Prezydent obiecał, ale nadal nie podpisał. Ustawa o analizowaniu śmierci dzieci wciąż czeka
Ustawa, która wprowadza systemową analizę krzywdzenia dzieci miała zostać podpisana przez Andrzeja Dudę w sierpniu. Jednak prezydent nadal zwleka z decyzją w tej sprawie. Tymczasem w Polsce z powodu przemocy ginie kilkadziesiąt dzieci rocznie.
Deklaracje bez pokrycia. Andrzej Duda nadal nie podpisał ustawy
O wprowadzenie nowego, bardziej skutecznego mechanizmu analizowania krzywdzenia dzieci zabiegała Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Powodem była seria tragicznych zabójstw w 2019 r.- w ciągu kilkunastu dni zmarło pięcioro dzieci.
Stowarzyszenie zaczęło zbierać podpisy i zgłosiło się do prezydenckiej kancelarii. Przygotowano projekt, ale data jego publikacji była notorycznie przekładana. W lipcu 2021 r. prezydencki minister Andrzej Dera przekonywał, że dojdzie do podpisania dokumentu.
- Mam już przed sobą przepisy, uzasadnienie jest napisane. Mam informację, że w sierpniu ustawę podpisze prezydent i zostanie przekazana do Sejmu - oznajmił na antenie TOK FM Dera. Tymczasem zbliża się koniec września, a ustawa nadal czeka na podpis Dudy.
Kancelaria prezydenta przekonuje, że “nic nie stoi na przeszkodzie” i jest “wola polityczna”, aby zająć się tą sprawą. Formalności nie zostały jednak dopełnione.
Pojawiły się pogłoski, jakoby zwłoka miała wynikać ze sprzeciwu Rzecznika Praw Dziecka Mikołaja Pawlaka, który chciałby rozszerzyć swoje uprawnienia zamiast wprowadzać nową procedurę. Jednak Dera kategorycznie odrzucił tę koncepcję.
- Z punktu widzenia prezydenta nie ma to żadnego znaczenia. Rzecznik ma wykonywać obowiązki, które nakłada na niego ustawa. Projekt trafi do parlamentu i tam decyzja zapadnie, czy się to rzecznikowi podoba, czy nie - oznajmił prezydencki minister.
Wśród zwolenników nowego prawa znalazły się także organizacje pozarządowe, a nawet Ministerstwo Sprawiedliwości.
Polska śladem Wielkiej Brytanii. Mechanizm, który działa
Jakie rozwiązanie ma być wprowadzone za sprawą nowej ustawy? To procedura “Serious case review”, która funkcjonuje w Wielkiej Brytanii od wielu lat.
Jej fundamentem jest analiza przyczyn i okoliczności śmierci dziecka. Na początku należy sprawdzić, które procedury zawiodły. Później tworzy się rekomendację, aby zmienić prawo. W Polsce wygląda to zupełnie inaczej - służby poszukują winnego i nie analizują, jakie działania można było podjąć, aby zapobiec tragedii.
Na antenie TOK FM pojawiła się audycja na temat zamordowanej w lutym 3-letniej Hani z Kłodzka. Ta sprawa dowodzi na poważne braki w komunikacji między kluczowymi instytucjami.
Natomiast przykład Wielkiej Brytanii wskazuje, że mechanizm “Serious case review” jest skuteczny. W Polsce z powodu przemocy umiera między 30 a 50 dzieci rocznie, choć nie są to dokładnie szacunki, ponieważ bazują wyłącznie na informacjach pojawiających się w przestrzeni medialnej. Żadna instytucja nie zajmuje się ich zbieraniem. Tymczasem na Wyspach Brytyjskich prawo jest regularnie modyfikowane, dzięki czemu liczba dzieci, które umierają z powodu przemocy, spadła o kilkadziesiąt procent.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV: