Ksiądz pedofil z Gorlic wypytywał 9-letnie dzieci o obsceniczne rzeczy. Dramatyczne relacje
Historię 37-letniej dziś kobiety przytacza "Gazeta Wyborcza". Pani Małgorzata nie chce wspominać księdza Andrzeja. O skandalicznej spowiedzi przeprowadzonej przez duchownego opowiada jej matka: – Małgosia zbierała dziewięć pierwszych piątków miesiąca. Trzeba było pójść do spowiedzi i przyjąć komunię. Ksiądz dawał pieczątkę na karteczce. Pamiętam, że to był siódmy pierwszy piątek; tego nigdy nie zapomnę. Widziałam przez okno, jak moje dziecko wraca z kościoła zdruzgotane – mówi. Pani Hanna wypytała córkę, dlaczego nie dostała rozgrzeszenia. Małgosia odparła, że ksiądz mówił o tym, co robi jej tatuś. Wściekła kobieta natychmiast pojechała na plebanię. Ksiądz Andrzej M. uciekł jednak na zakrystię.
– Twój tatuś wkłada ci palce do c***i? Na pewno to robi. Lubisz to? – pyta 9-letnią wówczas Małgosię ksiądz Andrzej.– Nie, proszę księdza, tatuś niczego takiego nie robi – odpowiada dziewczynka.I dalej: – Na pewno wkłada ci paluszki. Podnieca cię to? Lubisz wytrysk tatusia na swojej c***e?Gdy dziewczynka uparcie zaprzecza, ksiądz wpada w złość: – Ty kłamczucho. Za to, że kłamiesz i przysięgasz, nie dam ci rozgrzeszenia.
Sprawa nie trafiła na policję. Czasy były inne. – Wtedy nie miałam świadomości, że można nasłać policję na księdza – mówi "Wyborczej" pani Hanna.
Ksiądz z Gorlic: "Nie przeczę, że pytałem o różne rzeczy"
Wspomniany ksiądz Andrzej to bohater głośnej sprawy wykorzystywania jezuity Krzysztofa Mądla. "Wyborczej" udało się dotrzeć do pozostałych ofiar duchownego.
– Krzysiu, czy ty ruszasz sobie rączką peniska? – pyta chłopczyka ksiądz Andrzej M.– Nie, nie.– Na pewno nie dotykasz się tam?
Następnie ksiądz pytał dziecka, dlaczego oglądał filmy dla dorosłych. Nie słuchając zaprzeczeń chłopczyka, mówi: – Co oni sobie robili w tym filmie? Gdzie pan całował panią?
Duchowny miał opowiadać dzieciom o czynach pedofilskich i przestrzegać, by nigdy nie rozbierały się w takich sytuacjach. Następnie wychodził z pokoju, mówiąc "A teraz się rozbierz". Był to swoisty test. Dzieci nigdy nie wiedziały, czy zdały egzamin.
– Brał mnie na kolana i tak sadzał, że czułem jego erekcję. Po opowiastkach szedł do łazienki – wspomina ksiądz Mądel. Pozostałe ofiary, do których udało się dotrzeć dziennikowi, opowiadają m.in. o pytaniach dotyczących wąchania majtek rodziców oraz wypytywania chłopców, co podnieca ich bardziej: cycki czy penis?
Ksiądz nigdy nie odpowiedział za swoje czyny, bowiem miały one jedynie charakter werbalny. Według polskiego prawa nie podlega to penalizacji. "W tym właśnie polskie prawo jest do zmiany", mówi "Wyborczej" Artur Nowak, prawnik ofiar księży pedofilów. Po przejściu na emeryturę ksiądz został w swojej parafii. Nadal odprawia msze i spowiada. W Gorlicach był nie do ruszenia.
Do księdza Andrzeja dotarł autor artykułu "GW", Marcin Wójcik. Duchowny mówi mu, że nie powinien wracać do tych spraw, ponieważ za ich rozdmuchaniem stoją komuniści. – Ale jezuita Mądel, któremu opowiadał ksiądz o polucji i masturbacji, nie jest komunistą. Dziewczynka, której podczas spowiedzi mówił ksiądz o »paluszkach tatusia w c***e«, też nie była komunistką. Podobnie dziewczynka, której ksiądz wmawiał, że wącha majtki rodziców. Ministranci z Gorlic i Zalasowej, których brał ksiądz na kolana i sadzał na swoim członku, też nie byli komunistami – odpowiada dziennikarz.
Ksiądz zaznacza, że "nigdy nie doszło do żadnych czynów". Na stwierdzenie Wójcika, że "można gwałcić bez czynów", odpowiada: – Jak już mówiłem, robić, niczego nie robiłem. Żem o różne sprawy pytał, nie przeczę. – mówi ksiądz Andrzej i dodaje, że "wyczuwał, iż dzieci mają problemy seksualne"
– Sprawa jest czysta i zamknięta – ocenia.
Całość materiału Marcina Wójcika jest dostępna w "Dużym Formacie", dodatku do "Gazety Wyborczej".
Źródło: Gazeta Wyborcza