wtv.pl > Polska > Ksiądz gwałcił Iwonę, od kiedy skończyła 12 lat. Kazał jej o tym mówić w konfesjonale
Konrad Wrzesiński
Konrad Wrzesiński 19.03.2022 08:41

Ksiądz gwałcił Iwonę, od kiedy skończyła 12 lat. Kazał jej o tym mówić w konfesjonale

wtv
WTV.pl

Historię Pani Iwony opisuje "Wyborcza". W tekście znajdujemy przerażającą, niezwykle szczegółową opowieść kobiety o tym, co zrobił jej kapłan.

Wiosną 1981, kończąc z wolna szóstą klasę podstawówki, Iwona miała 12 lat. Wtedy właśnie poznała księdza Jana, przyprowadzonego na lekcję przez katechetkę. Dziewczynki wyrecytowały wyuczone na pamięć wierszyki, zaśpiewały zapamiętane piosenki i wręczyły księdzu kwiaty. Musiały też całować go po rękach. "Był po trzydziestce, niewysoki, krępy, łysawy blondyn", czytamy.

Ksiądz nie pozwalał jej odwracać wzorku. Słysząc, że ją boli, odpowiadał: Ma boleć.

Po lekcji ksiądz zaprosił dziewczynki do siebie. Mówił, że ma pocztówki z Paryża czy Warszawy, to się wymienimy – wspomina cytowaną przez "Wyborczą" Iwona.

Dziewczynki poszły na plebanię. Na miejscu zastały ciasto i cukierki, absolutne skarby w czasach PRL-u. Ksiądz poczęstował je też kawą i winem.

W wakacje ponownie odwiedziła księdza. Raz jeszcze miały towarzyszyć jej koleżanki. Tym razem jednak przed plebanią nie było nikogo. Iwona weszła do środka, sądząc, że się spóźniła. Ksiądz Jan znów poczęstował ją winem, po czym zaczął dotykać i całować. Wybiegła na zewnątrz, wstydząc się wypitego wina. Ksiądz nie zapomniał jednak o dziewczynce i przypomniał osobie z początkiem nowego roku szkolnego.

Przyszedł na lekcję religii i nakazał pójść za sobą. Zabrał ją do łazienki i zgwałcił, mówiąc, że nie wolno jej krzyczeć. Potem starł z niej krew.

Od tego czasu gwałty wydarzały się regularnie. Kobieta opisuje, że ksiądz zawsze gwałcił ją na podłodze bądź w łazience. "Nigdy na wersalce, żeby nie było słychać", podaje "Gazeta Wyborcza". Podczs gwałtów kazał patrzeć sobie w oczy. Na słowa skarżącej się na ból dziewczyny odpowiadał krótko: "Ma boleć".

– A co zrobiłaś ze mną? Opowiedz! – rozkazał podczas spowiedzi. Następnie, dysząc, słuchał opowieści dziewczyny.

Przeprowadzka na nowe osiedle nie uchroniła Iwony przed kolejnymi gwałtami. Koszmar trwał jeszcze 3 lata.

Adwokatka księdza zaproponowała jej zadośćuczynienie

Iwona zdecydowała się opowiedzieć swoją historię, gdy zobaczyła film Sekielskich. W jednej z pierwszych scen "Tylko nie mów nikomu" widać doskonale znany jej kościół św. Wojciecha.

W 2007 roku wystąpiła, co prawda, w "Rozmowach w toku", na głowie miała jednak perukę, wobec czego nikt jej nie rozpoznał i sprawa nie nabrała rozgłosu. Nagrany ukrytą kamerą ksiądz przyznał się do wszystkiego.

Iwona postanowiła walczyć o zadośćuczynienie za swoje krzywdy. – Jego adwokatka zaproponowała, że będą mi płacić co miesiąc, ale pod warunkiem że nigdy już nie wystąpię z roszczeniami. Kwota była zbyt niska, nie mogłam się zgodzić – mówi kobieta.

Mimo że od dramatu minęły już długie lata, kobieta wciąż nie może zapomnieć widoku księdza Jana w rozpiętej sutannie. Zaznacza, że wciąż jest osobą wierząca.

Powiązane