Zgwałcił ją na imprezie w walentynki. To był jej pierwszy raz (Reportaż)
Miałam 18 lat, czułam się wtedy bardzo samotna. Stres związany z maturą był nie do zniesienia, w domu też nie było ciekawie. Nie czułam żadnego wsparcia, nigdy nie miałam chłopaka, chociaż moje koleżanki już dawno miały. Dojmująca, straszna samotność.
Umówiłyśmy się z trzema koleżankami na walentynkową imprezę. Byłam podekscytowana i ciekawa, co się wydarzy. Wiedziałam, że będzie dużo samotnych panów, wystroiłam się. Chciałam kogoś wyrwać, ale nie w kontekście seksualnym – jeszcze nie miałam za sobą takich doświadczeń. Szłam tam z założeniem, że może uda mi się kogoś poznać i nawiązać stałą relację.
To była dyskoteka w niewielkiej miejscowości. Klub był gdzieś na uboczu. Komunikacja miejska tam nie dojeżdżała, więc byłyśmy zdane na rodziców którejś z nas.
W środku było kilka sal z różną muzyką, w jednej z nich był koncert na żywo. Dużo młodych osób, ale mam wrażenie, może błędne, że więcej mężczyzn. Gdy byłam na parkiecie, podchodzili i tańczyli ze mną, inni zagadywali, gdy byłam przy barze. Podczas tańca ocierali się, a przy barze łapali za talię czy ramiona. Nie widziałam w tym nic złego, myślałam, że w ten sposób mężczyźni ogólnie okazują zainteresowanie. Miałam bardzo niskie poczucie własnej wartości, więc cieszyłam się, że mam powodzenie. Na koncercie artyści rozdawali róże, nie udało mi się zdobyć ich od zespołu, ale później dostałam parę od różnych mężczyzn. Kilku chciało stawiać drinki, ale z koleżanką zdecydowałyśmy się na drinki tylko od dwóch. Dobrze się bawiłyśmy.
Fakt, że tak się podobam mężczyznom, dodawało mi pewności siebie. Czułam się tam bezpiecznie, ochroniarze stali przy wejściach na każdą salę.
I on. Był w moim typie, męski, jakby ponad wszystkimi. Rozmawiał z kolegami w loży. Wcześniej siedziałyśmy tam wszystkie we czwórkę. Nie wiem, dlaczego uznałyśmy, żeby dosiąść się do nich. Ale oni byli chyba zadowoleni. Nie pamiętam, o czym rozmawialiśmy. Chciałam iść tańczyć i chyba musiałam to zaproponować jemu. Stałam, gotowa do tańca, a on wziął kluczyki od samochodu od kolegi. Ten powiedział, żebyśmy mu nie nabrudzili. Totalnie nie wiedziałam, o co chodzi. Nadal byłam przekonana, że idziemy na parkiet. Pamiętam, że gdy wychodziłam, na dworze przy wejściu siedziała dziewczyna. Popatrzyła na mnie z taką żałością, jakbym była największą idiotką na świecie. Gdy szłam do auta, myślałam, że będziemy rozmawiać, że on chce mnie poznać. Zakładałam, że co najwyżej będziemy się całować – i nic więcej. Byłam przekonana, że moje marzenie wreszcie się spełnia. Że już nie będę samotna.
Samochód, biały golf. Usiedliśmy z tyłu, całowaliśmy się. Czułam motylki w brzuchu. A potem mam w głowie urywki. Nie wiem, jak to się stało, ale musiał w międzyczasie wyjąć penisa i założyć prezerwatywę. Złapał mnie za głowę i docisnął do penisa, wepchnął mi go w usta. Pamiętam smak prezerwatywy. Nie wiem, ile to trwało. Potem zaczął mnie rozbierać, ściągać spodnie. Wtedy pomyślałam, że jest mi wstyd, bo nie jestem wydepilowana. Podczas gwałtu wstydziłam się tego, że się nie wydepilowałam – jakby sam gwałt był mniej istotny niż moje włosy łonowe. Nie wiedziałam, co się dzieje, jak zareagować, nie miałam sił, byłam bardzo pijana. Przyciągnął mnie do siebie tak, żebym usiadła na nim, trzymał mnie za tyłek i poruszał. Wtedy dotarło do mnie, co się dzieje. Natłok myśli: muszę to przerwać, nie chcę tego. Powiedziałam: „Nie, nie chcę”. Reszty nie pamiętam za dobrze, ale te słowa pamiętam bardzo dokładnie.
Odpowiedział: „Kurwa, nawet nie doszedłem”. Potem całkowicie urwał mi się film.
To był mój pierwszy seks.
Ocknęłam się w toalecie, wymiotując. Muzyka przestała grać, koniec dyskoteki. Dziewczyny mnie szukały, a ja wytłumaczyłam, że wymiotowałam w łazience i musiałam zasnąć. Długo nie wiedziałam, co się tak naprawdę stało. Od tego dnia nigdy nie tknęłam alkoholu.
Co dalej? Chodziłam do szkoły, spotykałam się z koleżankami, odrabiałam lekcje. Żyłam. Ale wiedziałam, że mam na koncie doświadczenie, którego inne dziewczyny nie miały. Czułam się przez nie inna, gorsza, naznaczona. Przez kolejne lata robiłam sobie wyrzuty o alkohol, czułam wstyd, winiłam siebie. „Myślałaś, że idziecie tam rozmawiać? Że będziecie parą? Że mogłaś mu się spodobać? Że ktokolwiek mógłby się w tobie zakochać? Po co tam szłaś, naiwna idiotko?!”. Nie potrafiłam sobie tego wybaczyć. Myślałam, że skoro z nim dobrowolnie poszłam do tego samochodu, to mu się należało.
Przez kilka kolejnych lat miałam zawsze to samo uczucie w relacjach z mężczyznami – że im się należy. Skoro chłopak przyjechał do mnie z daleka, to ja muszę się mu odpłacić. Że skoro pofatygował się, żeby się spotkać, to należy mu się nagroda – mimo że wcale tego nie chciałam. Byłam zniewolona, moje ciało nie należało do mnie. Dobro publiczne.
Zawsze czułam się jak ciało do użytku. Dokładnie pół roku po tym wydarzeniu pierwszy raz uprawiałam seks. Poznałam go przez Facebooka, znałam go wcześniej z widzenia. Nic wielkiego. Umówiliśmy się na przejażdżkę, jak kumple. Zbliżenie wyszło spontanicznie. Stresowałam się, gdy już zaczęło do czegoś dochodzić. Bałam się, jak wypadnę.
Ale czułam się tak samo jak podczas gwałtu. Z tą różnicą, że tym razem tego chciałam. Tak samo czułam się przy każdym kolejnym stosunku.
Nikomu o gwałcie nie powiedziałam. Dopiero po kilku miesiącach wyznałam to przyjacielowi poznanemu w internecie. Wspierał mnie. Nikomu bliskiemu, „realnemu” nigdy nie powiedziałam. Do dziś. Dzięki opowiedzeniu tutaj swojej historii zdecydowałam się zgłosić do psycholożki i otrzymać specjalistyczne wsparcie. Nie chcę już być z tym sama.
Za kilka dni będzie siódma rocznica mojego gwałtu.
„Gwałt to nie zawsze sytuacja drapieżnego ataku”. Komentarz psycholożki
Poprosiłam o komentarz dotyczący tej historii Joannę Brzezińską, psycholożkę, współzałożycielkę Fundacji Klimat i Emocje.
– Historia pokazuje kilka mechanizmów, których doświadczają ofiary gwałtów. Po pierwsze, gwałt to nie zawsze jest sytuacja drapieżnego ataku, szarpaniny, szamotaniny. W potężnej większości przypadków osoby zgwałcone są zamrożone, bierne, nie wiedzą, co się dzieje, są usztywnione czy nie pamiętają tej sytuacji. Umysł ludzki działa tak, że w chwilach strasznego zagrożenia, przerażenia, blokuje świadomość. To są pierwotne mechanizmy przetrwania, jak dysocjacja, gdy człowiek psychicznie odcina się od tego, co się dzieje z jego ciałem. Często osoby, które doświadczają różnych traum, nie tylko seksualnych, nie pamiętają tego, mają wrażenie, jakby oglądały to z boku, albo to wypierają – to są nasze mechanizmy obronne, które pozwalają nam przetrwać w momencie trudnego wydarzenia. Inaczej nie wytrzymalibyśmy tego psychicznie i fizycznie.
Po gwałcie u bohaterki reportażu pojawia się wielkie poczucie wstydu, poczucie winy, przekonanie, że skoro poszła z własnej woli, to zasłużyła na to, co ją spotkało; poczucie odpowiedzialności za tę sytuację. To częste zjawisko, które napędza błędne koło izolacji – jeżeli człowiek tak bardzo się wstydzi, to jakby miał knebel, nie może z nikim podzielić się swoją historią. A gdyby się nią podzielił, to odbiłby tę historię w czyichś oczach, uszach – i zobaczyłby, że to nie jego wina. Że to byli drapieżcy seksualni – i to nie jeden, bo jego koledzy widzieli dobrze, co się dzieje, i żaden nie zareagował. Być może dla nich to była impreza jak co piątek. Przez to i ta dziewczyna nie czuła, że wydarzyło się cokolwiek wartego opowiedzenia. Wstyd tej dziewczyny przejmuje kontrolę: skoro się dopuściło do takiej sytuacji, to nie warto się z tym podzielić. Czuje, że jest jedyną osobą na świecie, która czegoś takiego doświadczyła. Nigdy nikomu o tym nie powiedziała do teraz, więc nie miała okazji usłyszeć, że to nie jej wina. I że gwałty na imprezach są, niestety, bardzo częste. Że nie jest sama z tym doświadczeniem.
Po gwałcie dziewczyna czuła, że każdy kolejny seks był jak ten gwałt – ale nadal go uprawiała, bo mogła być przekonana, że jedyne, co ma do zaoferowania, to jej seksualność. I że tylko tak może zasłużyć na bliskość, na troskę, na zaufanie, na przyjaźń. Tak jakby był jakiś „podatek”, „opłata za bliskość”. Każdy z nas potrzebuje fizycznej bliskości i wsparcia, ale często w wyniku złamania w tak młodym wieku – gdy pierwsze doświadczenie bliskości jest tak traumatyczne – ma się przeświadczenie, że trzeba zasłużyć na tę bliskość. Uprawianie seksu, na który nie ma się ochoty, okazuje się jedyną karta przetargowa. To jest zresztą w naszej kulturze wmawiane kobietom od wieków – że ich ciało, seksualność, seks to „dowody miłości” – tym się handluje, coś zyskuje. Małe dziewczynki są uczone: „dostaniesz cukierka za buziaka”. Potem się mówi: „oddała mu się”, „oddała mu, co ma najcenniejsze” – odbieranie podmiotowości kobietom jest tak głęboko zakorzenione w języku.
Cała ta sytuacja mogłaby się nie wydarzyć, gdybyśmy mieli rzetelną i powszechną edukację seksualną. A edukacja seksualna to przede wszystkim psychologia: trening interpersonalny, ćwiczenie komunikacji międzyludzkiej, uczenie się o granicach fizycznych i psychicznych, odczytywanie sygnałów z własnego ciała, dawanie sobie prawa do przyjemności, praca na wyobrażeniach o seksie i seksualności. Gdyby od najmłodszych lat uczyć ludzi o granicach, to ten mężczyzna wiedziałby, że trzeba mieć zgodę na seks, trzeba zapytać, rozmawiać, a osoba tak pijana czy nieprzytomna nie może udzielić zgody, a gdy mówi, że nie chce – to trzeba natychmiast przerwać. A ta dziewczyna wiedziałaby, że to nie jej wina, że nie zrobiła nic złego i nie ma się czego wstydzić – i mogłaby otrzymać wsparcie wcześniej. Być może ich otoczenie by zareagowało – ją wsparłyby koleżanki, albo któremuś z kolegów zapaliłaby się czerwona żarówka. A po gwałcie ta dziewczyna wiedziałaby, że jest ważna taka, jaka jest, ze wszystkimi jej potrzebami i chęciami: że nie musi uprawiać seksu, na który nie ma ochoty, że zawsze może odmówić. Że jej wartość nie zależy od seksu – że po prostu ją ma, bo jest wartościowa jako człowiek.
Doświadczyłaś przemocy? Potrzebujesz wsparcia?
Fundacja Feminoteka: 888 88 33 88 (od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00-20.00). Możesz też skorzystać z aplikacji AvonAlert.pl. Feminoteka prowadzi Fundusz Przeciwprzemocowy, który przeznacza na finansowe potrzeby kobiet po przemocy: terapie czy czynsze. Link do zbiórki na Fundusz: https://pomagam.pl/funduszfeminoteki.
Fundacja Centrum Praw Kobiet: 600-07-07-17 (całą dobę). W Warszawie istnieje Specjalistyczny Ośrodek Wsparcia, czyli bezpieczne schronienie dla kobiet i dzieci doznających przemocy, który prowadzi przyjęcia. Centrum Praw Kobiet ma swoje siedziby w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu, Żyrardowie. Porady mailowe: [email protected], [email protected], socjalne: [email protected].
Fundacja Przeciw Kulturze Gwałtu (darmowa pomoc prawna): 506 467 523, [email protected], [email protected].
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”: 22 668-70-00 (Poradnia Telefoniczna „Niebieskiej Linii”), [email protected].