szef Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Natychmiast dodał jednak: – Moim obowiązkiem było jednak natychmiastowe reagowanie na informacje, które otrzymywaliśmy, czyli to, że były w kraju incydenty – podkreślam incydenty – że nauczyciele, w sposób wulgarny, zachowywali się na manifestacjach czy namawiali uczniów podczas lekcji do udziału w nielegalnych zgromadzeniach.
Polityk wskazał, że podobne zachowanie w dobie pandemii to "skrajna nieodpowiedzialność" i stwarzanie niebezpieczeństwa dla uczestników oraz "pośrednio wszystkich Polaków". – Nie da się przejść wobec tego w sposób obojętny. Przecież te wulgarne zachowania podczas protestów są niegodne zawodu nauczyciela – zaznaczył Czarnek.
"Biedni ludzie"
Komentując ostatnie protesty pod siedzibami MEiN, minister wskazał: – Powtarzam, nikomu nie odbieram wolności i prawa do wyrażania swoich opinii.
Dodał jednak, że choć manifestanci żądają wolności, w jego opinii jest to wolność bez odpowiedzialności. – To anarchia. Przywoływane są moje wypowiedzi wyrwane z kontekstu. Nadinterpretowuje się te wypowiedzi, wymyśla niestworzone rzeczy, budując swoją narrację, tak jak czynił to ostatnio marszałek Michał Kamiński – żenujący spektakl manipulacji i kłamstwa. Nic na to jednak nie poradzę, że ludzie chcą się sami kompromitować.
– Nie potrafię wytłumaczyć intencji tych osób. Biedni są. Zamiast zająć się jakąś pożyteczną pracą na rzecz dobra wspólnego robią sobie krzywdę, nie tylko wizerunkową. To trudne do wytłumaczenia – dodał Przemysław Czarnek, który funkcję ministra edukacji i nauki pełni od 19 października bieżącego roku.
źródło: PAP / radiozet.pl