wtv.pl Polska Zbrodnia w Borowcach. Sąsiad opowiedział więcej o Jacku Jaworku. Mężczyzna miał spore problemy
Google Maps

Zbrodnia w Borowcach. Sąsiad opowiedział więcej o Jacku Jaworku. Mężczyzna miał spore problemy

14 czerwca 2022
Autor tekstu: Anna Dymarczyk

"Super Express" rozmawiał z sąsiadem zamordowanej rodziny Jaworków o Jacku Jaworku, który w nocy z piątku na sobotę zamordował trzech jej członków. Miał on duże problemy rodzinne i finansowe.

Do domu młodszego brata miał wprowadzić się na chwilę, a został na pół roku.

Kim był Jacek Jaworek? Sąsiad z Borowiec opowiedział o poszukiwanym mężczyźnie

Już drugi dzień trwają poszukiwania Jacka Jaworka, mężczyzny poszukiwanego przez częstochowską policję po tym, jak miał zastrzelić swojego brata, jego żonę i najstarszego syna. Z życiem uszedł jedynie 13-letni bratanek poszukiwanego, ktory schował się w szafie.

Sąsiedzi szybko zaczęli opowiadać o tym, co rozgrywało się w domu Jaworków - sytuacja nie wyglądała dobrze. Mężczyzna wprowadził się ze względu na trudną sytuację materialną i miał niedługo znaleźć sobie inne miejsce - stało się jednak inaczej i został na ponad pół roku.

W tym czasie miał dręczyć swojego brata i jego rodzinę, robić im awantury i grozić, że ich wszystkich zabije . Sytuacja była o wiele bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać.

"Super Express" porozmawiał z jednym z sąsiadów, który kilka dni wcześniej pił alkohol z Jackiem Jawrokiem. Jak zastrzegł, nie była to libacja. W jej czasie sąsiad miał wysłuchać problemów poszukiwanego mężczyzny.

Miał mieć on kłopoty po sprawie rozwodowej - żona założyła mu sprawę o alimenty (Jaworek ma troje dzieci), podobnie uczyniła jego 18-letnia córka. Ze względu na to, że mężczyzna nie miał stałego adresu zamieszkania, wszystkie dokumenty miały trafiać na stary adres, pod którym mieszka żona. Ta miała się ich pozbywać i w ten sposób omijał on terminy rozpraw. Alimenty ciągnęły się za nim jeszcze długo - raz siedział nawet przez nie w areszcie.

Ogromna frustracja i problemy przyczyną morderstwa?

Ze względu na koronawirusa, Jaworek nie mógł wyjeżdżać do pracy do Niemiec i Szwajcarii, jak czynił to wcześniej. Nie miał pieniędzy i nie miał gdzie mieszkać. Wtedy postanowił przenieść się do domu nieżyjących rodziców.

Sąsiad w rozmowie z "SE" przyznał, że mężczyzna nie chciał dokładać się do wspólnych rachunków.

Kilka dni przez moderstwem, Jaworek wyjechał do Krakowa. Na miejscu zastała go nawałnica, która zniszczyła jego auto. Koszt naprawy miał wynieść 5 tys. zł.

Jak stwierdził sąsiad, rzadko przyjeżdżał do miejscowości i nie znał Jaworka od agresywnej strony. Mówił, że to był prosty człowiek, który wyjeżdżał za granicę, nie znając nawet języków.

Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres redakcja@wtv.pl. Przyjrzymy się sprawie.

Artykuły polecane przez redakcję WTV:

źródło: se.pl, wtv.pl zdjęcie główne: Google Maps

Obserwuj nas w
autor
Anna Dymarczyk

Redaktorka WTV. Studentka historii, naukowo zajmująca się historią Żydów w Polsce i muzealnictwem. Prywatnie zaangażowana w polski fandom fantastyczny. Bliskie są jej kwestie polskiej edukacji, mniejszości oraz nierówności społecznych.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@wtv.pl
polska świat polityka gospodarka gwiazdy tv pogoda opinie ekologia