"Czechów nie obsługujemy" nie było żartem. Dziennikarz wyproszony z lokalu w Bogatyni
Krecik i podpis oświadczający, że sąsiedzi zza południowej granicy nie będą obsługiwani, nie okazał się żartem. - Zapytała, czy nie widziałem tabliczki - powiedział czeski dziennikarz Filip Harzer. Wracał z Berlina do domu i w Bogatyni chciał zjeść placki ziemniaczane. Nie udało się.
Spór w związku z kopalnią w Turowie zaczyna oddziaływać na przygraniczne relacje między Polakami i Czechami.
O pojawieniu się na witrynach sklepów i lokali kartek pisaliśmy 23 września. Mieszkańcy Bogatyni w spotkaniu z czeskim dziennikarzem pokazali, że zamierzają dotrzymać obietnicy.
Czeski dziennikarz wyproszony z lokalu w Bogatyni
- Właśnie chciałem w Bogatyni zjeść placki ziemniaczane. Nie zjadłem, bo jestem Czechem. #Turów - napisał na Twitterze Filip Harzer w piątek 24 września.
Właśnie chciałem w Bogatyni zjeść placki ziemniaczane. Nie zjadłem, bo jestem Czechem. #Turów https://t.co/MPu0JMmunr
— Filip Harzer (@HarzerF) September 24, 2021
Do wpisu dołączył zdjęcie kreskówkowego krecika widocznego na kartce przy wejściu oraz pusty lokal i ulicę. - Pani za ladą odpowiedziała, że to decyzja szefa - wyjaśnił Herzer.
Chciał zjeść placki ziemniaczane
Czeski dziennikarz postanowił wypowiedzieć się w sprawie swojej wizyty w lokalu. W rozmowie z wp.pl podkreśla, że w Bogatyni czuł się jak najbardziej bezpiecznie.
- Nie obraziłem się też, bo taka jest moja praca - dodał. - Przyszedłem tam przecież właśnie po to, aby zapytać, skąd taka decyzja - wyjaśnił Filip Herzer.
Na pytanie od ekspedientki za ladą dotyczące tego, czy nie widział tabliczki na drzwiach, z niedowierzaniem odpowiedział "serio?". - Pani chyba po moim akcencie od razu rozpoznała, kim jestem - wyjaśnił.
- Nie była niegrzeczna, ale nie była też miła - nie przeprosiła mnie. Powtórzyła, że nie zjem, bo jestem Czechem. Wtedy wyszedłem - relacjonuje swoje spotkanie z bogatyńskim lokalem gastronomicznym dziennikarz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Powielają nieprawdziwe twierdzenia polityków?
Spór o kopalnię Turów trwa i przenosi się już na bardziej lokalne poziomy niż wcześniej. Czeski dziennikarz zdecydował się na rozmowę z mieszkańcami Bogatyni.
Z jego obserwacji wynika, że spora część mieszkańców powiela zdania wypowiadane przez polityków, "że Czechom rzekomo chodzi o zamknięcie polskiej kopalni".
- Przecież tu nie chodzi o żadną wojnę polsko-czeską, a o to, że mieszkańcy przygranicznych gmin mają problemy z wodą przez działanie kopalni Turów - podkreślił w rozmowie z wp.pl Filip Herzer.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres [email protected]. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
Marsz Równości w Opolu: modlitwa o "nawrócenie spod znaku tęczy" i spalenie flagi LGBT
Suwałki. Wyrzucił babcię przez balkon, ale nie poniesie kary
Fundacja Viva! zapowiada zgłoszenie do prokuratury po nagraniu kulejącego konia nad Morskim Okiem
Źródło: wp.pl, wtv.pl Zdjęcie główne: Twitter.com @HarzerF; Wikimedia.org/Werni1 Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0