Rodzina na wakacjach odmówiła kwarantanny. "Urlopu nikt nam nie wróci"
5-osobowa rodzina z Krakowa spędzała wakacje nad polskim morzem. Gdy okazało się, że ksiądz, z którym kontakt miał syn jest zakażony koronawirusem, otrzymali nakaz odbycia kwarantanny. Postanowili jednak nie zastosować się do polecenia.
Rodzina odmówiła kwarantanny
Mieszkańcy Krakowa spędzali urlop w Nowym Dworze Gdańskim. Ich wakacje trwały już kilka dni, gdy nagle okazało się, że syn małżeństwa, który jest ministrantem w jednej z krakowski parafii miał kontakt z zakażonym wirusem księdzem. Małopolski oddział sanepidu przekazał informacje o potencjalnym zagrożeniu do pomorskiego sanepidu, który udał się do ośrodka, gdzie zatrzymała się rodzina. Służby sanepidu miały przekazać rodzinie nakaz odbycia kwarantanny, jednak rodzina odmówiła odbycia izolacji. „Zaczęli podważać zarówno nasze działania, jak i ustalenia sanepidu krakowskiego, twierdząc, że chłopiec stał od księdza daleko, że nie widzą podstaw do kwarantanny, a my jako inspekcja sanitarna psujemy in urlop” – opowiada Tomasz Bojat-Fijałkowski, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Nowym Dworze Gdańskim w rozmowie z TVN24.
Przymusowa kwarantanna kosztem urlopu
Tvn24.pl informuje, że matka chłopca stwierdziła, że jej „urlopu nikt nie wróci” i konieczne działania sanepidu niszczą jej zdrowie psychiczne. Rodzice odmówili przyjęcia nakazu i zdecydowali, że nie wrócą do domu do Krakowa, gdyż muszą dokończyć urlop. Kobieta odmówiła również podania jakichkolwiek danych osobowych, co sprawiło problem dla funkcjonariuszy. Konieczne było wezwanie patrolu policji.
Pomimo odczytania nakazu matka ponownie odmówiła przyjęcia dokumentu. Wówczas okazało się, że rodzina i tak musi opuścić wynajmowany lokal, gdyż poprosił o to właściciel kwater. Ostatecznie rodzina została zmuszona do powrotu do Krakowa, co skrzętnie będą sprawdzać małopolskie służby. Sanepid podejmie również decyzje, czy i jak ukarać rodzinę za nieodpowiedzialne zachowanie.
Źródło: [tvn24.pl]