wtv.pl > Polityka > Rachunek sumienia Emilewicz. Najgorsze słowa w jej karierze
Julian Bakuła
Julian Bakuła 19.03.2022 08:25

Rachunek sumienia Emilewicz. Najgorsze słowa w jej karierze

wtv
WTV.pl

Z reportażu tvn24.pl autorstwa Szymona Jadczaka i Justyny Sucheckiej zatytułowanego "Wszystkie przypadki Jadwigi Emilewicz" dowiadujemy się, skąd była wicepremier i minister rozwoju przyszła do polskiej polityki i jak wyglądała jej kariera pod skrzydłami Zjednoczonej Prawicy

Wejście Jadwigi Emilewicz do polityki można powiązać z pełnieniem przez nią funkcji dyrektorki Muzeum PRL-u w Nowej Hucie. Przygotowana przez nią wystawa stała muzeum miała odbiegać od wizji pomysłodawczyni muzeum, Krystyny Zachwatowicz, której zależało na ukazaniu życia codziennego w tym okresie.

- Ale pani Emilewicz zrobiła to po swojemu. Przedstawiony przez nią projekt to było coś w stylu "45 lat krwawych walk o niepodległość". Skupiał się na prześladowaniach i martyrologii. Zachwatowicz dostała piany, jak to zobaczyła - mówi przywoływany przez tvn24.pl świadek tamtych wydarzeń.

Sytuacja ta mogła sprawić, że Emilewicz została dostrzeżona jako wyrazista postać, co pomogło jej wejść w politykę. - Scenariusz był ideologiczny. Jadwiga wyszła z roli muzealnika, stała się prawicową działaczką. W dodatku nie chciała ustąpić w sporze, w który zaangażował się w końcu także ówczesny minister kultury Bogdan Zdrojewski - mówi w rozmowie z tvn24.pl krakowski menedżer kultury.

Kluczowa dla dalszej kariery Jadwigi Emilewicz stała się współpraca z Jarosławem Gowinem. W roku 2014 zdobyła w wyborach samorządowych mandat radnej sejmiku wojewódzkiego, reprezentując Polskę Razem, ówczesną partię Gowina. Wybory okazały się jednak porażką Zjednoczonej Prawicy, o co Emilewicz oskarżała lokalnych tuzów PiS.

Słowa, które zaważyły na karierze Jadwigi Emilewicz

Wtedy właśnie miała pod wpływem emocji zwyzywać działających w tamtym rejonie polityków PiS - Beatę Szydło i Andrzeja Adamczyka - co zaważyło na jej przyszłości. - Gowin ją wtedy wyciągnął stamtąd i długo uspokajał. Ale Szydło zapamiętała ten incydent. Nie bez powodu Emilewicz została samodzielnym ministrem dopiero po odejściu Beaty z rządu - mówi dziennikarzom tvn24.pl jeden z polityków PiS.

W międzyczasie uwagę Jadwigi Emilewicz miał przykuć problem smogu. Tymczasem już w roku 2015, pozostając krakowską radną, Emilewicz objęła stanowisko wiceminister rozwoju, gdzie odpowiedzialna była między innymi za program "Czyste powietrze".

- Normy techniczne dla kotłów, normy jakości dla węgla - w tym wszystkim grała istotną rolę. Dziś mułów składających się w połowie z piachu nie można sprzedawać jako paliwa - mówi przywoływany przez tvn24.pl Bartosz Piłat z Polskiego Alarmu Smogowego.

Kolejnym projektem, za który odpowiadała, był program "Mój prąd", który za pomocą dotacji przyczynił się do spopularyzowania w Polsce instalacji fotowoltaicznych. Z tego względu rozmówcy tvn24.pl nazywają Jadwigę Emilewicz "matką chrzestną polskiej fotowoltaiki".

W listopadzie 2019 roku objęła stanowisko minister rozwoju w rządzie Mateusz Morawieckiego, jednak prawdziwie pracowity okres przyszedł wiosną 2020 roku, gdy Emilewicz odpowiadała za przygotowanie pierwszej tarczy antykryzysowej i miała się okazać jedną z niewielu osób w rządzie zdolnych do elastycznego reagowania na bieżące wyzwania związane z pandemią.

- Miałam kozetkę przy swoim gabinecie. To było sześć tygodni, gdy nie zauważyliśmy, kiedy skończyła się zima i zaczęła wiosna. Rzeczywiście nie wracałam do domu i wiele godzin przesiedziałam z zespołem na drugim piętrze, gdzie znajduje się departament regulacji gospodarczych, który dźwigał legislacyjnie tarczę na swoich barkach. W ministerstwie poznałam wielu wspaniałych ludzi. Ten zespół naprawdę dobrze działał - mówi w rozmowie z tvn24.pl Jadwiga Emilewicz.

Być może w tym okresie i w wynikającej z niego potrzebie spędzenia czasu z rodziną należy szukać wytłumaczenia dla incydentu z początku stycznia bieżącego roku, gdy Emilewicz wraz z mężem i synami wyjechała na narty. Jej synowie przebywali na stokach bez wymaganej według grudniowego rozporządzenia licencji ZNP

Jednak gdy sprawa przedostała się do mediów, Emilewicz z początku temu zaprzeczała, twierdząc, że synowie mieli licencję. Dopiero po dwóch tygodniach przyznała się do błędu. - Nie powinniśmy pojechać. Nam, politykom wolno mniej, zwłaszcza w czasie pandemii. I choć dzieci od lat trenują, są członkami klubu narciarskiego i przygotowują się do zawodów, to nie powinniśmy jechać. Nie pomyślałam o konsekwencjach ani politycznych, ani społecznych, tylko o tym, że po raz pierwszy od bardzo dawna spędzamy razem czas. To był błąd, za który bardzo przepraszam - mówi Jadwiga Emilewicz w rozmowie z tvn24.pl.

Źródło: tvn24.pl

Artykuły polecane przez redakcję WTV:

Źródło: [TVP Info/Jedziemy]

Powiązane