wtv.pl > Polska > Długie kolejki przed polskim bankiem. Klienci chcą odzyskać swoje pieniądze
Konrad Wrzesiński
Konrad Wrzesiński 19.03.2022 08:40

Długie kolejki przed polskim bankiem. Klienci chcą odzyskać swoje pieniądze

wtv
WTV.pl

O problemach PBS pisaliśmy przed kilkoma dniami. Przypomnijmy, że 15 stycznia Bankowy Fundusz Gwarancyjny podjął decyzję o wszczęciu przymusowej restrukturyzacji wobec sanockiego PBS. Powodem takiej decyzji była zła kondycja finansowa banku, który był zagrożony upadłością. Wszystkie rachunki klientów detalicznych (indywidualnych), mikrofirm oraz sektora małych i średnich przedsiębiorstw zostaną przeniesione do banku pomostowego – Banku Nowego BFG S.A, dysponującego majątkiem ok. 100 mln zł.

Olbrzymie kolejki nie dotyczyły jednak jedynie Sanoka. Tłumy klientów czekały również pod placówkami w Krośnie i Rzeszowie. We wtorek 21 stycznia PBS wznowił działalność. Ludzie posiadający konta w Podkarpackim Banku Spółdzielczym nie mieli dostępu do kont od 17 stycznia.

Bank zapewnia, że pieniądze klientów są bezpieczne

Choć przedstawiciele Bankowego Funduszu Gwarancyjnego gwarantują, że pieniądze klientów są bezpieczne, pod placówkami w Sanoku, Krośnie oraz Rzeszowie i tak ustawiły się długie kolejki niepewnych klientów. TVN 24 podkreśla, że osoby posiadające konta w PBS chciały na miejscu upewnić się, że ich pieniądzom nic nie zagraża. Większośc z nich nie chciała wycofywać środków ze swoich rachunków bankowych. BFG przekonywało, że klienci indywidualni zachowają swoje oszczędności w całości.

Nieco inaczej wygląda za to sytuacja samorządów z podkarpacia, które posiadają swoje rachunki w PBS. Jak informowaliśmy, jednym z głównych motywów działania BFG było ratowanie funduszy jednostek samorządu terytorialnego. "Zgodnie z ustawą o BFG, środki JST (jednostek samorządu terytorialnego – przyp. red.) nie są objęte gwarancjami Funduszu i zgodnie wykonanym oszacowaniem JST straciłyby je w całości w przypadku upadłości PBS", pisał w oficjalnym komunikacie Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

Niestety, według informacji TVN 24 samorządy i tak stracą dużą część pieniędzy. Dla przykładu, według zastępcy burmistrza Sanoka Artura Kondrata samorząd straci ponad 4,2 mln zł. Podobny problem da o sobie znać również w Lesku, gdzie w związku z przymusową restrukturyzacją PBS urząd miasta straci przeszło 2 mln zł. Burmistrz Leska Adam Snarski, cytowany przez TVN 24, zaznaczył, że jeśli miasto nie otrzyma rekompensaty, będzie musiało zrezygnować z poważnych inwestycji. Zapowiedziano również wystosowanie pisma do premiera z apelem o pomoc dla dotkniętych restrukturyzacją samorządów.

Tagi: Polska
Powiązane