Wrocław. Ruszył protest górników z Turowa
We Wrocławiu trwa właśnie protest turowskich górników. Wydobycie w ich kopalni ma zostać wstrzymane przez decyzję Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej po skardze wniesionej przez czeski rząd. Górnicy boją się, że stracą pracę, a zamknięcie kopalni będzie wyglądało jak to, którego doświadczyli górnicy wałbrzyscy w latach 90.
Protestujący domagają się wycofania przez czeski rząd wniosku o zamknięcie kopalni.
Wrocław: trwa protest górników z kopalni Turów
Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało w 2020 roku, że chce rozbudować kopalnię węgla brunatnego Turów w Bogatyni i przedłużyć jej działanie do co najmniej 2026 roku. Kłóci się to z postanowieniami o wygaszaniu podobnych placówek w całej Europie.
Bogatynia, w której znajduje się kopalnia Turów, znajduje się na Dolnym Śląsku, przy granicy z Czechami i Niemcami. Czeski rząd zapowiedział złożenie skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jeśli wydobycie w kopalni będzie kontynuowane. Decyzję tę uzasadniono zagrożeniem planów ochrony środowiska wprowadzonych przez czeski rząd.
Skarga trafiła do trybunału w połowie lutego, a ten podjął w maju decyzję o tymczasowym zakazie wydobycia węgla w kopalni.
We Wrocławiu zebrali się górnicy, chcący zaprotestować przeciwko temu stanowi rzeczy. Żądają wycofania skargi przez czeski rząd. Twierdzą, że Bogatynia może zostać „drugim Wałbrzychem” - miasto to bardzo przeżyło zamknięcie kopalń w latach 90.
Demonstrujący zablokowali centrum Wrocławia, odpalili race i uruchamiali syreny. Protest był spontaniczny. Przeszli pod wrocławskie biuro Parlamentu Europejskiego. Górnicy twierdzili, że mają prawo do pracy w Polsce. Zgromadziło się ich kilkuset.
Problemy z kopalnią Turów
Kopalni Turów w Bogatyni grozi zamknięcie. To jedna z niewielu wciąż funkcjonujących na Dolnym Śląsku kopalni. Jej zamknięcie oznaczałoby nagłą utratę pracy dla setek pracujących w niej górników.
Całkowity odwrót od węgla Andrzej Duda w swoim wystąpieniu na szczycie klimatycznym zapowiedział w Polsce na rok 2040, co zostało przyjęte w Europie bez większego entuzjazmu. Większość państw europejskich swoje cele klimatyczne zapowiedziała na daty o wiele wcześniejsze, w Polsce problem wynika jednak z innych kwestii - m.in. napędzania węglem głównych elektrowni i silnych górniczych związków zawodowych.
Okazuje się, że Europa nie będzie jednak tak wyrozumiała, jak sądzono.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres wtv@iberion.pl. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
-
Niebezpieczne ozdoby zagrażające dzieciom. Obi natychmiast wycofuje dwa produkty
-
Kraków: Niektóre punkty wstrzymują szczepienia Moderną. Preparaty nie dotarły
-
Zbigniew Stonoga zostanie wydany polskim władzom. Uważa, że czeka go tam pewna śmierć
źródło: [onet.pl]