Prezydent o zakulisowych rozmowach ws. Borysa i Poczobuta. “Oni nie chcieli emigrować”
Od uwięzienia Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta minęło już pół roku. Prezydent Andrzej Duda przyznał w rozmowie z TVN24, że prowadził zakulisowe rozmowy i zabiegał o ich uwolnienie. Jego zdaniem “są więzieni bezprawnie”, ale zwrócił również uwagę, że “nie chcieli emigrować”.
Prezydent dla TVN24: Ujawnię kuchnię. Na różne sposoby próbowaliśmy
Nie milkną echa po wywiadzie, którego Andrzej Duda udzielił stacji TVN24. Jednym z wątków rozmowy było uwięzienie szefowej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys oraz działacza tej organizacji - Andrzeja Poczobuta.
Prezydent przyznał w rozmowie, że próbował uruchomić “różne” narzędzia dyplomatyczne, aby działacze opuścili białoruskie więzienie. - Trochę ujawnię kuchnię, która już jest trochę historią - zaczął Duda.
- Nie informując o tym społeczeństwa, prowadziliśmy zakulisowe rozmowy. Ja osobiście rozmawiałem z przywódcami różnych krajów, którzy teoretycznie mogli nam pomóc. [...] To było na samym początku tego kryzysu, po tym, jak zostali aresztowani. Część z nich została uwolniona - oznajmił prezydent.
Andrzej Duda nie zdradził, z kim prowadził rozmowy w sprawie uwięzionych.
“Oni nie chcieli emigrować”
Prezydent wyraził ubolewanie nad tym, że Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta nie udało się uwolnić. Jednak później zdradził, dlaczego jego zdaniem działacze nadal pozostają w więzieniu.
- Także dlatego, że oni nie chcieli emigrować, bo wtedy była taka sytuacja, że oni powiedzieli, że oni nie wyjadą po prostu z Białorusi. Są obywatelami Białorusi, to jest ich miejsce, ich dom i oni Białorusi nie opuszczą. Pozostali niestety w więzieniu i nadal w nim są - zaznaczył Duda.
Na ten moment prezydent i jego współpracownicy “nie umieją znaleźć żadnego rozwiązania”, aby odwrócić bieg zdarzeń. - Bardzo liczymy tutaj na wsparcie wspólnoty międzynarodowej i twarde oddziaływanie [...] na reżim prezydenta Łukaszenki - przyznał.
Zdaniem prezydenta działacze muszą zostać w końcu uwolnieni. - Są więzieni bezprawnie - podsumował.
Antyreżimowy działacz może spędzić w więzieniu nawet 12 lat
To już trzecia próba spacyfikowania działań Andrzeja Poczobuta. Działacz podpadł białoruskim władzom w trakcie wyborów prezydenckich w 2020 r.
Korespondent polskich mediów na Białorusi dzielił się swoimi poglądami na Twitterze, publikując emocjonalne wpisy. Dość często poruszał wątek coraz bardziej napiętych relacji polsko-białoruskich. Wspominał m.in. o Ramanie Pratasiewiczu czy nowym święcie, które w jego ocenie “będzie miało wyraźnie antypolski wydźwięk”. Dzień po tym, jak zaapelował do polskich partii politycznych o wspieranie zagrożonej na Białorusi “polskości”, został zatrzymany.
W trakcie pobytu w areszcie działacz został uznany za ekstremistę i mimo propozycji nie przyjął biletu w jedną stronę do Polski. - Nie wiem, czemu tak zdecydował, bo nie rozumiem, jak można wybrać dwanaście lat białoruskiego więzienia. Pisał, że każdy wyrok kiedyś się skończy, a gdyby w taki sposób wyjechał do Polski, to już na zawsze - przyznała żona korespondenta Oksana Poczobut.
Andrzej Poczobut przebywa w Żodzinie, które uchodzi za jedno z najbardziej surowych więzień na Białorusi. Grozi mu od 5 do 12 lat pozbawienia wolności. Wraz z Andżeliką Borys został oskarżony o sianie nienawiści i rozpowszechnianie faszyzmu.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV: