wtv.pl > Polska > Sprząta lasy i łąki ze śmieci. Wójt każe mu je segregować
Krystian Mowel
Krystian Mowel 19.03.2022 08:35

Sprząta lasy i łąki ze śmieci. Wójt każe mu je segregować

wtv
WTV.pl

Pan Waldemar kocha przyrodę i nie może żyć ze świadomością, że cierpi ona z powodu śmieci i odpadów zostawianych przez ludzi. Z tego powodu 71-letni emeryt sam wziął sprawę w swoje ręce. Nie spodziewał się, że nie wszyscy ucieszą się z jego inicjatywy.

Pan Waldemar sprząta śmieci, a wójt nie chce ich wywozić


Program Uwaga! TVN przygotował materiał, w którym opisuje historię 71-letni Waldemara. Mężczyzna jak sam przyznaje, nie potrafi pogodzić się z tym, że ludzie niszczą przyrodę, którą on kocha. Ponadto Emeryt skarży się na współpracę z wójtem, którego obowiązkiem jest wywóz śmieci z gminy. Przed miesiącem Pan Waldemar zgromadził w zaledwie kilka dni aż cztery tony odpadów w okolicach Marcinkowic na Dolnym Śląsku. O tym fakcie powiadomił urzędników, jednak śmieci dalej leżą i gniją. „To worki leżą już od miesiąca, już śmierdzą. Czekam, aż dostanę informację o podstawionych kontenerach” – mówi 71-latek. Wynajęcie przez gminę kontenera na jedną tonę śmieci to koszt 800 zł. Mężczyzna próbował kontaktować się z wójtem, jednak za każdym razem, gdy przychodzi do urzędu, wójt ma akurat spotkanie lub gdzieś wyjechał - opisuje sytuację Uwaga! TVN. Gdy wreszcie dziennikarzom programu udało się skontaktować z zarządcą gminy, stwierdził on, że dba o sprawę wywozu śmieci, jednak czasami może potrwać to nawet półtora miesiąca. Całkowicie inną informację podaje firma, która zajmuje się wywozem śmieci w gminie Marcinowice, według nich taka operacja trwa do 3 dni roboczych.

Emeryt bohaterem w walce ze śmieciami


Pan Waldemar, jak sam przyznaje zdaje sobie sprawę z niechęci wójta do jego działań. „Słyszałem, że wójt opowiada, że nie lubi tego pana, (…) bo tylko problemy stwarza mu i on musi potem kontenery zamawiać” – opowiada mężczyzna. Emeryt jest oddany sprawie całym sobą. Większość swojej niskiej emerytury przeznacza na zakup worków, rękawiczek i dojazd do miejsc wymagających sprzątania. Marcinowice to nie jedyne miejsce, gdzie swoje powołanie realizuje pan Waldemar. Również w pobliskim Mietkowie mężczyzna zebrał trzy tony śmieci, które wciąż leżą i gniją. "Wiem, że jest duży problem ze śmieciami. Jestem jednak pewny, że te śmieci znikną. Nikt nie neguje tego, co robi pan Waldemar. Wyposażyliśmy pana w worki, które mu nie odpowiadały" – mówi wójt. "Chwała panu Waldemarowi, że zbiera śmieci. Jako gmina możemy odbierać je, ale posegregowane" - dodaje polityk.

Jak się okazuje, w innych gminach działalność emeryta jest traktowana zgoła inaczej. W pobliskiej Świdnicy pan Waldemar Woźniak sprzątał rzeki: Piławę i Bystrzycę. W pół roku zgromadził 40 ton odpadów, do których potrzebne było zamówienie 20 kontenerów na śmieci. „W naszej gminie pan Waldemar to pierwszy ekolog. Od początku go wspieramy i będziemy to robić tak długo, jak będzie mu się chciało zbierać śmieci. Nie mamy żadnego problemu z zabezpieczeniem w budżecie pieniędzy potrzebnych na kontenery, rękawice i worki dla pana Waldemara” – mówi Teresa Mazurek, wójt gminy Świdnica.

Źródło: [Uwaga! TVN]

Tagi: Polska
Powiązane