Krzysztof Rutkowski tłumaczy się ze sprawy z Iwoną Wieczorek. „Policja się mści”
Ostre słowa Krzysztofa Rutkowskiego w związku z działaniami służb po oświadczeniu, iż znalazł on dowody w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Nie zabrakło stwierdzeń o tym, że policja ma się mścić w związku z rzekomym odkryciem, jakiego dokonała agencja detektywistyczna prowadzona przez Krzysztofa Rutkowskiego i jego żonę Maję. Jakie akcje zdecydowały podjąć organy ścigania?
21 maja informowaliśmy o sensacyjnych doniesieniach Krzysztofa Rutkowskiego w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek . Od lat poszukiwania młodej kobiety są jedną z najgłośniejszych nierozwiązanych spraw kryminalnych w kraju.
Ku zaskoczeniu wszystkich Krzysztof Rutkowski oświadczył, iż znalazł ubrania , które w jego opinii należały do Iwony Wieczorek. Od początku sprawa ta budzi sporo kontrowersji w związku z niejasnościami i wątpliwym źródłem pochodzenia przedmiotów (więcej na ten temat przeczytasz > TUTAJ <).
Okazuje się, że znaleziskiem agencji Krzysztofa Rutkowskiego zainteresowały się również służby. Niestety dla najsłynniejszego polskiego detektywa-celebryty nie tylko pod kątem zbadania nowego tropu. Zdecydowano się na działania, które nie przypadły do gustu pracującemu nad rozwiązaniem głośnej sprawy detektywowi.
Krytyka Krzysztofa Rutkowskiego względem działań policji
Zdecydowano o konieczności przeprowadzenia badań oraz przejrzenia telefonów i samochodów Krzysztofa Rutkowskiego, jego żony Mai oraz członków ekipy i informatora, który przekazał wiadomości na temat umiejscowienia rzeczy Iwony Wieczorek.
— Byłem przesłuchiwany przez cztery godziny. Pobrano próbki DNA ode mnie i ludzi z mojej ekipy, po to, żeby potwierdzić, czy mieliśmy związek ze znalezionymi w Jelitkowie rzeczami — przekazał Krzysztof Rutkowski.
To jednak nie koniec. W związku z działaniem policji właściciel agencji detektywistycznej zdecydował się skierować zawiadomienie do Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji w Warszawie .
Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego miała mieć miejsce próba wymuszenia zeznań na informatorze detektywa . Według jego relacji funkcjonariusze mieli wskazywać, że uczestniczył on w procesie podrzucania znalezionych później rzeczy. — Przekazałem policji dane mojego informatora, chociaż wcale nie musiałem tego robić, ponieważ chroniła mnie ustawa prawa prasowego — zadeklarował Krzysztof Rutkowski.
Dziennikarz śledczy wątpi w autentyczność rzeczy znalezionych na plaży
Janusz Szostak, dziennikarz śledczy, nie ukrywa, iż znalezisko Krzysztofa Rutkowskiego traktuje raczej jako „show” . Podkreśla, iż niemożliwe jest, by po 15 minutach poszukiwań detektyw odkrył dowody, które nie zostały znalezione przez kolejne ekipy śledcze pracujące nad wyjaśnieniem zaginięcia Iwony Wieczorek.
Dodatkowo dziennikarz zwraca uwagę, że znalezione przez ekipę Rutkowskiego noże nie nosiły znamion rdzy . — Cała ta akcja wygląda mi bardziej na ustawkę [...] niż prawdziwe poszukiwania — gorzko stwierdził Janusz Szostak.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres wtv@iberion.pl. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
-
Jarosław Kaczyński lubi Kukiza, bo powiedział mu, że ładnie śpiewa
-
Przyjaciel Wałęsy nie wytrzymał, posypała się krytyka. „Niech się nie wygłupia, ma pieniądze”
Źródło: Fakt