Prima Aprilis: nie wszystkie żarty są śmieszne. A niektóre bywają krzywdzące

Jakie żarty warto dziś (i codziennie) sobie odpuścić?
Żarty z gwałtów
„Zostałem zgwałcony… Prima aprilis!”
Jak się poczują osoby, które doświadczyły gwałtów, gdy to usłyszą? Ich doświadczenie to nie żart, to codzienność. Badania Fundacji na Rzecz Równości i Emancypacji STER wskazują, że jedna na pięć kobiet doświadczyła gwałtu. To są Twoje koleżanki, sąsiadki, współpracownice. I mogą usłyszeć taki żart, a to może wywołać u nich traumę. Żarty z gwałtów nie są śmieszne, bo krzywdzenie ludzi nie jest śmieszne.
Żarty z przemocy
„Żona mnie pobiła… Prima aprilis!”
Są żony, które biją swoich mężów. To nie jest powód do żartów, tylko do reakcji i interwencji. Żartując z tego, umniejszamy doświadczenia ofiar. Przez to trudniej im o tym mówić i zgłaszać organom ścigania.
Żarty z orientacji seksualnej
„Jestem gejem… Prima aprilis!”
Tylko co w tym śmiesznego? Niektórzy są heteroseksualny, inni biseksualni, inni homoseksualni. Tak po prostu jest. Co byłoby śmiesznego w tym, gdybyś zamiast swojej orientacji miał inną?
Żarty z koloru skóry
„Obudziłem się czarnoskóry… Prima aprilis!”
Jak wyżej: co w tym śmiesznego? Inny kolor skóry nie sprawiałby, że stałbyś się bardziej lub mniej wartościowy. Mógłby za to sprawić, że stałbyś się dyskryminowany. I to nie jest jakiś szczególny powód do śmiechu.










