Czym jest ubóstwo menstruacyjne? Tłumaczy przedstawicielka Akcji Menstruacji, Julia Kaffka
Ubóstwo menstruacyjne jest w Polsce terminem wciąż mało rozpowszechnionym. Głównym powodem jest kwestia tabu krążącego wokół tematu okresu. Pełnej wiedzy na jego temat nie mają nawet osoby, które go doświadczają. O tym, z czego wynika ten stan rzeczy, porozmawialiśmy z Julią Kaffką, przedstawicielką Akcji Menstruacji.
Ubóstwo menstruacyjne - z czym walczy Akcja Menstruacja?
Anna Dymarczyk: Czym jest ubóstwo menstruacyjne?
Julia Kaffka: To pojęcie ma dwa znaczenia – z jednej strony to ograniczony lub całkowity brak dostępu do produktów menstruacyjnych głównie ze względów ekonomicznych, a z drugiej brak dostępu do odpowiedniej edukacji.
AD: W jakiej skali to zjawisko występuje w Polsce i kogo dotyczy?
JK: Według badań przeprowadzonych przez fundację Dominiki Kulczyk, w Polsce jest to pół miliona kobiet. Badanie nie było, niestety, inkluzywne, więc nie zawiera informacji o osobach transpłciowych. Na całym świecie jest to jednak około 500 mln osób menstruujących.
AD: Próbujecie zapobiegać tej sytuacji. Jak to robicie i jak zaczynałyście wspólną pracę?
JK: Edukując i pomagając na co dzień. Z tego powodu funkcjonują m. in. takie organizacje jak nasza Akcja Menstruacja. Zaczęło się od tego, że Emilia z naszego zespołu zobaczyła filmik „How Do Homeless Women Cope With Their Periods? NSFWomen” mówiący o tym, jak osoby w kryzysie bezdomności w Nowym Yorku radzą sobie podczas okresu. Zaczęłyśmy się bardziej wczytywać w tę tematykę i byłyśmy w szoku, że nigdy o tym nie słyszałyśmy. W Polsce wtedy nikt tym tematem się nie zajmował. Do działania zainspirowała nas też amerykańska organizacja PERIOD założona przez Nadyę Okamoto.
Staramy się też współpracować z innymi polskimi inicjatywami w ramach Okresowej Koalicji. My, jako Akcja Menstruacja, organizujemy Punkty Pomocy Okresowej – małe skrzynki, z których można bezpłatnie i anonimowo pobierać produkty menstruacyjne. Znajdują się one w dostępnych przestrzeniach, by każdy mógł z nich skorzystać.
Polskie problemy z okresem
AD: Różowe skrzynki w Urzędzie Miasta we Wrocławiu wywołały prawdziwą burzę – choć część osób popierała pomysł, wielu twierdziło, że z kobiet robi się osoby niepełnosprawne lub wykorzystuje miejskie pieniądze na brednie. Niektórzy porównywali brak możliwości kupna podpaski do braku możliwości kupna maszynki do golenia. Skąd wynika takie nastawienie do okresu w Polsce?
źródło: (screen) Facebook/Gazeta Wrocławska
źródło: (screen) Facebook/Gazeta Wrocławska
JK: Przede wszystkim z braku edukacji i podejściu do okresu. Menstruacja jest w Polsce sprawą wstydliwą. Pisze do nas o tym wiele menstruujących osób. Uczennice, kiedy chcą pożyczyć od kogoś podpaskę, bo nie mają jej przy sobie, starają się to zrobić tak, by przypadkiem nikt się nie dowiedział. Wymykają się z klasy, żeby nikt nie zauważył, że trzymają tę podpaskę w ręce.
To jest główny problem – w momencie, w którym od dziecka nie mówimy o tym w sposób otwarty, jakby to było coś naturalnego, bo przecież dotyczy połowy populacji, jako dorośli, kiedy zasiadamy przed komputerem i widzimy takie inicjatywy, to wciąż odbija się to echo dzieciństwa, gdy w szkole lub w domu rozmów o okresie w ogóle nie było lub wpajano przekonanie, że to coś, co jest brudne i czego musimy się wstydzić.
Jako Akcja Menstruacja staramy się też zmieniać to postrzeganie i odtabuizować ten temat.
AD: Część osób podnosi temat dotyczący dostępu do środków higienicznych w Polsce i twierdzi, że nie są one wcale takie drogie – najtańsze podpaski w Biedronce można kupić przecież za 3 zł. W czym więc leży problem?
JK: Bardzo staramy się o różnorodność środków higienicznych. Należy pamiętać, że każda menstruująca osoba jest inna i ma inne potrzeby. Części pasują te najtańsze podpaski, ale niektórzy nie mogą z nich korzystać. Dla innych lepszym rozwiązaniem są tampony lub, wciąż mało znane w Polsce, kubeczki menstruacyjne. Dlatego przy wysyłaniu paczek pomocowych bierzemy to pod uwagę i nie wysyłamy podpasek jednego rodzaju. Wolimy zadbać o to, by znalazły się tam różne produkty, różnej wielkości i jakości.
AD: Chciałabym się dopytać jeszcze o kubeczki menstruacyjne. Rzeczywiście, u nas wciąż nie wydają się zbyt popularne. To również forma promowana jako proekologiczna.
JK: Staramy się dobrze wypromować kubeczki, bo jest to rozwiązanie zarówno długoterminowe i ekologiczne, ma więc same plusy. Nie chcemy też zmuszać nikogo do takiego wyboru, ale zachęcamy. Nie wszyscy mogę również z nich korzystać ze względu na problemy zdrowotne.
AD: Oprócz nich są również tampony, które jednak owiane są wieloma mitami – choćby takimi, że nie mogą korzystać z nich osoby przed inicjacją seksualną.
JK: Na jednym z naszych ostatnich TikToków Ola z naszego zespołu opowiedziała, że sama słyszała w czasach szkolnych na lekcjach, że tampon można przyrównać do „narządu płciowego szatana”. Z pewnością nie jest to sprzyjające w kwestii edukacji.
AD: Niektóre osoby korzystają też ze szmatek, które mają im zastąpić produkty menstruacyjne.
JK: Jak dotąd nie spotkałyśmy się z sytuacją, gdzie podobne działanie byłoby dobrowolne i uważał, że produkty menstruacyjne są złe. Słyszałyśmy o tym tylko w momentach, w których dana osoba miała 5 zł na koncie, okres za trzy dni i musiała sobie jakoś z tym poradzić – wybrać między ciepłym posiłkiem, a najtańszymi produktami z Biedronki. Ludzie muszą wybierać między ciepłym posiłkiem a godnym przeżywaniem okresu.
Dlaczego wstydzimy się okresu?
AD: Co składa się na postrzeganie okresu jako czegoś wstydliwego? Często pierwsza miesiączka wiąże się z przeżytą traumą?
JK: Jakiś czas temu napisała do nas jedna z obserwujących osób i opowiedziała historię swojej znajomej. Kiedy ta pierwszy raz dostała okresu w szkole była totalnie przerażona, że jej krew miesięczna ma czerwony kolor, a nie tak, jak na reklamach – niebieski.
Jest to problem nie tylko w kontekście tabuizacji menstruacji w środowisku lokalnym, ale również globalnym. Kiedyś dyskutowałyśmy o tym, że przecież wszyscy oglądają seriale i filmy, gdzie krew leje się strumieniami, ale kiedy chodzi już o krew menstruacyjną, to nagle pojawia się problem, że przecież nie można tego pokazywać.
AD: Jak w takim razie wygląda szkolna edukacja dotycząca menstruacji?
JK: Trudno powiedzieć, bo dane są bardzo różne. Są szkoły, które dobrze wywiązują się z tej roli – rozmawia się o tym zarówno z dziewczynkami, jak i z chłopcami i to jeszcze w grupach łączonych. Niestety, jest też wiele takich, gdzie temat okresu jest po prostu przemilczany i pojawia się, co najwyżej, na lekcjach przyrody lub biologii. Mamy więc dwie skrajności.
Widzimy też, czym ten brak edukacji się kończy – mamy osoby, które sądzą, że odpowiednikiem podpaski dla kobiety jest męska golarka.
Przy tej okazji wspomnę, że Akcja Menstruacja ruszy od nowego roku szkolnego ze stroną internetową, z której będzie można pobrać różnego rodzaju materiały edukacyjne dotyczące okresu dla nauczycieli i edukatorów.
Syzyfowa praca?
AD: Jak przezwyciężyć problem ubóstwa menstruacyjnego? Czy to w ogóle jest możliwe czy to jedynie syzyfowa praca?
JK: Problem ubóstwa menstruacyjnego nigdy się nie skończy, jeśli nie zniknie tabu wokół okresu. Jednym ze sposobów walki jest więc mówienie o tym, czym jest to zjawisko i przedstawianie menstruacji jako czegoś zupełnie naturalnego i nie budowanie wokół niego muru wstydu. Dzięki temu może unikniemy sytuacji jak ta, gdy pojawia się przerażenie na widok krwi, która nie jest niebieska, a zwykła, naturalna i czerwona.
***
W niedzielę, 28 marca, o godzinie 17:00 Akcja Menstruacja organizuje webinar dla wszystkich zainteresowanych tematyką pomocy osób dotkniętych ubóstwem menstruacyjnym. Będzie można dowiedzieć się na nim m. in. jak pomagać i organizować Punkty Pomocy Okresowej w swojej okolicy. Link do wydarzenia udostępniamy tutaj.
Akcja Menstruacja jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Można ich znaleźć na Facebooku, Instagramie i TikToku. Można również wspomóc organizację, wpłacając pieniądze na zrzutkę.
Artykuły polecane przez redakcję WTV: