wtv.pl > Polityka > Nie tylko protest kobiet. Nagle ruszyła kolejna, duża manifestacja, policja użyła gazu pieprzowego
Alan Wysocki
Alan Wysocki 19.03.2022 08:31

Nie tylko protest kobiet. Nagle ruszyła kolejna, duża manifestacja, policja użyła gazu pieprzowego

wtv
WTV.pl

Ostatnie dni października upłynęły pod znakiem protestów. Coraz więcej grup społecznych w dobie pandemii wychodzi na ulice miast w całej Polsce, by walczyć o realizacje swoich postulatów. Poza strajkującymi kobietami, demonstrują również rolnicy, kibice, fundamentaliści religijni oraz zwolennicy teorii spiskowych. Od godziny trwa zgromadzenie ostatniej z wymienionych grup. Policja była zmuszona użyć środków przymusu bezpośredniego. Podczas protestu w ruch poszły petardy. 

Właśnie trwa protest przeciwników działań rządu ws. przeciwdziałaniu pandemii

Pikieta trwa w samym centrum Warszawy, nieopodal Pałacu Kultury i Nauki. Na scenie mogliśmy dostrzec Ivana Komarenko, który wspólnie z protestującymi domagał się zdjęcia obostrzeń. Głównym punktem spornym jest nakaz zasłaniania ust oraz nosa w przestrzeni publicznej. Według organizatorów wydarzenia kryzys epidemiczny jest pewnego rodzaju spiskiem "światowego rządu". Protest stanowił naruszenie obowiązujących obostrzeń. 

Uczestnicy akcji nie założyli maseczek oraz nie utrzymywali społecznego dystansu. Służby porządkowe wydały komunikaty, nawołujące do przestrzegania zasad sanitarno-epidemiologicznych. Apele nie spotkały się jednak z reakcją zgromadzonych. Co więcej, podczas protestu użyto petard. Funkcjonariusze otoczyli teren kordonem, by grupa nie wyszła na ulice Warszawy. Według relacji RMF FM, w kierunku policjantów poleciały również fragmenty kostki brukowej.

Warszawski oddział policji przekazał ważne komunikaty w mediach społecznościowych. Na samym początku podkreślono, że środki przymusu bezpośredniego zostaną użyte w ostateczności. "W przypadkach, gdy policjanci spotykają się z agresją i fizycznymi atakami wykorzystane zostały środki przymusu bezpośredniego, gaz pieprzowy i siła fizyczna. Zatrzymano pierwsze osoby naruszające porządek prawny" - czytamy w komunikacie o przebiegu protestu na Twitterze.

Organizatorom protestu może grozić odpowiedzialność karna. RMF FM deklaruje, że doszło również do rozpylenia gazu. "Nie pozwolimy na fizyczną agresję wobec funkcjonariuszy i ich atakowanie. Takie zachowania to przestępstwo, a osoby, które dopuszczają się tych czynów muszą się liczyć z odpowiedzialnością karną" - deklaruje warszawska policja na Twitterze. 

Pierwszy komunikat służb został wydany już o 13.30. Wówczas na proteście stawiły się pierwsze osoby, i już wtedy doszło do naruszenia rygoru sanitarnego. "Podejmujemy zdecydowane działania wobec osób, które gromadząc się na pl. Defilad swoim zachowaniem naruszają zasady bezpieczeństwa związane ze stanem epidemii. Lekceważące i jaskrawe naruszanie przepisów to powód naszej reakcji" - deklarują funkcjonariusze.

Przypomnijmy, że decyzją Rady Ministrów zgromadzenia mogą zrzeszać maksymalnie 5 osób. Między pikietami należy zachować odstęp 100 metrów. Celem zmian jest zminimalizowanie transmisji wirusa. Restrykcje, choć wdrożone ze słusznych pobudek, budzą wątpliwości zarówno zwolenników teorii spiskowych, jak i strajkujących feministek. Według tak zwanych koronasceptyków obostrzenia nie zostały odpowiednio uregulowane prawnie. Strajk Kobiet zaś deklaruje, że prawo do protestów jest zagwarantowane w Konstytucji, która jest aktem nadrzędnym w stosunku do innych dokumentów. 

Oba przedsięwzięcia znacznie różnią się od siebie. Podczas protestów feministycznych, organizatorzy oraz uczestnicy zachowują przepisy bezpieczeństwa. Skrajnie prawicowe grupy nie zamierzają stosować się do zasad, ponieważ, ich zdaniem, są one formą "zniewalania społeczeństwa". 

Źródło: [RMF FM/Policja Warszawa/Twitter]

Tagi: Facebook
Powiązane