wtv.pl > Tylko u nas > Kosmetolożka na celowniku gwiazdy "Love Island". Oskarża ją o oszpecenie twarzy, ale jej wersja jest całkiem inna
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 19.03.2022 08:57

Kosmetolożka na celowniku gwiazdy "Love Island". Oskarża ją o oszpecenie twarzy, ale jej wersja jest całkiem inna

Paweł Tyburski oskarża kosmetolog Annę Mazur o oszpecenie i "zniszczenie życia"
Instagram.com/pablotybori

15 lat doświadczenia, kursy, nieustanne kształcenie się i pasja do zawodu Anny Mazur. Z drugiej strony znany z „Love Island” Paweł Tyburski, który oskarża o błędy w sztuce i zniszczenie życia. Kosmetolożka opowiedziała nam, jak z jej punktu widzenia wygląda ta sprawa.

Paweł Tyburski oskarżył Annę Mazur o to, że w wyniku jej działań ma zmienioną twarz, a nawet zniszczone całe życie. Na swoim Instagramie nie tylko ostrzega innych przed jej praktyką, ale również chce zebrać osoby, które są przez kosmetolożkę pokrzywdzone.

Pada wiele mocnych słów, ale również stwierdzeń pokazujących, że zmiana wyglądu była dla znanego z „Love Island” bliźniaka prawdziwym dramatem. Przez pół roku miał zmagać się on z depresją i nie być w stanie wyjść z łóżka.

Anna Mazur postanowiła opowiedzieć nam, jak sprawa wygląda z jej strony. Jej relacja jest zupełnie inna od wersji prezentowanej przez celebrytę. Kosmetolog złożyła przeciwko Pawłowi Tyburskiemu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na jej szkodę, mimo iż to on wcześniej straszył, że podejmie takie kroki.

Początek współpracy nie zwiastował problemów, szybko pojawiły się jednak czerwone flagi

—  Początkowo nasza współpraca układała się pomyślnie, nie mieliśmy żadnej pisemnej umowy, jedynie ustną. […] poprosił mnie abym początkowo usunęła mu kwas hialuronowy z ust i żuchwy, ponieważ Paweł uważał, że efekty poprzednich zabiegów, tych nierobionych jeszcze przeze mnie, go szpecą —  przeczytać można w protokole zgłaszania zawiadomienia o przestępstwie, do którego dotarło WTV.

Do dokumentu dołączone zostały screeny z wielokrotnych prób połączenia się, wysyłanych w dużej ilości wiadomości oraz zdjęć przesyłanych na komunikatorach przez Pawła Tyburskiego. W protokole, do którego dotarliśmy załączone są również zdjęcia rozmów z klientkami, które zgłaszają, iż ktoś zakłada kolejne profile mające oczerniać działalność Anny Mazur.

—  Będąc u pani Ani w domu, [...] to, co nam wykonała na twarzy, przechodzi ludzkie pojęcie. [...] wstrzyknęła nam prawdopodobnie kortyzol w okolice bruzd. Kortyzolem, który usuwa chrząstki i zwęża nosy. [...] zaproponowała mi, że usunie mi mięsień żuchwy [...], dodając mi później w to miejsce nieudolnie kwas hialuronowy [...] twarz zaczęła mi się zapadać totalnie, ratowała się, ostrzykując moją twarz preparatem przeznaczonym dla osób starszych. [...] Wtedy już wiedziałem, że ta osoba zrobiła mi wielką krzywdę —  mówił na swoim Instastories Paweł Tyburski, którego tylko na tej platformie śledzi 242 tys. osób.

W rozmowie z WTV Anna Mazur wskazuje, że zabiegi wykonała u obojga braci. Piotr i Paweł zupełnie inaczej zachowali się zarówno tuż po samym zabiegu, jak i w momencie, gdy relacja przestała być przyjazna.

Współpraca miała być barterem. Wydaje się, że nie poszła jednak po myśli żadnej ze stron. Reklamy, na jakie liczyła kosmetolożka nie pojawiały się. W rozmowie z WTV Anna Mazur przyznaje, że Paweł Tyburski miał nie chcieć być kojarzony z „niemęskimi zabiegami”.

Czy zatem warunki współpracy były spełniane? Niezbyt. Czy mimo wszystko kosmetolożka odpowiadała na nocne wiadomości i odbierała niezliczone telefony? Tak. Intensywny kontakt — i jak wskazuje Anna Mazur „samodzielne nakręcanie się” jej klienta — sprawiły, iż zapaliła się u niej czerwona lampka. Zaczęła ostrożniej podchodzić do kontaktów z Pawłem Tyburskim. To jednak nie pomogło.

Klienci, w tym również ze świata show-biznesu, odwiedzając gabinet Anny Mazur, mieli pytać o to, co dzieje się z Pawłem Tyburskim i czy prawdą jest to, co opowiada on na warszawskich salonach na temat popełnianych przez nią błędów.

Sławni znajomi — zarówno celebryty oskarżającego o „zniszczenie życia”, jak i kosmetolożki — nie ukrywali w rozmowach z Anną Mazur, że mimo informacji o złym samopoczuciu widują Pawła Tyburskiego na imprezach, gdzie zażywać ma narkotyki. Anna Mazur zaznacza, że również te substancje mogły wpłynąć na gorszą regenerację organizmu po wykonanych zabiegach. Przypomnijmy, że na swoim Instagramie znany z „Love Island” celebryta informuje, iż przez pół roku nie był w stanie wyjść z łóżka i jedyne na co miał siłę, to płacz.

Pierwsza czerwona flaga pojawić powinna się już na początku. W rozmowie z WTV kosmetolożka oskarżana o błędy wskazuje, że już przy pierwszym kontakcie Paweł Tyburski wskazywał, że niemal wszystko jest w jego twarzy źle wykonane. O co dokładnie chodzi?

Rozpuszczanie tłuszczu w policzkach, poprawa żuchwy i zabiegi, na które nie było zgody

Znajomość ta rozpoczęła się przez znajomą kosmetolożki. To ona skierowała Pawła Tyburskiego do Anny Mazur. Nic nie zwiastowało problemów.

Na środowym Instastories Paweł Tyburski pokazuje, jak wyglądają jego policzki, kiedy schyli się w dół. Z relacji Anny Mazur wynika, że nie poinformował już ponad 200 tys. swoich obserwatorów, że w jej gabinecie otrzymał maksymalną dawkę hialuronidazy. Będąc prawdopodobnie uzależnionym od zabiegów kosmetologicznych, po prawidłowo wykonanym zabiegu u Anny Mazur, udał się w nocy do innego gabinetu kosmetologii, podano mu kolejną dawkę. Miał świadomość, że takie działanie może mu zaszkodzić, gdyż został o tym poinformowany.

Czy w związku z napastliwym oczekiwaniem natychmiastowych efektów i chęci przyspieszenia procesu celebryta sam zadziałał na swoją szkodę? Warto pamiętać, iż maksymalne limity danych substancji nie zostały ustanowione bezzasadnie. 

W screenach wiadomości na Instagramie, które pokazała WTV Anna Mazur, jasno wynika, iż na pełne obaw stwierdzenie Pawła Tyburskiego: „to mi strasznie rozpuściło ten tłuszcz. Jak szczur wyglądam”, kosmetolog odpisała mu, że „podanie końskiej dawki hialuronidazy nie jest obojętne i to działa w całej buzi”.

— Teraz, dopóki jest w tkankach ta hialuronidaza, nic nie można podawać […] zrobisz sobie większą krzywdę tylko — dodaje w wiadomości na Instagramie do celebryty Anna Mazur.

Warto podkreślić, że udając się na kolejny zabieg, Paweł Tyburski miał nie poinformować ani jej jako osoby go prowadzącej, ani osoby wykonującej zabieg, o tym, że preparat przyjął już wcześniej.

Nachodził ją w domu i zwyczajnie nękał. Dodatkowo zachowywał się, jakby miał wiedzę medyczną

Anna Mazur w rozmowie z WTV nie ukrywa, że cała sytuacja kosztowała ją nie tylko reputację, ale przede wszystkim zdrowie. Kosmetolożka w związku z ciągłym stresem boryka się z problemami zdrowotnymi. Stwierdzono u niej zespół stresu pourazowego, jeszcze zanim Paweł Tyburski rozpoczął publicznie kierować pod jej adresem zarzuty o błędy w sztuce.

To jednak nie koniec. Anna Mazur musiała udać się na miesięczny urlop, który tak naprawdę był zaleceniem ze strony psychiatry oraz psychologa. Tylko tak mogła powrócić do pracy po tym, co spotkało ją ze strony celebryty.

W rozmowie z WTV nie ukrywa, że ma problemy z przyjmowaniem klientów — szczególnie tych nowych. Dlaczego? Zwyczajnie sceptycznie podchodzi już do intencji osób, które chcą umówić się na wizytę u niej.

Paweł Tyburski wysyłał jej niezliczoną liczbę wiadomości. Na niemal wszystkich możliwych platformach społecznościowych oraz na telefon. Spora część z nich trafiała do kosmetolożki w środku nocy. W tym fotografie tego, jak celebryta śpi.

Ze zdjęć oraz informacji, jakie docierały do kosmetolog wynika, że Paweł Tyburski posiada fotografie jeszcze z 2019 roku, gdzie jego twarz jest wyraźnie opuchnięta.

Anna Mazur uspokajała swojego klienta, który miał być jej reklamą i wskazywała, że sam szuka problemów oraz komplikacji. Wskazywała mu, że psychika w procesie rekonwalescencji jest ważna. W związku z działaniami podjętymi przez celebrytę zalecała, by spokojnie poczekać, aż organizm poradzi sobie z ingerencjami w ciało.

W rozmowie z WTV kosmetolog dodaje, że Paweł Tyburski miał przyjmować sterydy, które powodowały u niego opuchliznę. Anna Mazur wskazuje, iż istnieje realne podejrzenie, że przyjmował je w bez konsultacji z lekarzem. Kosmetolożka przyznaje jednocześnie, iż po podaniu drugiej dawki hialuronidazy w organizmie miał prawo pojawić się stan zapalny. Wyraziła jednak zdziwienie, że zamiast leków przeciwzapalnych rzekomy lekarz celebryty przepisał mu kolejne sterydy.

W czasie, gdy konflikt między Anną Mazur i Pawłem Tyburskim się zaogniał, doszło do niepokojącego zdarzenia. Jeden z kotów kosmetolożki został przez nią znaleziony martwy w przydomowym basenie. W momencie znalezienia zwłok rasowego zwierzęcia z jego uszu i pyska nadal leciała krew. Czy to Paweł Tyburski jest powiązany ze śmiercią ukochanego kota kosmetolożki?

To zdarzenie ją dosłownie załamało. Kot był dla niej jak jedno z jej dzieci. Zobaczenie jego tak dramatycznym stanie, było traumatycznym przeżyciem dla wszystkich. Osoby, które znają Annę Mazur wiedzą, że zwierzęta są dla niej niemal całym światem. - To było najgorsze co mnie spotkało - wyznaje w rozmowie z WTV Anna Mazur.

Firmowa komórka została wyłączona. To ze względu na uporczywe połączenia i wręcz dręczenie kolejnymi telefonami. Cierpi na tym biznes Anny Mazur, gdyż kontakt z nią jest mocno ograniczony. W połączeniu z obawą przed nowymi klientami bilans jest wyjątkowo jasny do oszacowania.

Kosmetolożka opowiada WTV również, że nie tylko ona była nękana telefonami przez Pawła Tyburskiego domagającego się kolejnych zabiegów i ingerencji, mimo jasnego komunikatu o konieczności rekonwalescencji. Również córki kosmetolog otrzymywały od niego wiadomości. Starsza córka Anny Mazur w związku z prowadzeniem działalności ma numer telefonu dostępny w sieci. Kiedy jej mama przestała odbierać od celebryty telefony, zaczął on dzwonić do niej.

Na Instastories Paweł Tyburski opowiada, jak wszedł na teren posesji domu Anny Mazur, bo nikt nie otwierał mu, kiedy dzwonił domofonem. Kosmetolog zupełnie inaczej relacjonuje to zdarzenie.

Wskazuje, że kiedy do tego doszło, w domu była jedynie jej młodsza córka z koleżanką. Otworzyła drzwi, gdyż myślała, iż puka do nich siostra, która zapomniała zabrać kluczy. Dlaczego tak pomyślała? Otóż dom jest ogrodzony wysokim płotem, a furtka nigdy nie pozostaje otwarta. Nie miała więc prawa myśleć, że ktoś nieuprawniony przedostał się na szczelnie ogrodzony teren prywatny.

W momencie, kiedy otworzyła drzwi Paweł Tyberski miał domagać się by jej matka wykonała mu zabiegi. Kiedy córka kosmetolog wskazała, że Anny Mazur nie ma w domu, ten chciał by zrobiła to nastolatka. Ostatecznie deklarował, że wystarczy, że go wpuści i on sam wykona na sobie zabieg. Spanikowana dziewczyna najpierw zadzwoniła do mamy, a później na policję. Paweł Tyburski miał wtedy odejść, jednak w kierunku nastolatki i jej koleżanki skierowane zostały zapewnienia, że „jeszcze wróci”.

Celebryta szuka „ofiar” swojej kosmetolog. Część z nich to fake konta i osoby, które nigdy nie były u Anny Mazur

— Moje klientki same się zgłaszają i chcą mi pomóc. Dostaje wiadomości od nich jak pomóc... mówią mi, żeby się nie przejmować — relacjonuje dla WTV Anna Mazur. Osoby przychodzące do niej na zabiegi przez lata nie wierzą w wersje wydarzeń celebryty. Są dowodami, że w przypadku stosowania się do zaleceń nie dzieje się żadna krzywda.

Co jednak z osobami, które w mediach społecznościowych oczerniają kosmetolog? Spora część z nich to fake konta. Do ich tworzenia w środę na Instagramie przyznał się sam Paweł Tyburski.

— Ci ludzie piszą do mnie na Instagramie, że mnie zniszczą, że idą po mnie, że będę bezdomna, że składają pozew zbiorowy, ludzie, których nie znam. Dosłownie mam najazd psychofanek.

Przypomnijmy, że Paweł Tyburski znany jest jedynie z udziału ze swoim bratem w programie randkowym „Love Island”. Posiada jednak ponad 200 tys. obserwujących na Instagramie. Wśród nich jest wielu zapatrzonych fanów, którzy bez sprawdzania deklaracji i wiedzy medycznej wierzą w każde jego słowo. W obronie idola gotowi są zniszczyć życie zawodowe oraz prywatne doświadczonej i cenionej kosmetolog.

W mediach społecznościowych do Pawła Tyburskiego zgłosiła się kobieta, która miała być rzekomo poszkodowana w wyniku przeprowadzenia zabiegu przez Annę Mazur, a wyznanie celebryty utwierdziło ją w przekonaniu, że pani kosmetolog „nie powinna trzymać igły”.

— Zgłosiła się pani... bo poszukałam z imienia i nazwiska czy te osoby u mnie były... Zgłosiła się pani, która pierwszą wiadomość napisała do mnie, kiedy byłam na urlopie i dostała informację automatyczną o tym urlopie i się nie zapisała na zabieg. Po czym pisze, że jej s***rdoliłam zabiegi i że wydała 4 tys. złotych. Ona napisała do salonu, z którym współpracuję, że jej robiłam zabiegi i jej s****rzyłam to wszystko i ona żąda zwrotu pieniędzy albo poprawy tego wszystkiego. [...] Ja jej w ogóle nie robiłam, a ona twierdzi, że jej s****rzyłam życie. Tak działa ten hejt — mówi w rozmowie z WTV Anna Mazur.

Kosmetolog dodaje, iż ma podejrzenia, że część osób chcących umówić się na zabiegi — nie istnieje. Część niedoszłych klientów ma pisać w ten sam sposób, co Paweł Tyburski. Dodaje jednocześnie, że klientka, która przyszła do niej po pierwszej reklamie celebryty na Instagramie — wyznała, że to właśnie dzięki Pawłowi Tyburskiemu trafiła do salonu kosmetycznego — i była zadowolona z wykonanych zabiegów, nagle stwierdziła, że wszystko jest źle.

Tagi: Polska Polsat
Powiązane