Sytuacja chorych na raka jest fatalna, coraz gorzej. "Pomożemy w umieraniu. I to jest dla nas - lekarzy - tragiczne"
Kryzys epidemiczny szczególnie uderzył w służbę zdrowia. Sytuacja w szpitalach, choć nie przypomina wydarzeń z Włoch czy Hiszpanii, wciąż pozostawia wiele do życzenia. Problemy dotyczące placówek powstawały na długo przed pandemią. W dobie wirusa jednak znacznie przybrały na sile. "Onet" w rozmowie ze specjalistami ujawnił, z czym w dzisiejszych czasach muszą walczyć chorzy na nowotwory. Okazuje się, że główny lęk nie dotyczy śmierci a zakażenia.
Wiadomości o nowotworach trafiły do sieci
"Onet" podaje, że w Polsce blisko milion osób zmaga się z nowotworami. Redakcja informuje, że około 180 tysięcy Polaków rocznie otrzymuje pozytywne wyniki badań na raka. W przeliczeniu na tygodnie, aż 3 tysiące osób w ciągu 7 dni otrzymuje przykrą wiadomość od lekarza. Dziś o wiele trudniej pomóc chorym przez wzgląd na ich strach przed pandemią. Wielu boi się zakażenia. Często doprowadza to do sytuacji, w której specjaliści nie są w stanie udzielić odpowiedniej pomocy.
Jedna z lekarek podaje dla "Onetu", że osoby z nowotworami proszą o pomoc, dopiero gdy ich stan staje się krytyczny. - Chorzy bardzo często mają diagnostykę spóźnioną o kilka miesięcy. Robimy wszystko, żeby pacjent nie cierpiał, nie czuł bólu, nie miał duszności, ale nie wygramy walki ze śmiercią - opowiada doktor Anna Prokop-Staszecka. - Pacjenci trafiają do nas w fatalnym stanie. Pomożemy w umieraniu, ale niestety już nie w odzyskaniu zdrowia - dodają specjaliści w rozmowie z "Onetem".
Wiadomości na temat nowotworów budzą niepokój. Nerwy i śmierć bliskich wywołuje skrajne reakcje u wielu rodzin. Medycy wskazują, że żałobnicy wielokrotnie wszczynają awantury oraz wygłaszają niepochlebne uwagi w kierunku lekarzy. - W pewnym momencie trwania pandemii rodzice ze strachu przed wirusem sami unikali szpitali i nie zgłaszali się na planowe wizyty z podopiecznymi - deklaruje prof. Jan Styczyński dla "Onetu". Eksperci boją się załamania systemu ochrony zdrowia wraz z rozwojem drugiej fali zachorowań.
Źródło: [Onet]