wtv.pl > Polska > Feliks zbiera na rekonstrukcję klatki piersiowej, poruszająca rozmowa. "Próbowałem żyć w zgodzie z płcią, jaką przypisali mi podczas narodzin"
Weronika Szatkowska
Weronika Szatkowska 19.03.2022 08:43

Feliks zbiera na rekonstrukcję klatki piersiowej, poruszająca rozmowa. "Próbowałem żyć w zgodzie z płcią, jaką przypisali mi podczas narodzin"

feliks łosiński
Feliks Łosiński

Obecnie bohater naszej rozmowy zbiera na operację, która jest mu niezbędna do życia i normalnego funkcjonowania. Chodzi o rekonstrukcję klatki piersiowej, potocznie nazywaną "top surgery".

Cześć Feliks. Opowiedz nam swoją historię o walce do bycia sobą.

Niezwykła postawa Feliksa może być tylko przykładem, jak pomóc innym, pomagając także sobie. Za jego postacią nie idą tylko puste słowa, a prawdziwe gesty i działania.

Bardzo długo walczyłem ze sobą i próbowałem żyć w zgodzie z płcią, jaką przypisali mi podczas narodzin. Właściwie od wczesnych lat dzieciństwa czułem, że coś nie gra i nie jestem jak inne znane mi dziewczynki. Jednak nigdy nie wiedziałem, o co chodzi. Dopiero pod koniec podstawówki natrafiłem na termin transpłciowości - wtedy transgenderyzmu. Poczytałem więcej i powiedziałem o tym matce, ale ta zareagowała słowami, że "mi przejdzie". Kilkukrotnie powielałem wtedy prośbę o pójście do psychologa w celu pomocy w zrozumieniu, co się dzieje, ale otrzymywałem podobną odpowiedź. Słyszałem, że przesadzam, że później, a to "później" nie nastąpiło nigdy. Przestałem więc, a zamiast tego starałem się dostosować, wręcz karykaturalnie momentami. Później mówiłem sobie, że zapiszę się, gdy skończę 18 lat. Wyszło tak, że odwlekałem to do skończenia studiów. Przecież i tak cierpiałem na tym tylko ja, a nie wszyscy wokół, mniejsza szkoda. Odbiło to się na mnie, w trakcie studiów miałem załamanie psychiczne, trafiłem na oddział dzienny w szpitalu psychiatrycznym z powodu depresji i stanów lękowych. Opowiadanie specjalistom o swoim życiu odgrzebało zakopane przeze mnie kwestie związane z tożsamością. Wtedy poszukałem więcej aktualnych informacji, kontaktów do lekarzy i stwierdziłem, że to jest ten moment, żeby o siebie zawalczyć, teraz albo nigdy. Tak zacząłem w końcu żyć w wewnętrznej zgodzie, po 23 latach okłamywania siebie.

Historia Feliksa jest niezwykle poruszająca, ale obnaża jednocześnie niski poziom wyedukowania w zakresie transpłciowości w naszym kraju. Przebieg samej korekty płci i formalności z tym związanych jest wyjątkowo mozolny, stresujący i niekoniecznie łatwy. W kraju wciąż brakuje specjalistów zajmujących się osobami, które potrzebują wsparcia na płaszczyźnie tożsamości płciowej.

Z jakimi problemami spotykają się w Polsce takie osoby jak Ty?

Brak specjalistów, którzy będą wiedzieć, co robić i jak poprowadzić cały proces w sposób przyjazny osobom transpłciowym i pozbawiony podważania ich tożsamości płciowej, czy negowaniem przeżyć oraz emocji. Nawet ja, będąc w Bydgoszczy, w dużym jednak mieście, wojewódzkim w dodatku, miałem problem ze znalezieniem osób do diagnostyki. Długo szukałem endokrynologa, który skontrolowałby mi poziomy przyjmowanych hormonów. Ostatecznie konsultowałem to z endokrynolożką z Warszawy, bo tyle razy od kogoś bliżej słyszałem, że się tym nie zajmują, że już miałem dość szukania. Bardzo dużo problemów mają też osoby młodsze, chodzące do szkoły, gdzie często słyszą wręcz zakaz funkcjonowania w zgodzie ze swoją tożsamością. Niestety nauczyciele, czy dyrekcja blokuje prośby zwracania się poprawnym imieniem. Przecież nie wymaga żadnej reorganizacji w działaniu placówek. Rodzice też nie zawsze bywają przychylni albo chociaż neutralni. Często słyszę historie o wyrzucaniu z domu, "terapiach naprawczych" i egzorcyzmach. Naprawdę okropne.

Jak wygląda w Polsce proces korekty płci?

Nie ma tu jednej struktury. Każdy lekarz ma swoje wytyczne, zestaw badań do zrobienia przed rozpoczęciem hormonoterapii, a także potrzebne opinie od innych specjalistów. Z reguły do lekarza-seksuologa przychodzi się z gotową opinią psychologiczno-seksuologiczną, czasem dodatkowo psychiatryczną. Dostaje się skierowania m. in. na badania poziomu hormonów, rezonans czy kariotyp. To wszystko trwa długie miesiące, niekiedy nawet lata, ale ma za zadanie wykluczyć inne zaburzenia, które mogą dać mylny obraz poczucia tożsamości. Są jednak specjaliści, którzy celowo wydłużają ten okres, tzw. gatekeeping.

Czy możesz liczyć na wsparcie jakiś organizacji lub grup?

Trans-fuzja jest jedną z takich organizacji, zajmuje się właśnie pomocą osobom transpłciowym, prowadzi grupy wsparcia, szkolenia, pomoc psychologiczną i prawną. Jest również duża grupa na Facebooku, gdzie można znaleźć na przykład informacje o polecanych lekarzach, a to ogromna pomoc.

Czy starasz się edukować społeczeństwo z zakresu tożsamości płciowej?

Tak, staram się jak mogę, by docierać do większego grona osób, chociażby z poprawną terminologią. Moim zdaniem, jeśli ludzie się opatrzą, to przynajmniej część przestanie proces korekty nazwać "zmianą płci" lub myśleć, że jest jedna operacja, która magiczne sprawia, że wszystko załatwione. Działam głównie lokalnie poprzez Stowarzyszenie Stan Równości, bydgoską Radę ds. Równego Traktowania, internet, sporadycznie wypowiadam się do gazet lub na protestach. Moja terapeutka, dzięki mnie też się dowiedziała bardzo dużo o osobach transpłciowych.

Czy binarne postrzeganie płci jest możliwe do zmiany w naszym społeczeństwie?

Patrząc chociażby na to, co widziałem, gdy rozpoczynałem proces medycznej korekty, a co widzę po dwóch latach - to się dzieje. Powoli, mozolnie, ale widać na szerszą skalę te zmiany, częstsze łamanie stereotypów i tym samym pewną zgodę, żeby wychodzić poza to myślenie. Coraz więcej głośno mówi się o niebinarności, w końcu. Dzięki temu możliwe są zmiany w sposobie myślenia społeczeństwa, przez pokazanie, że istnieje coś takiego jak niebinarność, że takie osoby cały czas są wśród nas i na czym to polega.

Co możesz poradzić osobom, które są w takim momencie życia, jak Ty? Albo czują, że przypisana płeć nie pasuje do ich tożsamości płciowej?

Obserwowanie siebie, najlepiej już pod okiem specjalisty, który pomoże. Eksperymentowanie z ekspresją, zaimkami czy imieniem, ale w bezpiecznej grupie na początek też bardzo dużo pomaga. W bezpiecznej dlatego, żeby nie wytworzyć sobie pewnych traumatycznych skojarzeń, a po prostu szukać i poznawać siebie, by potem móc wyjść z tym do innych.

Czy równe traktowanie jest możliwe w naszym kraju?

Patrząc na to, co się dzieje, chociażby tylko w tym roku, to tracę na to nadzieję.

Gdzie widzisz się za 5 lat i jakie masz marzenia?

Chciałbym działać aktywistycznie, prowadzić szkolenia czy grupy wsparcia dla osób LGBT+, może podjąć się dokształcenia pod kątem seksuologii i wtedy też pomagać innym osobom transpłciowym w diagnostyce. O ile zostanę w Polsce, bo coraz częściej myślę o tym, żeby za te kilka lat żyć w kraju, w którym nie będzie tej nagonki na grupy mniejszościowe.

Z jakimi przeciwnościami zazwyczaj się spotykasz?

Z brakiem wiedzy czy chociażby otwartości ze strony lekarzy do których chodzę. Doszukiwanie się np. nadużyć na tle seksualnym przez które zaprzeczam swojej kobiecości, jak to miało miejsce w szpitalu przez lekarkę psychiatrii. Póki co nie mam jeszcze prawnie zmienionych danych, więc każda sytuacja w której muszę się legitymować jest bardzo stresująca i pełna obaw o to, czy tym razem się ktoś nie przyczepi i nie podważy np. prawdziwości moich dokumentów. Poza tym pełno takich codziennych, mniejszych przeciwności, brak poszanowania moich próśb o zwracanie się imieniem Feliks i uparte używanie w stosunku do mnie żeńskich form. Zdarzają się też niepochlebne komentarze na ulicy od przypadkowych osób czy wyzwiska podczas działań ze stowarzyszeniem.

Dziękuję za tę rozmowę. Mam nadzieję, że wniesie ona wiele w życie wielu ludzi, a nawet jeśli wyedukuje choć kilku, będzie to już ogromnym sukcesem.

Feliksowi Łosińskiemu brakuje jeszcze 6 765 zł do uzbierania pełnej kwoty na operację rekonstrukcji klatki piersiowej. 08.12 to wstępny termin operacji - pomóżmy mu to zrealizować, naprawiając błędy tych, którzy powinni zapewnić darmową i pewną opiekę swoim obywatelom w takich przypadkach. 

"Jest koniec stycznia, od szesnastu miesięcy jestem na hormonach, otrzymałem już termin rozprawy do której musiałem pozwać rodziców i która pomoże mi również formalnie funkcjonować jako mężczyzna bez budzenia zdziwienia czy niedowierzania, gdy muszę podać dokumenty; społecznie funkcjonuję męsko znacznie dłużej. (...) Jednak regularne spłaszczanie klatki piersiowej za pomocą bindera powoduje nie tylko tymczasowy dyskomfort i ucisk, a także długofalowe problemy z kręgosłupem. Mogę temu zaradzić poprzez operację rekonstrukcji klatki piersiowej, częściej nazywaną mastektomią czy top surgery. Niestety, od tego roku koszty znacznie podrożały i nie jestem w stanie uzbierać samodzielnie takiej kwoty. Dzięki tej operacji będę w stanie bez bólu i bez ciągłego strachu pełniej korzystać z życia, dając wsparcie innym, którzy go potrzebują, tworząc bezpieczną przestrzeń dla wszystkich, w szczególności dla osób queerowych i dyskryminowanych" - czytamy na zbiórce. 

Zachęcamy do wsparcia.

Link do zbiórki.

Tagi: Facebook
Powiązane