wtv.pl > Polska > Policjant nie mógł wiedzieć, że jest nagrywany, kiedy podszedł do Kai Godek. Skandaliczna reakcja
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 19.03.2022 08:30

Policjant nie mógł wiedzieć, że jest nagrywany, kiedy podszedł do Kai Godek. Skandaliczna reakcja

wtv
WTV.pl

Nagranie zamieszczone przez Wideo Wyborcza.pl udokumentowało, jak policja zachowała się w stosunku do Kai Godek, która świadomie zdecydowała się na złamanie obowiązujących przepisów. Zachowanie podejmującego interwencję funkcjonariusza stało się przedmiotem szerokiej dyskusji na temat podjętych przez niego decyzji.

W ostatnim czasie policja nie może narzekać na brak zajęć. Niestety Kaja Godek nie należy do osób, które ułatwiają życie kogokolwiek, dlatego i tym razem postanowiła przekazać informacje o kolejnej osobistej krucjacie. Na miejscu konferencji pojawili się również funkcjonariusze, a jeden z nich stał się bohaterem krótkiego filmu, gdzie uwieczniono wymowne zachowanie. Czy można mówić o równych i równiejszych wobec prawa?

Interwencja policji względem Kai Godek uchwycona w okiem kamery

Używając skrótu myślowego, można stwierdzić, iż policja jest obarczona tak dużą dozą dodatkowych obowiązków ze względu na chęć narzucenia osobistego światopoglądu reszcie obywateli przez Kaję Godek. Aktywistka anti-choice/pro-life nie zwalnia tempa i dziś ogłosiła, że będzie dążyła do zakazania marszy równości oraz żąda prawnego zakazania identyfikowania się z płcią inną niż ta określona przy narodzinach.

Na Twitterze pojawił się film, gdzie Gazeta Wyborcza pokazuje zachowanie policjanta interweniującego w momencie pojawiania się małego zgromadzenia przy okazji ogłaszania kolejnego kontrowersyjnego projektu ustawy Kai Godek. Podpisana jako "aktywistka antyaborcyjna" kobieta nie ma zamiaru uszanować instytucji policji i rozzłoszczona faktem, iż ktoś śmie chcieć ją pouczać — wszak tylko ona może to robić — decyduje się na wygłoszenie wkładu policjantowi.

- Proszę pana no... wykonujemy inicjatywę ustawodawczą i przeszkadzanie w inicjatywie ustawodawczej jest przestępstwem! Czy mamy przemianować się na organizację proaborcyjną i wtedy możemy tysiąc osób przyprowadzić? - mówi wyraźnie zirytowana Kaja Godek, jednak tym razem wyjątkowo nie jej słowa wywołały oburzenie internautów. Jednym z głównych pytań jest również to, dlaczego policja zachowała się w ten sposób.

Kaja Godek nie musi stosować się do przepisów?

Aktywistka słynie z poszanowania prawa, ale tylko tego, które jest zgodne z jej postulatami. Najlepszym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest właśnie nagranie opublikowane na Twitterze. Pouczająca policjanta na temat przepisów sama świadomie je łamie.

Uwagę internautów przykuł fakt, że Kaja Godek nie zdecydowała się na zasłonięcie ust oraz nosa wymaganą maseczką, czy przyłbicą. Zgodnie z prawem mogła zrobić to nawet przy użyciu kasku używanego przez motocyklistów, ale również na to się nie zdecydowała. Jedyne co miała to szalik, który nie wyglądał jak rzecz mająca pełnić funkcję maseczki. Ignorując niebezpieczeństwo, Kaja Godek strofowała policjanta stojącego tuż obok. To, co stało się po jej małym wykładzie, wzbudziło ogromne oburzenie.

Policja nie podjęła żadnych działań, funkcjonariusz po prostu odszedł

Nikt nie odbiera prawa do podejmowania działań, jednak jawne ignorowanie przepisów epidemiologicznych oraz narażanie osób ze swojego otoczenia na zakażenie koronawirusem jest wyjątkowym zgrzytem wizerunkowym dla osoby określającej się jako osoba chroniąca życie. Policjant widoczny na nagraniu nie zdecydował się, chociażby na zwrócenie uwagi aktywistce anti-choice/pro-life o zakrycie ust oraz nosa. Po prostu wysłuchał jej wykładu i się oddalił.

Zdjęcie wyróżniające to fragment nagrania Gazety Wyborczej zamieszczonego w mediach społecznościowych. Całość materiału obejrzeć można pod adresem Twitter.com/@NocnaZ

Źródło: Twitter.com @NocnaZ

Tagi: Policja