Seniora nie wpuszczono do kościoła, w środku był Jarosław Kaczyński. ''Tutaj pan nie wejdzie''
Jarosław Kaczyński, jak każdego 10. dnia miesiąca, poszedł pomodlić się za ofiary katastrofy smoleńskiej do kościoła Seminaryjnego w Warszawie.
Kiedy wszedł do środka, niedługo za nim ruszył starszy mężczyzna, który również próbował dostać się na mszę.
Drogę zagrodził mu jednak policjant, mówiąc, że ten może "pójść się pomodlić do innego kościoła".
Staruszek wołał, że również chciał pomodlić się za ofiary katastrofy i robił to zawsze.
Kiedy Jarosław Kaczyński modli się w kościele, nikt inny do niego nie wejdzie
Od kiedy 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem rozbił się samolot z 96 pasażerami na pokładzie, w Polsce co miesiąc obchodzone są tzw. miesięcznice smoleńskie. Każdego 10. dnia miesiąca, Jarosław Kaczyński, który w katastrofie stracił brata, szwagierkę i wielu przyjaciół, rusza do kościoła Seminaryjnego i tam modli się za dusze zmarłych.
Każda miesięcznica jest dużym wydarzeniem - obecność Kaczyńskiego w kościele jest źródłem wielu wydarzeń, które odbywają się pod świątynią. W ostatnim czasie bardzo blisko Jarosława Kaczyńskiego znalazła się jedna z Polskich Babć, która postanowiła wypomnieć mu jego działania polityczne. Potraktowane było to jako wyraźne niedopatrzenie ze strony ochrony i policji.
Tym razem funkcjonariusze byli już o wiele bardziej restrykcyjni. Wejście do kościoła Seminaryjnego w piątkowe popołudnie zostało całkowicie zamknięte przed niepożądanymi gośćmi - m. in. w związku z poprzednią sytuacją - kobieta, której udało się dotrzeć do Kaczyńskiego, wyszła nieco wcześniej z nabożeństwa, by zaczekać na zewnątrz na wychodzącego polityka.
Reszta zgromadzonych pod Kościołem, pozdrawiała lidera Prawa i Sprawiedliwości, kiedy ten wkraczał szybkim krokiem na mszę i pozdrawiając zgromadzonych zdjęciem kaszkietu.
Staruszek chciał wejść na mszę, policja zastąpiła mu drogę
W pewnym momencie do bram kościoła Seminaryjnego podszedł chodzący o lasce staruszek. Kiedy próbował przejść obok policjantów, ci zwrócili mu uwagę, że nie może wejść do środka.
- Tutaj pan nie wejdzie. Może pan iść do innego kościoła, albo przyjść jak ta msza się skończy - powiedział jeden z nich.
- A ja tu, w związku ze Smoleńskiem. Zbrodnia niesłychana. Proszę, żeby pan przestrzegał praw należnych katolikom, że idę do kościoła, do którego chcę - twierdził starszy mężczyzna, ale funkcjonariusze byli nieugięci i nie pozwolili mu przejść.
Jak tłumaczyli policjanci, miejsce w kościele zostało już odpowiednio rozdysponowane ze względu na czas pandemii i panujące obostrzenia, nikt z zewnątrz nie mógł więc wejść. Wzburzony wierny nie chciał jednak ustąpić, tłumacząc, że nie boi się wirusa i że to niedopuszczalne, że w takim miejscu stoją policjanci, ale nie przedstawiciele Kościoła.
Policjant odprowadził w końcu staruszka do innego miejsce modlitwy po kilku minutach ostrej wymiany zdań.
źródło: [onet.pl][Youtube/OKO.press]