Czterech policjantów na drobną kobietę. Nie potrafili odpowiedzieć na pytania, więc ją wynieśli
22 października okazał się przełomową datą dla ruchów obywatelskich w Polsce. Po wypalonej formule Komitetu Obrony Demokracji oraz zmarginalizowaniu grup, powstałych w wyniku rozłamów wewnątrz KOD-u, Strajk Kobiet skutecznie zdominował przestrzeń do debaty. Protest, jaki miał miejsce wczoraj, był kontynuacją obietnicy złożonej przez Martę Lempart.
Forma koordynacji manifestacji zdaje się dość uproszczona. Ogólnokrajowymi liderkami protestów są Marta Lempart, Klementyna Suchanow oraz Agnieszka Czerederecka. Z organizacją współpracuje kolektyw antyrepresyjny "Szpila", odpowiadający za zapewnienie obrony zatrzymanym uczestnikom przedsięwzięć. Reszta pracy jest organizowana oddolnie, przez oburzone decyzją Trybunału Konstytucyjnego kobiety.
Wczorajszy protest może niepokoić. Publikowane są kolejne, porażające nagrania
Warto jednak zaznaczyć, że kluczowe podczas protestów jest nagrywanie oraz rejestrowanie wszelkich incydentów z udziałem policji lub innych uczestników zgromadzeń. Podczas gdy służby mundurowe informują o ataku na funkcjonariusza, kierując sprawę do sądu, materiał może zaważyć na wyroku.
Za pośrednictwem Twittera użytkownik "PolanskiL_" przedstawił metody podejmowania czynności policyjnych względem drobnej kobiety. Ujęta nie zachowywała się agresywnie. Zadawała jedynie pytania o przyczyny, dla których mundurowi chcą ją wylegitymować. Funkcjonariusz najprawdopodobniej stracił nad sobą panowanie.
Jak myślicie, ilu policjantów potrzeba w starciu z dziewczyną metr sześćdziesiąt?pic.twitter.com/6OdxFNcMtC
— Łukasz (@PolanskiL_) November 19, 2020
Liczne pytania ze strony uczestniczki protestu pozostawały bez odpowiedzi. - Pan mnie legitymuje za to, że stałam? - pytała. Chwilę później grupa czterech pracowników służb zastosowała środki przymusu bezpośredniego oraz wyniosła kobietę w odosobnione miejsce, by tam ustalić jej dane oraz przedstawić ewentualne zarzuty.
Przy interwencji był obecny dziennikarz. Jemu również "zagrożono" wylegitymowaniem.
Nie były to jedynie wątpliwe sytuacje, w których protest musiał zmierzyć się ze środkami przymusu bezpośredniego. Magdalena Biejat - posłanka partii Razem - podeszła do policjantów, wyciągając poselską legitymację. Chwilę później została zaatakowana gazem.
Przedstawicielce Platformy Obywatelskiej, Monice Wielichowskiej złamano legitymację. Policjanci wdali się również w przepychanki z wicemarszałkiem Sejmu, Włodzimierzem Czarzastym. Posłowie oraz posłanki do późnych godzin wieczornych ustalali miejsce pobytu zatrzymanych oraz podejmowali interwencje na komisariatach.
Marta Lempart dzień po proteście zwołała konferencje prasową. Porównała sytuację w Polsce do "czarnych scenariuszy" z Białorusi. Działaczki Strajku Kobiet mają zamiar organizować blokady miast każdego tygodnia, by zmusić Zjednoczoną Prawicę do zrealizowania postulatów Strajku Kobiet.
Siła protestu skupia się wokół całego pakietu reform w polskim prawodawstwie. Wśród nich są, wskazując ogólnikowo, zapewnienie godnych praw pracowniczych, liberalizacja prawa aborcyjnego, równouprawnienie osób LGBT, szczególne wsparcie dla kultury, dymisja rządu oraz unieważnienie decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji z przyczyn embriopatologicznych.
Źródło; [Twitter/PolanskiL_]