TVP po raz pierwszy o filmie Sekielskich. Ksiądz mówił o zgorszeniu i nękaniu duchownych
Sytuacja w telewizji publicznej uległa zmianie 21 czerwca, gdy na antenie TVP1, w programie "Między Ziemią a Niebem" wspomniano słowa papieża Franciszka mówiącego o "obowiązku uważnego słuchania stłumionego, milczącego krzyku dzieci". Następnie wyemitowano rozmowę z Jakubem Pankowiakiem, jednym z bohaterów "Zabawy w chowanego", ofiary krytego przez biskupa Janiaka ks. Arkadiusza Hajdasza.
Przez dłuższy czas Telewizja Polska unikała wspominania drugiego dokumentu Tomasza i Marka Sekielskich, w którym poruszono problem krycia księży-pedofilii przez instytucję Kościoła katolickiego w Polsce. Przypomnijmym, że hierarchowie, doskonale zdając sobie sprawą z zarzutach ciążących na duchownych, zwykli przenosić ich z parafii do parafii, tuszując tym samym problem.
Ksiądz Henryk Zieliński i "utrwalanie mitu księdza pedofila"
Zachowanie telewizji publicznej należałoby uznać za niejaki przełom. Poprzednio stacja wyraźnie unikała wymienienia choćby samej nazwy dokumentu, nie wspominając już o podjęciu merytorycznej dyskusji na temat problemu ukazanego w filmie. W zamian wyemitowano zaś swoistą kontrę do dokumentu Sekielskich – szumnie zapowiadany materiał o problemie pedofilii wśród celebrytów.
Coś się zatem zmieniło. To wyraźnie nie podoba się jednak księdzu Henrykowi Zielińskiemu, który – jak wskazuje "Wyborcza" – tydzień po emisji programu w Telewizji Polskiej w tygodniku "Idziemy" opublikował artykuł traktujący o zgorszeniu, jakie wśród katolików wywołał program TVP. Duchowny za skandaliczne uznał również postawienie biskupa Edwarda Janiaka w roli "czarnego charakteru".
"GW" zaznacza, że w opinii księdza Zielińskiego Telewizja Polska miałaby tym samym utrwalać w widzach kłamliwe przekonanie, iż "każdy ksiądz to potencjalny pedofil". Duchowny łączy kolejno program TVP z akcją rozwieszania plakatów "Zranieni w Kościele" w polskich diecezjach. Akcji, której – rzecz jasna – przeciwny jest ks. Henryk Zieliński. "Plakaty te były de facto zachętą do składania donosów na księży pod wskazany telefon. Od takich pomysłów już tylko krok do naszywania każdemu księdzu na sutannie tegoż numeru telefonu – najlepiej w żółtym kolorze", twierdzi, cytowany przez dziennik.
Na zakończenie przytoczmy równie zadziwiające słowa duchownego, zdaniem którego "utrwalanie stereotypu, że Kościół jest miejscem zranienia, a nie zbawienia, jest niczym innym, jak rozsiewaniem tego zgorszenia, które realnie czasem się zdarza, a czasem jest tylko domniemane".
Źródło: Gazeta Wyborcza / "Między Ziemią a Niebem"