Musieli ewakuować Kaczyńskiego w kamizelce kuloodpornej. Dziennikarze ujawnili zatrważające szczegóły
Jak donosi "Gazeta Wyborcza", ochrona prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego w obliczu zagrożenia przetransportowała go do ośrodka mieszczącego się na Podlasiu.
Jarosław Kaczyński pod specjalną protekcją
Od wielu tygodni na ulicach polskich miast trwają protesty związane z decyzją, jaką Trybunał Konstytucyjny podjął 22 października. Chodzi o uznanie aborcji embriopatologicznej za niezgodną z polskim prawem. Postanowienie doprowadziło do szeregu manifestacji Strajku Kobiet, który odbywają się po dziś dzień.
Manifestanci niosą transparenty i głoszą hasła uderzające w politykę prowadzoną przez partię Jarosława Kaczyńskiego. Polki protestowały już m.in. pod siedzibą Sejmu, a także pod budynkami należącymi do mediów wspierających rządy Prawa i Sprawiedliwości.
Kilka manifestacji odbywało się również pod domem prezesa Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu. Choć na miejscu szybko zjawiała się policja, demonstranci Strajku Kobiet nie zrażali się i często wracali pod posiadłość należącą do obecnego wicepremiera ds. bezpieczeństwa.
Jedna z takich manifestacji wydała się jednak wyjątkowo groźna dla pełniącej ochronę Jarosława Kaczyńskiego firmy Grom Group. Jej przedstawiciele, z obawy o zdrowie i życie prezesa Prawa i Sprawiedliwości, mieli wg dziennikarzy "Wyborczej" wywieźć go z miasta w... kamizelce kuloodpornej.
Prezes wywieziony na Podlasie
Chodzi o protest w "noc Dziadów", jaki odbył się 31 października pod posiadłością Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu. Przed domem prezesa odbyła się wtedy duża manifestacja oraz performance, który miał być wyrazem niezgody na politykę prowadzoną przez Prawo i Sprawiedliwość, której symbolem, wg demonstrantów, ma być właśnie prezes partii.
Mimo że wicepremierowi ds. bezpieczeństwa przysługuje protekcja Służby Ochrony Państwa, a Jarosław Kaczyński ma również swoich prywatnych ochroniarzy, byłych GROM-owców, na miejscu zjawiły się również oddziały policji, które skutecznie oddzieliły protestujących od posiadłości prezesa PiS.
To jednak najwyraźniej było za mało. Jak donosi "Wyborcza", ochrona Jarosława Kaczyńskiego miała powiązać wydarzenia dotyczące Strajku Kobiet z anonimowymi groźbami, które często padają pod adresem prezesa. W tej sytuacji miała zostać podjęta decyzja o przewiezieniu wicepremiera do bezpiecznego ośrodka znajdującego się w Czerwonym Borze, niedaleko Łomży. Prezes PiS miał tam zostać przetransportowany w kamizelce kuloodpornej.
Jarosław Kaczyński ma być ponoć wściekły na odbywające się na ulicach polskich miast demonstracje. W tym celu, jak podaje "Wyborcza", miał zdecydować się na wyprowadzenie do protestów 18 listopada antyterrorystów z BOA oraz funkcjonariuszy CBŚ, którzy mieli pojawić się na demonstracjach w strojach cywilnych.
Nic nie wskazuje na to, by obawy Jarosława Kaczyńskiego szybko minęły. Kolejne manifestacje Strajku Kobiet odbywają się niemal każdego tygodnia. Zapał Polek nie stygnie i wciąż są zdeterminowane, by walczyć o swoje prawa.
źródło: natemat.pl