wtv.pl > Polityka > Dariusz Piontkowski może długo nie zapomnieć słów nauczyciela. Wyciągnął najciemniejsze karty z kadencji ministra
Konrad Wrzesiński
Konrad Wrzesiński 19.03.2022 08:36

Dariusz Piontkowski może długo nie zapomnieć słów nauczyciela. Wyciągnął najciemniejsze karty z kadencji ministra

wtv
WTV.pl

Wpisy Lęckiego, celnie punktujące realia panujące w polskich szkołach, niejednokrotnie zyskiwały niemały rozgłos w internecie. Nie inaczej było i tym razem. "Szanowny Panie Ministrze Edukacji. Trochę mi umknęło, że 4 czerwca skończył Pan roczek. Nie jako człowiek, oczywiście, bo jest Pan dorosły, ale jako Minister. Chciałem złożyć spóźnione gratulacje, bo to był wyjątkowo dobry rok dla polskiej edukacji", pisze w grzecznym, acz wyraźnie ironicznym tonie Paweł Lęcki.

Zdaniem nauczyciela Piontkowski zdołał przebić w "zasługach" znaną ze słynnej reformy (zwanej przez niektórych "uwstecznieniem") edukacji. "Zniknął ją Pan tak niesamowicie, że w zasadzie trudno ustalić, czym tak naprawdę zajmuje się Pani Zalewska od reformy oświaty, choć sama twierdzi, że głównie klimatem. I w sumie idzie Jej tak samo kiepsko. Taki mamy klimat, żartobliwie powiem", pisze Lęcki, nawiązując do słynnych słów ówczesnej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, która, tłumacząc opóźnienia pociągów, odparła krótko: "Sorry, taki mamy klimat".

Dariusz Piontkowski i jego "sukcesy" oczami nauczyciela

Słowa nauczyciela z kilkunastoletnim stażem to jednak zaledwie wstęp przed wytoczeniem naprawdę ciężkich dział. "Sukcesów" Dariusza Piontkowskiego jest doprawdy mnóstwo. "Dzięki beznadziejnej reformie oświaty, odniósł Pan sukces w testach PISA (międzynarodowe badanie koordynowane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju – przyp. red). Odniósł go Pan samodzielnie, bo akurat dotyczyły uczniów gimnazjów, które Pana rząd zlikwidował. To jest wielki szacun, że Pan sam tak dobrze napisał te wszystkie testy", ironizuje Lęcki.

Nie obyło się bez odniesienia do wywołanego owym uwstecznieniem zjawiska podwójnych roczników. "W sumie miał Pan rację, wszyscy jakoś się pomieścili, a szkoły kwitną, mając tak dużo uczniów", czytamy na Facebooku. I dalej: "To całe szczęście, że nie ma nadal możliwości indywidualizacji nauczania, bo wtedy jeszcze by wyszła abominacja. Jakiś uczeń zmieniłby płeć, a w ramach edukacji seksualnej inny uczeń szkoły średniej założyłby prezerwatywę. Ohyda".

Tu przechodzimy do bodaj największej zasługi Dariusza Piontkowskiego – walki z "seksualizacją dzieci" poprzez ich edukację. "Wszyscy wiemy, że seks jest tylko w małżeństwie, tak koło trzydziestki, a każde inne czynności seksualne wcześniej są tylko i wyłącznie prowokowane przez LGBT. I niszczą rodziny", pisze nauczyciel. Poglądy szefa MEN dotyczące seksualności są dość osobliwe, a przekonanie o zagrożeniu, jakie niesie za sobą "ideologia LGBT", niczym niezmącone.

Warto przypomnieć, że w marcu 2019 w TVP Białystok minister edukacji stwierdził, że edukacja seksualna jest "próbą wychowania dzieci, które zostaną oddane w jakimś momencie pedofilom". Katolicki fundamentalizm Piontkowskiego znakomicie wpasował się w proponowaną nam przez Prawo i Sprawiedliwość wizję świata.

Błędnie interpretując publikację "Standardy edukacji seksualnej w Europie" wydanej przez Biuro Regionalne WHO dla Europy, Piontkowski orzekł, że "próbuje się doprowadzić do tego, żeby dzieci już kilkuletnie, jeszcze w wieku przedszkolnym, były uczone masturbacji". Przekonanie ministra, że edukacja seksualna ma na celu pomoc zrozumienia przez dzieci swojego ciała oraz własnej seksualności, wskazując, że istnieją różne jej formy (nie nakłaniając jednocześnie do takich czy innych praktyk seksualnych), należy uznać za syzyfową pracę. Na nic przekonywanie, że ów edukacji jest istotnym narzędziem w walce z wykorzystywaniem najmłodszych.

Trudno bowiem przekonać osobę, która zdanie na temat publikacji wypracowała sobie, poprzednio jej nie czytając. W rozmowie z RMF szef MEN wskazał, że jedynie ją "przeglądał", dzięki czemu zna jej "obszerne fragmenty". Oburzony dokumentem, którego nie przeczytał, Piontkowski argumentował, że nie ma takiego obowiązku, gdyż nie jest nauczycielem przygotowania do życia w rodzinie.

Milczenie jest złotem

"Za to nauczył nas Pan wszystkich, że jak chcemy dowiedzieć się czegokolwiek o edukacji, to najłatwiej jest Pana złapać w Radiu Białystok, ewentualnie w Telewizji Trwam", kontynuuje tymczasem Paweł Lęcki, wyliczając brak zabierania głosu przez ministra w sprawach najwyższej wagi. "Każdy przyzna, że prezentował się Pan na nich nienagannie. Ten wyraz milczenia o przemocy domowej, samobójstwach ludzi młodych, na Pana twarzy, brak jakichkolwiek działań w tej sprawie, to jest mistrzostwo świata. Niewielu ludzi tak potrafi. Już za to należy się Panu największy szacunek".

"Gdy już wszyscy myśleli, że nie stworzy Pan nic bardziej wyjątkowego, żadnych wytycznych bez wytycznych, bo wszystko będzie jakoś, żadnego krytycznego spojrzenia na nauczycieli, których Pan słusznie nie lubi, jako Minister Edukacji, bo to jest wyjątkowo zajebiste, gdy Minister gardzi swoją kadrą, gdy już Pan nie obrazi maturzystów, bo gnojki miały czelność o coś Pana pytać, zwykłe chamstwo, gdy trzymał Pan wszystkich w niepewności, czy lekcje będą w szkole, czy nie, bo lubi Pan suspens, to zrobił Pan coś, co było najbardziej spektakularną działalnością Ministra Edukacji w Polsce, a chyba nawet i na świecie", grzmiał na zakończenie polski nauczyciel, odnosząc się być może do obiecanych przez Dariusza Piontkowskiego 6-procentowych podwyżek dla nauczycieli. Minister szybko zastrzegł jednak, że ostateczna decyzja w tej sprawie należy jednak do rządu.

Źródła: facebook/Paweł Lęcki / OKO.press

Tagi: Rząd