Pan Kazimierz uszczęśliwił tysiące dzieci, nagle stracił dorobek życia w pożarze. Dziś potrzebuje naszej pomocy
Dzięki zaangażowaniu młodych ludzi udało się zebrać już sporą kwotę, ale prócz zwrotu za balony znaleziono nowy cel, który pomoże panu Kazimierzowi.
Wywoływał uśmiechy u dzieci, teraz potrzebuje pomocy
Pan Kazimierz od ponad 20 lat sprzedaje balony na rynku we Wrocławiu. Jak pisze na swoim Facebooku Michał Nobis, pod tym biznesem kryje się coś więcej - sprzedaż jest dla niego formą terapii. Od wielu lat wrocławianin jest niepijącym alkoholikiem i próbuje wyjść na prostą. Samochód, który parkował niedaleko miejsca swojej pracy, na ul. Więziennej, spłonął w wyniku spięcia instalacji, a wraz z nim z dymem poszedł cały dobytek życia pana Kazimierza, czyli kartony z balonami. Udało uratować się tylko jeden z nich.
- Zaczęło się coś iskrzyć i dymić z instalacji elektrycznej. W momencie wybuchu pożaru siedziałem w samochodzie. Ogień szybko zaczął się rozprzestrzeniać. Zdążyłem wybiec z auta i z bagażnika zabrać butlę z helem - relacjonował 72-letni, zrozpaczony wrocławianin.
- Cały mój dorobek życia. Wszystkie pieniądze jakie miałem, inwestowałem w nowy towar. Teraz zostałem z niczym - mówił.
Jak napisał Nobis: "wyobraźcie sobie, że Pan Kazio ma w sobie tyle pokory, że w tej dramatycznej sytuacji nikogo nie poprosił o pomoc!". Zbiórkę na zarzutka.pl założyła dla niego jedna z pracowniczek pobliskiej cukierni.
Udało się przekroczyć próg, ale można zyskać jeszcze więcej
Początkowo zbiórka zakładała uzyskanie 9 tyś. zł na zakup nowych balonów z hurtowni i dorzucenie się do samochodu dla pana Kazimierza - przede wszystkim auto miało bezpiecznie jeździć i móc pomieścić kartony z balonami i butlę z helem.Chętnie wciąż przyjmowane są również dary w postaci balonów, które można dostarczać na wrocławski rynek pod adres Cukiernia Karpicko, ul. Rynek 51.
Zrzutka wybuchła, dzieki kolejnym osobom próbującym wesprzeć pana Kazimierza. W tej chwili wsparło ją już prawie 4 tyś. osób na kwotę, która przeszła najśmielsze oczekiwania - uzbierano już ponad 72 tyś. zł! Jak się okazało, pieniądze zbierane są dalej, nie tylko po to, by pomóc wrocławianinowi w powrocie do biznesu, ale również, by zapewnić mu dach nad głową - 72-latek wciąż mieszka w altance na działce, a zbliża się zima.
Pan Kazimierz wciąż potrzebuje pomocy! Warto, bo dzięki niemu znów będziemy mogli zobaczyc uśmiechy dzieci, a przy okazji to człowiek, który dzielnie walczy z chorobą i stara się przetrwać. Pieniądze zbierane są tutaj.
źródło: [Facebook.pl/Michał Nobis][zrzutka.pl/xy2ct7][Gazeta Wrocławska]