Kierowca wykrzyczał do pasażerów, że w autobusie może być tylko 21 osób. Ich reakcja zwala z nóg
W wyniku wprowadzanego przez rząd łagodzenia obostrzeń, coraz więcej osób decyduje się na podróż środkami transportu publicznego. Przypomnijmy, że przepisy mówią o tym, iż w komunikacji miejskiej może być zajęta jedynie połowa dostępnych miejsc siedzących. Przysparza to dużych problemów kierowcom, którzy są odpowiedzialni za pilnowanie liczby pasażerów.
Autobus pełen pasażerów wbrew przepisom
Zdaniem rzecznika prasowego stołecznego Zarządu Transportu Miejskiego warszawiacy w dużej mierze stosują się do ograniczeń. - Pasażerowie podchodzą do tego z dużym zrozumieniem. Od początku wprowadzenia ograniczeń mieliśmy kilka przypadków, kiedy wezwana była policja. Natomiast wezwania nadzoru ruchu i chwilowe zatrzymanie pojazdu to kilka przypadków dziennie, np. wczoraj mieliśmy trzy takie zatrzymania. A trzeba pamiętać, że w Warszawie w godzinach szczytu w ruchu jest ok. 1500 autobusów i ponad 400 tramwajów - mówi, cytowany przez polsatnews.pl. Nie wiadomo natomiast, jak często kierowcy nie zawiadamiają służb, gdy pojazdy są przepełnione.
Wbrew zapewnieniom rzecznika ZTM, sytuacja wymknęła się spod kontroli na warszawskiej Woli, o czym donosi portal polsatnews.pl. Po tym, jak na jednym z przystanków wsiadła duża grupa ludzi, kierowca zdecydował się upomnieć pasażerów o obowiązujących przepisach. - Ludzie, tu może być 21 osób! - krzyczał zirytowany. Według ustaleń w autobusie było ich blisko 40. Nikt jednak nie zareagował, nie zamierzał wysiąść. Prowadzący pojazd był całkowicie bezsilny. Według Rzecznika Praw Obywatelskich kierowcy nie dysponują odpowiednimi środkami w zapobieganiu podobnym zdarzeniom.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zaapelował do władz o zwiększenie dopuszczalnej liczby pasażerów. - Widać, że w kolejnych tygodniach, kolejnych miesiącach ludzi w komunikacji będzie więcej, a my przecież nie mamy dodatkowych (…) tramwajów czy autobusów - powiedział.
Źródło: polsatnews.pl