wtv.pl > TV > Skrzywdził i pozbawił życia 9-latkę. Mieszka w rodzinnej wsi, sąsiedzi mijają go codziennie, są przerażeni
Marta Idzikowska
Marta Idzikowska 19.03.2022 08:31

Skrzywdził i pozbawił życia 9-latkę. Mieszka w rodzinnej wsi, sąsiedzi mijają go codziennie, są przerażeni

wtv
WTV.pl

Mirosław B. prawie połowę swojego życia spędził w więzieniu. 25 lat temu został skazany za zabójstwo 9-letniej Basi. Mężczyzna przejawiał skłonności pedofilskie. Pod odsiedzeniu wyroku morderca wyszedł na wolność, co wzbudza strach i niepokój mieszkańców niewielkiej wsi w województwie lubelskim, na której obecnie przebywa. Mężczyzna nie został skierowany do zamkniętego ośrodka w Gostyninie. Reporterzy Polsatu badają, jak wygląda teraz życie Mirosława B.

Zabójca 9-latki na wolności. Pilnuje go policja

Mirosław B. ma około 60 lat i pochodzi z małej wsi w województwie lubelskim. Niemal połowę swojego życia spędził w zakładzie karnym za zamordowanie 9-letniej Basi. - Historia pana Mirosława zaczęła się pod koniec lat 80., już wtedy miał tendencje do zainteresowania się małymi dziewczynkami. Dotykał je w miejsca intymne Spotykał je na drodze i po prostu zabierał w jakieś ustronne miejsce – relacjonują dziennikarze Dawid Serafin oraz Bartosz Dybała dla Polsatu.

Biegły sądowy, profiler z Centrum Psychologii Kryminalnej, Łukasz Wroński, twierdzi że mężczyzna działa w sposób impulsywny, nie jest w stanie kontrolować swoich patologicznych potrzeb.

Screen służący za zdjęcie tytułowe pochodzi z programu Interwencja telewizji Polsat.

Krewni Mirosława B. starają się bronić mężczyznę. Pytani przez reportera Polsatu o swoje zbrodnie, odpowiadają: - On tylko jedną!. Gdy dziennikarz zaczyna drążyć temat i dopytywać o inne przypadki molestowania dwóch dziewczynek, członkowie rodziny odpowiadają, że te przestępstwa zostały Mirosławowi B. przypisane. - Wygodnie było, statystyki się zgadzają. On był niewinny - twierdzą. - Czyli co? Mam uwierzyć, że tam grasował drugi pedofil? W tym samym czasie? W tych samych latach? - podważa dziennikarz Polsatu. - Oczywiście. Jak pan jest reporterem, to pan wie, że zdarzają się takie rzeczy, że człowiekowi się nawet nie wyobraża. - odpowiada jeden z krewnych.

Brutalne morderstwo sprzed lat

Rankiem 14 czerwca 1995 roku 9-letnia Basia szła do szkoły. Jak zwykle przechodzi przez polną drogę przy lesie. Tego dnia na jej drodze staje Mirosław B., który wówczas miał 34 lata. Próbuje zaciągnąć dziewczynkę do lasu, a kiedy ta się broni i stawia opór, mężczyzna dusi ją i zakopuje ciało.

- Nie wiem czy została zgwałcona. Znaleźli ją 9 września, czyli leżała trzy miesiące, a to był upał, gorąco. Tylko kostki zostały – twierdzi mama Basi.

Mirosław B. za zabójstwo dziewczynki zostaje skazany na 25 lat więzienia. Podczas odsiadki ubiega się wielokrotnie o przedterminowe zwolnienie. Jego prośby nie zostają jednak uwzględnione przez sąd. Zabójca musiał więc odbyć swój wyrok w całości.

Biegły profiler sądowy, Łukasz Wroński, twierdzi że Łukasz B. nie dostał wcześniejszego zwolnienia, ponieważ osoby, które zajmowały się jego sprawą, doszły do wniosku, że mężczyzna nie zresocjalizował się w pełni i nie jest gotowy do życia w społeczeństwie. 

Mirosław B. nie zgodził się na rozmowę przed kamerą Polsatu, przekazał jednak swoje stanowisko. Twierdzi, że w więzieniu odbył serie terapeutycznych rozmów, dzięki którym zrozumiał swoje błędy. Teraz chce "zacząć od nowa". Zaprzecza też, jakoby odczuwał pociąg seksualny do dzieci. 

Po zbrodni dokonanej przez syna, rodzice Mirosława B. sprzedali majątek i wyprowadzili się z rodzinnej miejscowości. Zamieszkali w małopolskiej wsi, kilkaset kilometrów dalej. Matka mężczyzny kilka lat temu zmarła, pozostał mu więc tylko ojciec, który zerwał z nim kontakt. Nie odwiedził go w więzieniu przez ponad 20 lat. - On opowiadał, ten dziadziu, że syna nie chce widzieć. Nikt nie wiedział, co on zrobił - zdradza reporterowi Polsatu sąsiadka ojca Mirosława B.

Na początku września mężczyzna wyszedł z więzienia, po odsiedzeniu wyroku co do dnia. Dyrektor więzienia nie zdecydował się na złożenie wniosku o skierowanie go do ośrodka w Gostyninie, w którym znajdują się szczególnie niebezpieczni przestępcy. Takie prawo dawała mu tzw. ustawa o bestiach. Mirosław B. wprowadził się więc do domu swojego ojca.

Screen służący za zdjęcie tytułowe pochodzi z programu Interwencja telewizji Polsat.

- Mam jedną prośbę, żeby zrezygnować z tego określenia "ustawa o bestiach". To są ludzie. To nie są bestie. W momencie popełnienia czynu z pewnością można się spierać, czy jest człowiekiem. Natomiast później odbywa karę. Poddawany jest różnym działaniom. To jest człowiek. Biegli stwierdzili, że Mirosław B. wymaga terapii i nadzoru prewencyjnego – mówi Polsatowi Tomasz Mucha z Sądu Okręgowego w Rzeszowie.

Mieszkańcy wsi nie ukrywają swojego strachu. - Każdy się boi, bo to nie wiadomo, co on ma w głowie. Taki człowiek, już jak jest pedofilem, to zostaje do końca życia! Ja widzę jak on się patrzy na dzieci. Jak dziecko idzie, on się tak krzywo na te dzieci patrzy. Tak jakby mu coś w głowie było… naprawdę – wyznaje sąsiadka B. Sąsiad mężczyzny zauważa, że nieopodal domu Mirosława B. wiedzie droga, którą dzieci chodzą do szkoły. Krewny mordercy przyznaje, że nie ma gwarancji, że kolejne dziecko nie zostanie skrzywdzone.

Screen służący za zdjęcie tytułowe pochodzi z programu Interwencja telewizji Polsat.

Tagi: Polsat