Mama: "Nawet nie wymyślaj i mnie nie wk**wiaj". Dzieciaki LGBTQ mówią
1 czerwca obchodzimy Dzień Dziecka. Ale nie tylko - to również pierwszy dzień Pride Month, czyli miesiąca dumy osób LGBTQ. Porozmawiałam z kilkoma "dzieciakami LGBTQ" - o ich dzieciństwie, odkrywaniu tożsamości i doświadczeniach. Podaję nie tylko ich miejscowość czy wiek, ale także zaimki, w których chcą, by się do nich zwracać.
1. Karli, 15 lat, ona/jej, Wrocław
- Miałam w klasie koleżankę, która zaczęła się mocno interesować kulturą queerową, muzyką i książkami. Tak zdobyłam wiedzę, o co chodzi z tym całym byciem LGBTQ+. W piątej klasie podstawówki zaczęłam zauważać, że podobają mi się dziewczyny, ale nie czułam się lesbijką. A potem zrozumiałam, że po prostu płeć mnie nie interesuje – czyli że jestem panseksualna - mówi Karli.
- Miałam też to szczęście, że osoby LGBTQ+ istniały w moim życiu od zawsze. Mama długo pracowała w salonie fryzjerskim, gdzie większość osób należała do społeczności i mówiła o tym otwarcie. Więc to wszystko nie wydawało mi się dziwne. Oczywiście, miałam moment, w którym uznałam, że to sobie ubzdurałam. Dość szybko zrozumiałam jednak, że ja to realnie czuję. I że moje odczucia są ważne. Bardzo pomocne w akceptacji siebie były kanały na YouTubie. Nie miałam wiedzy, żeby sama sobie poradzić – wiedzy ze szkoły czy z domu.
Karli zrobiła coming out przed dwiema koleżankami. Przed rodziną wciąż nie ma na to odwagi, mimo że wie, że zaakceptowaliby ją.
- Mój coming out? Totalnie zwyczajny. Po prostu temat zszedł kiedyś na LGBTQ+, a ja powiedziałam, że od pewnego czasu wydaje mi się, że jestem panseksualna. Koleżanki jakoś specjalnie nie zareagowały, a to chyba najlepsza rzecz po comming outcie, jaką mogły dla mnie zrobić.
"Mężczyźni z patriotycznymi koszulkami darli się do mnie, że jestem k*rwą, szmatą i pedofilem"
- Wracałam ze szkoły i miałam na sobie tęczowe skarpetki – mówi Karli. – Kiedy byłam na przystanku, dwóch mężczyzn z piwem w ręku i patriotycznymi koszulkami zaczęło drzeć się do mnie, że jestem k*rwą, szmatą i pedofilem. Bałam się, że coś mi zrobią. Na szczęście, było dużo ludzi, w tym osoby ode mnie z klasy, które potrafiły mnie pocieszyć. Innym razem szłam z mamą, dała mi buziaka na pożegnanie. Kobieta, która wychodziła z kościoła, zaczęła do nas krzyczeć, jakie to my, lesbijki, jesteśmy obrzydliwe. Takie to katolickie miłosierdzie.
Karli w klasie czuje się dobrze. Nauczyciele nie pomijają tematu homofobii. W klasie są osoby, z którymi może o wszystkim pogadać, również poważniejszych sprawach. Uczniowie akceptują osoby LGBTQ, to dla nich zwyczajny temat i nie robią z tego wielkiego halo. Czasem pojawiają się pytania o osoby transpłciowe, ale to raczej wynika z braku wiedzy, a nie niechęci.
- Na WOS-ie jest w podstawie temat o dyskryminacji. Nie ma nic o homofobii, ale my to dodaliśmy. Rozmawialiśmy o przyczynach i konsekwencjach homofobii, o tym, co robi rząd, o ciężarówkach "pro-life" i o tym, jak pomagać. Rozmawialiśmy też o Stop Bzdurom, o ich działaniach. I mimo że nie wszyscy je popierali, to dyskusja była prowadzona z szacunkiem i empatią. Wywiązała się ciekawa rozmowa i myślę że osoby które były sceptycznie nastawione do flag na pomnikach, zmieniły zdanie.
Tęczowa torba pani od historii
- Takie małe rzeczy jak tęczowa torba pani od historii czy jakiś kubek albo nakładka na Facebooku... i już wiesz, że nauczyciele pomogą - mówi Karli.
Karli lubi się uczyć, w szkole idzie jej dobrze. Jest w klasie z nastawieniem na olimpiady naukowe – ale atmosfera motywuje, nie dobija. Karli przyznaje, że ma szczęście ze szkołą.
- Najpiękniejszy dzień? Wiele! Ale pamiętam, jak pojechaliśmy rodziną na rynek. W centrum stali ludzie z plakatami z "pro-life". Moja mama pokazała im środkowy palec. Ale byłam dumna, że moje gadanie na coś się zdało. Miałam w oczach łzy!
Karli planuje studia na polibudzie, kierunek spośród bioinformatyki, biotechnologii albo inżynierii biomedycznej. Marzy, by zostać bioinformatyczką.
2. Natalia, 16 lat, ona/jej oni/ich, niewielkie miasto (nie chce podawać nazwy, ponieważ wszyscy się znają)
- W podstawówce moje koleżanki rozmawiały o tym, który chłopak im się podoba. A mi wtedy nie podobał się żaden. Czułam silną potrzebę należenia do grupy, więc zaczęłam sobie wmawiać, że dany kolega mi się podoba, mimo że tak naprawdę nic do niego nie czułam. Jednocześnie zaczęłam zauważać, że spodobało mi się kilka dziewczyn. Przestraszyłam się tego, bo od małego mój tata zawsze narzekał na ludzi nieheteroseksualnych: mówił, że to dziwacy albo że są nienormalni. A ja chciałam być normalna i bałam się wyśmiewania z jego strony.
- Po prawie trzech latach wmawiania sobie nieprawdy, na lekcji religii złośliwi koledzy z mojej klasy wyoutowali mojego przyjaciela - mówi Natalia. - Bez jego zgody powiedzieli na głos, że jest gejem. Strasznie mnie to zdenerwowało, ale jednocześnie poczułam, że nie jestem jakimś odosobnionym przypadkiem.
- To pomogło mi w końcu zaakceptować siebie. A także filmy i środowisko LGBTQ. Na Twitterze mogę wybrać, z kim rozmawiam, dobieram sobie znajomych tak, abym była pewna, że mnie akceptują – w większości sami są częścią LGBTQ+. W ten sposób poznałam mojego chłopaka, który jest bardzo wspierający I całkowicie mnie akceptuje – chociaż sam jest cispłciowy i heteroseksualny. Ja jestem biseksualna, chociaż bardziej podobają mi się kobiety.
"Geje i lesbijki nie powinni być akceptowani w społeczeństwie, bo nie są normalni"
Inaczej jest w szkole. Tam Natalia nie może wybrać ludzi, z którymi przebywa.
- Przyjaźnię się z trzema dziewczynami, każda z nich mnie akceptuje, jestem przed nimi wyoutowana - mówi Natalia. - Niestety, w klasie bywa różnie. Nasza klasa składa się z praktycznie samych dziewczyn i często zdarza się, że w przebieralni przed lekcjami wf-u słyszę żarty o byciu "lesbą". To boli i obniża poczucie własnej wartości. Ale dużo gorszy jest fakt, że na lekcji wychowawczej podczas tematu o tolerancji dwie dziewczyny z dumą powiedziały, że według nich "geje i lesbijki nie powinni być akceptowani w społeczeństwie, bo nie są normalni, a bi nie istnieje i ludzie, którzy tak mówią, tak naprawdę są hetero, tylko udają, że są częścią LGBT, bo to teraz modne". Takie sytuacje naprawdę źle wpływają na moją psychikę. Czuję się bezsilna, bo boję się odezwać ze strachu przed tym, że dowiedzą się o mojej orientacji członkowie dalszej rodziny.
Mama: "Nawet nie wymyślaj i mnie nie wk*rwiaj"
Bliska rodzina wie: rodzice i babcia.
- Tata zareagował dobrze, mimo że spodziewałam się najgorszego - mówi Natalia. - Zaczął żartować, żeby rozładować atmosferę, ale w ten sposób, żeby mnie nie urazić. On dowiedział się pierwszy i bardzo dodał mi pewności siebie. Po mamie spodziewałam się dobrej reakcji, ale niestety spotkało mnie rozczarowanie. Usłyszałam: "Nawet nie wymyślaj i mnie nie wk*rwiaj". Po dłuższym czasie, kiedy zdawało się, że to zaakceptowała, wyznałam jej, że się w kimś zakochałam. "Błagam, powiedz, że to nie dziewczyna". Wyglądała na zawiedzioną, kiedy dowiedziała się, że to jedna dziewczyna. Babcia, mimo konserwatywnych poglądów i głębokiej wiary, powiedziała że to w porządku i że przecież nie ma w tym nic złego. Jest bardzo wspierająca. Widzę, że faktycznie mnie akceptuje.
Brat dowiedział się przypadkiem.
- Ma ledwie 14 lat, ale już zdążyłam od niego usłyszeć, że jeżeli znajdę sobie dziewczynę, to powie całej rodzinie, a wtedy wszyscy przestaną się do mnie odzywać i mnie porzucą. Często słyszę od niego, że bycie lesbijką albo bi jest nienormalne i nieprawidłowe, że tego nie powinno być i że jestem odrzutkiem w rodzinie, bo wszyscy są normalni, tylko ja jestem dziwakiem. Często też używa "gej" jako wyzwiska, kiedy gra w gry ze swoimi kolegami, albo na ubrania, które uważa za brzydkie, mówi "gejowskie". To wszystko dlatego, że od małego słyszał, jak tata śmiał się z gejów albo mówił o nich źle. Nawet teraz, kiedy przestał być taki przeciwny, nadal często rzuca homofobicznymi tekstami, kiedy dyskutuje ze mną na te tematy. Mój brat to wszystko słyszy i przejmuje to jako swoje poglądy, dodając do tego mnóstwo nienawiści.
Tata: "Najchętniej byś Matce Boskiej tęczowe prezerwatywy domalowała na obrazie"
Głośna akcja z powieszeniem tęczowej flagi na pomniku Jezusa wywołała agresję ze strony ojca.
- Tata wtedy zagaił: "Słyszałaś, że dżipower (mówi tak zamiast "lgbt”, żeby mnie obrazić) znowu odpier*ala?". Mówił, że LGBT tylko szkodzi, że obrażają uczucia religijne i że to prawnie zabronione. Gdy powiedziałam, że nawet mi nie da dojść do słowa, on się zaczął drzeć, że nie, bo on dobrze wie, jakie mam zdanie, że ja sama tę flagę też bym zawiesiła i że ja to bym najchętniej Matce Boskiej tęczowe prezerwatywy domalowała na obrazie. Mówił też ciągle "ideologia LGBT", mimo że zwracałam mu uwagę, żeby tak nie mówił, bo mnie to boli. Takie kłótnie były dość częste do mniej więcej września 2020, później stały się mnie zażarte i mam wrażenie, że bardziej uważa na słowa.
Ale Natalia ma wsparcie.
- Pamiętam dzień, w którym przyjaciel powiedział, że chce mi pomóc ze wszystkimi problemami, być dla mnie wsparciem i osobą, która mnie rozumie i akceptuje najbardziej. Zgodziłam się i do teraz jest moim chłopakiem, spełniając wszystkie tamte obietnice. Ten dzień był zdecydowanie najpiękniejszy.
3. Doblinek, 19 lat, zaimki dowolne (osoba niebinarna), Warszawa
- Przy urodzeniu nadano mi płeć kobiety, więc całe życie uczono mnie bardzo stereotypowych kobiecych rzeczy - mówi Doblinek. - Czułym presję, że będę musiały wyjść za mąż i być matką/żoną. W podstawówce chodziłam do żeńskiej, katolickiej szkoły. Miałam tam konflikt z paroma osobami w klasie. Wspierała mnie w nim jedna dziewczyna. W pewnym momencie zorientowałym się, że ona mi się podoba. Zdałym sobie sprawę, że coś tutaj jest nie tak.
Doblinek w gimnazjum zaczął zwracać uwagę na reprezentację LGBTQ w filmach i książkach.
- Jestem osobą introwertyczną, ale mam tendencję do tego, że nie mogę się zamknąć na pewne tematy. W gimnazjum byłym bardzo otwarty z tym, że podobają mi się dziewczyny. Ale chłopaki też mi się podobali, po prostu nieszczególnie spotkałym kogoś, kto wpasowywałby się w mój typ chłopaka. Zostałem też wyoutowany w gimnazjum bez mojej zgody, więc parę osób się ze mnie naśmiewało, że to ta „feministka i lesbijka”. To jest dość zabawne, bo wtedy nie identyfikowałym się ani jako feministka, ani jako lesbijka – a teraz tak. Ktoś przewidział rozwój wydarzeń!
Biseksualny? Panseksualny? Lesbijka?
- Wtedy nie docierała do mnie waga wydarzeń tego, że właśnie ogarniam swoją seksualność i tożsamość – i to wpłynie na całe moje życie. W okolicach gimnazjum miałym wrażenie, że jestem biseksualny albo że sobie wymyślam, że podobają mi się dziewczyny. Około trzeciej klasy gimnazjum poznałym takie określenie jak panseksualność. Przez chwilę identyfikowałym się z tym określeniem – bo bardzo mi to pasowało: ludzie podobają mi się ze względu na charakter, a nie ze względu na płeć. Myślałym, że po prostu kobiety mają zwykle bardziej pasujący mi charakter. Ale okazało się, że coś się tutaj nie zgadza. Wcześniej miałym takie przeświadczenie, że znacznie łatwiej by mi było, gdybym były lesbijką – bo faceci tak mi się nie podobali. Ale wciąż obstawiałym przy tym, że jestem panseksualny. Gdy poszedłym do liceum, poznałym chłopaka, który mnie zdenerwował. Jakaś głupota, nic ważnego. I pamiętam, że jak wracałym ze szkoły autobusem, to miałym takie przemyślenia, że nie ma opcji, że podobają mi się faceci. Od momentu, kiedy zrozumiałym, że jestem lesbijką, wiele rzeczy ze mnie wypłynęło.
Doblinek aktualnie identyfikuje się jako osoba niebinarna. Przy czasownikach używa końcówek -ym, które nie są ani męskie, ani żeńskie.
- Pamiętam, że zazdrościłym wielu dziewczynom w moim otoczeniu, że tak łatwo przychodzi im bycie „dziewczęcymi”. Dopiero dwa lata temu zrozumiałym, że fakt, że nie pasuję do dziewczyn i nie czuję się kobieco, nie jest mi też komfortowo z tym, jak wygląda moja klatka piersiowa – to nie jest kwestia moich problemów psychicznych, ale po prostu tego, że nie jestem kobietą. Dużo zastanawiałym się nad swoją tożsamością i tym, kim tak naprawdę jestem. Znalazłym wielką społeczność niebinarnych lesbijek – fakt, że są osoby, które nie czują połączenia z kobiecością, i czują pociąg do kobiet, pomógł mi w zrozumieniu siebie. Wiedziałam już, że osoby LGBTQ to nie tylko cispłciowi geje.
Brat: "Jeśli zostaniesz lesbijką, to cię wydziedziczę"
Doblinek długo nie rozmawiały o tym z rodzicami.
- Nie bałym się, że mnie wyrzucą z domu, ale bałym się nagłej zmiany w podejściu do mnie albo żartów z tego, kim jestem. A także odrzucenia czy żalu, że nie będę mieć dzieci. Mój brat jako młody, dojrzewający chłopiec powiedział mi kiedyś, że skoro pofarbowałam włosy, to pewnie zaraz zacznę czytać anime i zostanę lesbijką oraz że on mnie wydziedziczy. To jest nielogiczne, ale byłam dzieckiem, więc naprawdę mnie to przeraziło i sprawiło, że długo się nie outowałam. Całe 7 lat.
- Wszyscy moi znajomi wiedzieli, rodzice znajomych, nauczyciele, bo otwarcie walczyłym o prawa osób LGBTQ – a moi rodzice wciąż nie. Walczyłym, żeby na bal gimnazjalny mogły przyjść dwie dziewczyny jako para – okazało się, że nauczyciele mnie z tego powodu wyśmiewali. Na imprezach byłam nudna, tylko jeden temat dla mnie się liczył: geje, lesbijki, prawa osób LGBTQ. Wiem, że wielu osobom z mojego otoczenia to pomogło, by zaakceptować swoją tożsamość: nie byli w tym sami. I o ile fakt, że jestem lesbijką, jest raczej rozumiany przez moich znajomych, to powiedzenie głośno, że jestem osobą niebinarną i niekoniecznie chcę się posługiwać zaimkami przypisanymi do płci żeńskiej – jest znacznie trudniejszy. Czasem mnie zastanawia odbiór moich znajomych. Piszę coś w zaimkach męskich, a oni nagle dodają dziwne komentarze – „co to za formy?”. Odpowiadam, że tak mi było akurat bardziej komfortowo. Nie wiem, jaką to robi różnicę w czyimkolwiek życiu.
„Ukrywałym to przed wami kilka lat: nie jestem hetero”
Doblinek mieszka w Warszawie i zdaje sobie sprawę, że ma lepsze warunki życia i odkrywania siebie niż wiele innych osób. A jednak przez wiele lat ukrywała się przed rodzicami. Wyoutował się… wczoraj.
- To było strasznie dziwne. Nagle wszystko powiedzieć – to, co skrywałam przed nimi przez 7 lat. Nie planowałym tego. Powiedziałym im, że kupiłym sobie tęczową flagę, żeby wywiesić – właśnie się wyprowadziłym, więc urządzam mieszkanie. „A poza tym powinnym wam coś powiedzieć”. Spojrzeli po sobie zdziwieni. „Ukrywałym to przed wami kilka lat, ale nie jestem hetero”. Zareagowali spokojnie, dobrze. Ale myślę, że to mógł być dla nich szok. Szok nie w negatywnym czy pozytywnym znaczeniu, ale po prostu nagła informacja o tak dużej części mojego życia, o której nie mieli pojęcia. Mój ojciec próbował trochę żartować z sytuacji, ale atmosfera była ciągle odrobinę dziwna, jako że to jednak nagła duża zmiana. Mimo że to nie powinno być nic dziwnego i mam wrażenie, że oni z całych sił starali się pokazać, że wszystko jest ciągle takie samo. Myślę, że teraz będzie lepiej, bo przynajmniej nie będę musiały ukrywać ciągle tej informacji i będę mogły być bardziej szczery. Co nie zmienia faktu, że trudno mi było zasnąć w nocy, bo myślałym ciągle o tym, czy ich mimika albo gesty jednak nie wskazywały na jakąś inną opinię o mnie. Ale raczej jest w porządku.