Lider Marszu Niepodległości nie mógł wiedzieć, że jest fotografowany. Skandaliczne zdjęcie z miejsca podpalenia wyciekło do sieci
"Ten uczuć kiedy jesteś podobno organizatorem marszu i za coś tam odpowiadasz a ktoś ma na balkonie flagę LGBT i logo Strajku Kobiet, więc nie reagujesz kiedy twoi ziomkowie przy pomocy fajerwerków podpalają mieszkanie. Sąsiadowi. Mieszkającemu dwa piętra niżej" - czytamy w ironicznym wpisie Michała Gołkowskiego na Facebooku.
Lider narodowców, Robert Bąkiewicz nie zwrócił uwagi na płonące mieszkanie?
Co więcej, w wyniku manifestacji doszło do zdewastowania jednego z oddziałów sieci Empik. Funkcjonariusze policji stale nadzorują przebieg manifestacji. Część osób wymaga opieki medycznej, która jest udzielana potrzebującym. Podpalono też stojak na rowery oraz zaatakowano operatora "Wirtualnej Polski. Nic nie wskazuje na to, by Robert Bąkiewicz zainterweniował w sprawie zamieszek, jakie trwają podczas jego zgromadzenia.
Jeden z fotoreporterów wykonał zdjęcie Robertowi Bąkiewiczowi. Lider narodowców jest jednym z głównych organizatorów Marszu Niepodległości. Akcja ta jest jednak spontaniczna. Trudno więc pociągnąć aktywistę do odpowiedzialności. Na fotografii widzimy jednak niewzruszonego skrajnie prawicowego działacza, który nawet nie spojrzał w kierunku płonącego mieszkania.
Marsz Niepodległości 2020Nasza Cywilizacja Nasze ZasadyOd dziś za flagę LGBT w oknie podpalą Tobie mieszkanie. A jak nie Tobie, to sąsiada...Fot. Karol Makurat | Tarakum.pl
Opublikowany przez Karola Makurata Środa, 11 listopada 2020
Przypomnijmy, że Robert Bąkiewicz zasłynął z kobiecych demonstracji, gdy stworzył zagrożenie epidemiczne, szarpiąc się z seniorką, popierającą Strajk Kobiet. Manifestację rozpoczęto już o godzinie 13:30. Tysiące osób zgromadzonych w pojazdach osobowych odpaliły flary, wznoszą symbole narodowe oraz wykrzykując słynne już hasła.
Trasa przejazdu miała swój początek na rondzie Dmowskiego. Organizatorzy przedsięwzięcia mieli zamiar wykonać trzy okrążenia wokół wyznaczonego terenu. Prowokacje skrajnie prawicowych bojówkarzy skutecznie uniemożliwiają przeprowadzenie protestu, za który odpowiada Robert Bąkiewicz.
Służby mundurowe musiały zastosować środki przymusu bezpośredniego wobec zwolenników Roberta Bąkiewicza."W celu przywrócenia porządku publicznego, w ramach obowiązującego prawa prowadzone są działania pododdziałów zwartych policji. Kilku policjantów zostało rannych. Wykorzystywane są środki przymusu bezpośredniego w tym gaz pieprzowy i w indywidualnych przypadkach broń gładkolufowa" - podali funkcjonariusze na Twitterze.
Wciąż nie wiemy, ile osób zostanie ujętych w wyniku policyjnych działań. Co więcej, Robert Bąkiewicz wciąż nie poniósł konsekwencji przeprowadzenia nielegalnej manifestacji.
Źródło: [Facebook/Karol Makurat]