Katastrofa lotnicza w Pszczynie. Nieoficjalnie: Wśród ofiar polski milioner
Nad ranem doszło do katastrofy prywatnego śmigłowca
Zginęły dwie osoby, a dwie zostały ranne
Jedną z ofiar miał być polski milioner
Jak podaje TVP Info, nocą z poniedziałku na wtorek, około godziny 1 nad ranem, w miejscowości Pszczyna na Śląsku doszło do katastrofy prywatnego śmigłowca typu Bell 429, który rozbił się w trudno dostępnym miejscu nieopodal rzeki Dokawy.
W wyniku katastrofy śmierć poniosły dwie osoby, które zakleszczyły się we wraku helikoptera. Dwóch kolejnych pasażerów podróżujących śmigłowcem trafiło do szpitali w Bielsku-Białej oraz Katowicach-Ochojcu.
Na miejscu interweniowała straż pożarna oraz policja. Jak podaje TVP Info, nad wyjaśnieniem wypadku pracuje na miejscu także prokurator oraz przedstawiciel Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Katastrofa w Pszczynie: wśród ofiar milioner
Po wykonaniu koniecznych oględzin funkcjonariusze straży pożarnej wydobyli z wraku śmigłowca ciała dwóch zmarłych pasażerów. Według nieoficjalnych doniesień Gazety Wyborczej jedną z ofiar jest 80-letni przedsiębiorca i milioner Karol Kania będący założycielem i właścicielem firmy produkującej podłoża pod uprawę pieczarek.
"W 2016 r. w rankingu najbogatszych Polaków magazynu Forbes zajął 63. pozycję z majątkiem 490 mln zł" - czytamy w Gazecie Wyborczej, która podała również, że milioner prawdopodobnie wracał śmigłowcem do domu z pobytu na Mazurach.
Drugą ofiarą śmiertelną katastrofy był 54-letni pilot śmigłowca. Dwoje rannych pasażerów, którzy trafili do szpitala, to 47-letnia kobieta i 54-letni mężczyzna. To nie pierwsza katastrofa samolotu na Śląsku. W roku 2014 w miejscowości Topolów (pow. częstochowski) doszło do rozbicia się lekkiego samolotu pasażerskiego prywatnej szkoły spadochronowej.
Samolot rozbił się blisko zabudowań, po czym stanął w płomieniach. Jak podaje Gazeta Wyborcza, w wyniku wypadku zginęło 10 skoczków spadochronowych oraz pilot samolotu. Świadkom wypadku udało się wydostać z wraku samochodu 3 rannych pasażerów, z których jednak dwóch osób z powodu obrażeń nie udało się uratować.
Jak podaje tvn24.pl, za bezpośrednią przyczynę katastrofy w Topolowie uznano "uszkodzenie sprzęgła prawego silnika, skutkujące brakiem przekazywania napędu od silnika do śmigła", w wyniku którego samolot spadł i spłonął.
W toku śledztwa przesłuchano ponad 100 świadków. W roku 2020 śledztwo zostało umorzone ze względu na to, że w wyniku katastrofy śmierć poniósł zarówno właściciel szkoły spadochronowej, jak i pilot samolotu.
Źródło: TVP Info / tvp.info, Gazeta Wyborcza
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Głośny wniosek o 500 plus za okres ciąży nie został odrzucony
Ujawniono, dlaczego Agustin Egurrola zdecydował się przejść do TVP. Nieoficjalne informacje