Makabryczna sytuacja przy kościele. Mieli broń pneumatyczną, tragedia była blisko
Do skandalicznego przestępstwa doszło w Ostrołęce w województwie mazowieckim. Od obywatela Ukrainy wyłudzono pieniądze oraz szantażowano go w celu pozyskania większej sumy. Na miejscu nieoczekiwanie zjawiła się policja, która ujęła bandytów.
Obywatel Ukrainy padł ofiarą napadu w Ostrołęce, wskutek którego wyłudzono od niego 100 zł
Mężczyzna był szantażowany, by następnego dnia powierzyć przestępcom kolejną sumę pieniędzy
Na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji, którzy aresztowali bandytów
Sprawcom napadu z Ostrołęki grozić może nawet 15 lat pozbawienia wolności.
Skandaliczny napad w Ostrołęce
Do mrożących krew w żyłach scen doszło nieopodal kościoła pw. Nawiedzenia NMP w Ostrołęce. Wg. doniesień "Tygodnika Ostrołęckiego", Oleh Z., obywatel Ukrainy wypoczywał na jednej ze znajdujących się niedaleko ławek. Nie mógł oczekiwać, że za chwilę padnie ofiarą przestępstwa.
Do mężczyzny miała niespodziewanie dosiąść się nieznana mu wcześniej kobieta, Katarzyna B. Nowa znajoma wyszła z nietypową propozycją. Zaoferowała przebywającemu w Ostrołęce Olehowi wspólny zakup napojów alkoholowych. W celu ich spożycia, mieli udać się za pralnię, znajdującą się w pobliżu rzeki.
Świeżo poznana para nabyła napoje wyskokowe i udała się na miejsce. Szybko okazało się, że nie są jedynymi, którzy tego dnia postanowili spędzić czas nad rzeką. Nieoczekiwanie do Oleha Z. podeszło dwóch mężczyzn: Mateusz G. i Wiesław G.
Mieszkańcy Ostrołęki mieli przy sobie broń pneumatyczną. Jeden z nich przystawił ją obywatelowi Ukrainy do skroni, żądając natychmiastowego wydania posiadanych pieniędzy. Okazało się, że Katarzyna B. pełniła rolę wabika i od samego początku współpracowała z bandytami.
Złapani na gorącym uczynku
Oleh Z. miał przy sobie jedynie 100 zł, które bez wahania oddał przestępcom. To okazało się jednak niewystarczające. Mężczyźni zagrozili mu, że następnego dnia musi przekazać im kolejną sumę - tym razem w wysokości 500 zł.
Wtem nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Przy budynku pralni z zaskoczenia pojawił się policyjny patrol! Funkcjonariusze podjęli natychmiastową interwencję, która zakończyła się zatrzymaniem bandytów oraz odnalezieniem skradzionych wcześniej 100 zł.
Początkowo Katarzyna B. udawała, że nie ma nic wspólnego z popełnionym przestępstwem. Po jakimś czasie zdecydowała jednak przyznać się do winy i ponieść konsekwencje.
Cała trójka trafiła do aresztu, o czym zadecydował Sąd Rejonowy w Ostrołęce. Zarówno Mateusz G. jak i Wiesław G. nie przyznają się do zarzucanej im winy.
Oskarżeni spędzą 3 miesiące w areszcie. Za zuchwały napad grozić im może nawet do 15 lat pozbawienia wolności.
Źródło: o2.pl
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Uchwalono obowiązkowe szczepienia. Bez nich prawdopodobnie nie wejdziesz też do wielu miejsc
Urodziny o. Rydzyka już za kilka dni. Szykują dla niego specjalny "prezent", raczej się nie ucieszy