Prokuratura postawiła zarzuty granicznemu lekarzowi weterynarii. On ocenił stan tygrysów, jako dobry
- Stan zdrowia zwierząt nie budził wątpliwości, zarówno podczas przeprowadzanej kontroli dobrostanu przy wyjeździe, jak również podczas oględzin osób posiadających kwalifikacje do oceny stanu zdrowia zwierząt dzikich utrzymywanych w niewoli z Ogrodów Zoologicznych w Poznaniu i Człuchowie. Doniesienia medialne co do tragicznej kondycji zwierząt należy uznać za nieprawdziwe - tak brzmi stanowisko Głównego Inspektoratu Weterynarii ws. tygrysów, transportowanych do Dagestanu. Co ciekawe, pod dokumentem nikt się nie podpisał.
Przypominamy, że graniczny weterynarz, Jarosław N., pozwolił na dalszy transport tygrysów w kierunku Dagestanu. Dopiero po białoruskiej stronie okazało się, że przewożący zwierzęta mężczyźni, nie mają odpowiednich dokumentów. 1 z 10 kotów zmarł na skutek niewłaściwego podawania pokarmu.
Jarosław N. nie przyznaje się do winy
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka, przekazała dziennikarzom RMF FM, że N. zaniechał niezwłocznego sprawdzenia stanu zdrowia zwierząt, mimo posiadania wiarygodnych dokumentów, dotyczących ich transportu.
Z kolei, jak mówiła w rozmowie z nami rzeczniczka ogrodu zoologicznego w Poznaniu, nie miały one dotrzeć do Dagestanu żywe. Część z nich nie była karmiona przez długie dni podróży z Włoch.
Śledztwo, które od Prokuratury Rejonowej w Białej Podlaskiej przejęła Prokuratura Okręgowa w Lublinie, dotyczy m.in. znęcania się nad zwierzętami. Jarosław N. nie przyznaje się do winy.
Jakiś czas temu weterynarz otrzymał od swoich przełożonych nagrodę za odpowiednią reakcję podczas kontroli transportu tygrysów. To nie pierwszy raz, kiedy działania inspektoratu budzą wątpliwości. Zawodził on zarówno w przypadku akcji ratowania stada dzikich krów z Deszczna, jak i interwencji na fermie futerkowej pod Zambrowem.