wtv.pl > Polska > Transpłciowy nastoletni Wiktor rzucił się pod pociąg i zmarł. Dramatyczna relacja matki, łzy napływają do oczu
Konrad Wrzesiński
Konrad Wrzesiński 19.03.2022 08:44

Transpłciowy nastoletni Wiktor rzucił się pod pociąg i zmarł. Dramatyczna relacja matki, łzy napływają do oczu

Dziecko przed rokiem wskoczyło pod pociąg metra. O śmierci transpłciowego Wiktora opowiedziała jego mama.
YouTube/7 metrów pod ziemią

– 17 kwietnia zeszłego roku twoje nastoletnie dziecko wskoczyło pod koła pociągu. Wiktor, z połamanym kręgosłupem, miednicą, żuchwą przed dwa kolejne dni walczył o życie, ale niestety ta walka zakończyła się niepowodzeniem – słyszymy z ust prowadzącego serię "7 metrów pod ziemią". Sprawę przed rokiem opisywały szeroko polskie media. Tym razem historię chłopca opowiedziała pani Justyna.

Matka chłopca, jak sama wskazuje, niewiele pamięta z pierwszych kilku tygodni po śmierci Wiktora. Dodaje, że by poradzić sobie z tragedią, brała wówczas bardzo silne leki. Zaznacza, że po kilku tygodniach jak najszybciej wróciła do pracy, by "po prostu nie zwariować". – Czułam wielki żal do wszystkich, do nauczycieli w szkole, którzy nie reagowali na moje prośby, że z moim dzieckiem dzieje się coś niedobrego, że dokuczają mu w klasie, że jest wyśmiewany – mówi kobieta. I dodaje: – Nikt nic nie wiedział, nikt nic nie słyszał.

Dziecko ofarią bezradności systemu

Mama Wiktora zaznacza, że problem miał związek również z internetem, w którym jej syn niejednokrotnie znajdował komentarze obraźliwe w stosunku do osób LGBT. – Wiedział, że w tym kraju nie jest łatwo być osobą transpłciową. Mówił mi o tym otwarcie – wskazuje kobieta, zaznaczając, że planowała, by nastolatek, szukając akceptacji, na studia wyjechał do Anglii.

Pierwsze myśli samobójcze u Wiktora (wówczas jeszcze Wiktorii) pojawiły się już w szóstej klasie szkoły podstawowej. O swoim planie (chłopiec chciał zabić się pod nieobecność mamy w domu) poinformował szkolną panią psycholog. Wkrótce chłopiec znalazł się na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym w Józefowie. – Nie sądziłam, że takie miejsca w XXI wieku w Europie jeszcze działają. Sala, na której miało leżeć moje dziecko, wyglądała dosłownie jak z horroru. Ściany były wymazane flamastrami, krwią, były wulgarne napisy o śmierci – wspomina pani Justyna. Kobieta opisuje kolejno wszechobecny brud, który panował na oddziale.

Po kilku dniach Wiktor opuścił szpital, a jego matka, kierowana prośbami dziecka, zadecydowała, że dalszą terapię przejdzie u prywatnych specjalistów. W trakcie najbliższych wakacji po raz pierwszy poinformował panią Justynę, że planuje zmienić płeć i poprosił, by zwracała się do niego (w głowie kobiety wówczas jeszcze "do niej") jak do chłopca. – Bałam się powrotu do szkoły. [...] Poprosiłam, by dał mi znać, jak zareagowali nauczyciele, czy dokuczają mu w klasie. Niestety, okazało się, że jest coraz gorzej, choć Wiktor nie chciał mi tego mówić, żebym się nie martwiła.

Po powrocie cała klasa wybuchła śmiechem. Zarówno w dzienniku, jak i w wypowiedziach nauczycieli Wiktor pozostawał Wiktorią. Za każdym razem, gdy chłopiec mówił o sobie w formie męskiej, klasa zaczynała się śmiać, co, jak wspomina kobieta, nie spotykało się z żadną reakcją wychowawców. Niedługo potem u dziecka nasiliły się myśli samobójcze, a przepisane leki nie przynosiły poprawy nawet po zwiększeniu dawki. W Sylwestra Wiktor podciął sobie żyły. Ze szpitala na Saskiej Kępie trafił do placówki psychiatrycznej na ulicy Żwirki i Wigury w Warszawie.

Próby samobójcze powtarzały się w trakcie kolejnych miesięcy. Dziecko odsyłano z placówki do placówki. Jakiś czas później Wiktor podciął sobie gardło. Ranę zszyto na szpitalu na Powiślu, po czym po raz kolejny nastolatek trafił do Józefowa. Lekarzy stwierdzili jednak, że nie jest to wystarczający powód do przyjęcia na oddział. – I kolejna diagnoza: brak zagrożenia życia i zdrowia pacjenta.

17 kwietnia 2019 roku Wiktor wskoczył pod pociąg warszawskiego metra. Całość niezwykle obszernego wywiadu dostępna jest poniżej.

Źródło: YouTube/7 metrów pod ziemią

Tagi: Warszawa