wtv.pl > Polska > Pięć lat temu rząd przegłosował program 500+. "11 lutego 2016 r. skończył się w Polsce neoliberalizm"
Maja Staśko
Maja Staśko 19.03.2022 08:24

Pięć lat temu rząd przegłosował program 500+. "11 lutego 2016 r. skończył się w Polsce neoliberalizm"

wtv
WTV.pl
  • Program "Rodzina 500+" został przegłosowany przez Sejm dokładnie pięć lat temu, 11 lutego 2017 roku

  • Wszedł w życie 1 kwietnia 2016 roku jako świadczenie na drugie dziecko i każde kolejne

  • Od lipca 2019 r. jest świadczeniem na każde dziecko do ukończenia 18 roku życia, bez względu na dochód rodziny

  • Dzięki programowi ubóstwo rodzin z dziećmi zmalało, ale dzietność nie wzrosła

  • "Cel programu 500+ można było osiągnąć znacznie niższymi nakładami finansowymi" - pisze Adriana Rozwadowska

  • Zdecydowanie pozytywnie oceniają program Magdalena Okraska i Remigiusz Okraska

  • Od 1 lutego można składać wnioski o świadczenia na kolejny okres

Zgodnie z programem 500+, świadczenie wychowawcze otrzymywać mogą rodzice, opiekunowie prawni lub opiekunowie faktyczni dziecka. To kwota, od której nie są odprowadzane żadne podatki, składki czy potrącenia: 500 zł trafia bezpośrednio do rodziny. Dzięki niemu od 2017 r. 139 mld złotych trafiło na świadczenia dla dzieci. Świadczenie obejmuje 6,6 mln dzieci. Jak informuje Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, w efekcie uruchomienia programu poziom udziału wydatków na politykę rodzinną w PKB wzrósł z 1,78% PKB w 2015 r. do 4% PKB obecnie.

Z badań wynika, że dzięki programowi ubóstwo rodzin z dziećmi zmalało, a dzietność nie wzrosła.

Można składać wnioski na kolejny okres świadczeniowy

Od 1 lutego można składać wnioski o świadczenia na kolejny okres, od czerwca 2021 r. do maja 2022 r. Wnioski można zgłaszać online (przez PUE ZUS, portal Emp@tia albo bankowość elektroniczną) lub listownie. Od kwietnia będzie także można złożyć go osobiście w urzędzie. Termin złożenia wniosku upływa 30 czerwca.

"Cel programu 500+ można było osiągnąć znacznie niższymi nakładami finansowymi"

Adriana Rozwadowska w tekście w "Gazecie Wyborczej" "To już pięć lat programu "Rodzina 500+". Zabrać bogatym, dać więcej biednym?" konfrontuje oczekiwania względem programu z realnymi jego konsekwencjami. Zaznacza, że programowi nie udało się zwiększyć dzietności w Polsce - w 2017 r. liczba urodzeń wzrosła, ale w 2018 r. spadła, by w 2019 r. znaleźć się na minusie. W 2014 r. Główny Urząd Statystyczny prognozował, że w 2020 r. urodzi się ponad 380 tys. dzieci. Liczba urodzeń z tego roku wyniosła zaledwie 355 tys. Dziennikarka oblicza, że skumulowany wzrost dzietności w latach 2017-20 wyniósł zaledwie 1,6 tys. dzieci.

Kolejnym efektem 500+ - wylicza Rozwadowska - jest odejście wielu kobiet z rynku pracy. Stało się tak przez ustawienie progu dochodowego w pierwotnej wersji programu. Do 2019 r. program miał próg dochodowy: 500 zł na pierwsze dziecko mogły otrzymać rodziny, w których dochód na osobę nie przekracza 800 zł. Zgodnie z analizami badaczy to spowodowało przejście do bierności zawodowej dziesiątek tysięcy kobiet, przede wszystkim zarabiających najmniej i najgorzej wykształconych.

Dziennikarka pisze też, że minusem programu jest fakt, że największa część środków trafia do osób najbogatszych. Rozwadowska zaznacza jednak, że program ma też spory plus:

Jest jeden znaczący plus z programu "Rodzina 500+": zmniejszył rozmiary biedy. W 2019 r. stopa skrajnego ubóstwa spadła do 4,2 proc. - z 5,4 proc. rok wcześniej. Jednocześnie jednak znowu jest pewien minus - ten cel można było osiągnąć znacznie niższymi nakładami finansowymi, a do tego wspomóc najuboższych bardziej, kierując większe środki właśnie do nich.

"Najlepszą zachętą jest pełny żołądek"

Piątek rocznicy 500+ nie pozostawili bez komentarza także publicyści: Magdalena Okraska i Remigiusz Okraska. Magdalena Okraska, która mieszka w Zawierciu, napisała na Facebooku:

Zawiercie 2014 czy nawet 2017 a Zawiercie 2021 - to już zupełnie inaczej wygląda. I tak jest właściwie wszędzie. Presja stymulantów tego rodzaju wprowadza w obieg gotówkę, której wcześniej nie było. Pracownicy zaczynają mieć kartę przetargową. Trzeba podnieść płace, w czym pomagają także inne ustawy. Pojawiają się nowe biznesy, do których ludzie chodzą, bo mają za co.

Publicystka oceniła też to, w jaki sposób program wpłynął na debatę publiczną:

Bardzo ciekawie czyta się po tych kilku latach krytykę programu z okresu przed jego wprowadzeniem. Od Korwina-Mikke po Leszka B. i Donalda Tuska, przewijają się opinie o "rozleniwianiu" i "rozdawaniu cudzych pieniędzy". Partie opozycyjne prześcigały się w kontrpropozycjach (słynny program Aktywna Rodzina Nowoczesnej - obniżka podatku na każde dziecko). Ale najbardziej dosadne było to platformiane, neoliberalne, prześmiewcze NIE MA. NIE MA, NO SKĄD. NIE BĘDZIE. Serio, jak się popatrzy na filmiki z kampanii 2015 r., to widać to doskonale. Ten ich śmiech, tę szyderę, jakby zadano im właśnie najgłupsze pytanie świata. No jak tu dawać "za nic"? I to, że udowodniono, że jest, że można, a nawet trzeba, jest największym sukcesem programu. Bo czasem się jeszcze komuś wymknie, że tylko dla pracujących albo nie powinno być wcale - ale partie opozycyjne dzielnie trzymają linię, że to był potrzebny ruch. Dostrzegli zaspokojenie potrzeb, których nie brali latami pod uwagę, nie mogą go negować. Nikt nie zapewni sobie teraz głosów hasłami typu "zabieramy", bo Polacy przyklaskują tylko zabieraniu innym. W tym sensie program sprytnie ustawił debatę o finansach publicznych i "rozdawnictwie". Czy zamiast pieniędzy powinny być "usługi publiczne"? Nie, powinno być jedno i drugie, nie wiem, czemu mamy wybierać. Czy po zmianie władzy świadczenie zostanie ograniczone? Moim zdaniem tak, ale powoli. Będą proponowali coś w zamian, opakowując to w "zachęty". Problem w tym, że najlepszą zachętą jest pełny żołądek.

"Była to rewolucja socjalna, dokonana w bardzo krótkim tempie"

Remigiusz Okraska w swoim poście na Facebooku ogłosił, że 11 lutego 2016 roku skończył się w Polsce neoliberalizm.

Ta decyzja była realnym i symbolicznym końcem epoki, w której budżetowa forsa była tylko dla sytych elit, a dla zwykłego człowieka nigdy "nie było", zawsze miał zaciskać pasa, a gdy chciał od państwa cokolwiek, to słyszał, że jest roszczeniowym nierobem i/lub cwaniakiem. 500+ zmieniło to wszystko. Ludzie przekonali się, że państwo może być także dla nich, że "rozdawnictwo" nie musi dotyczyć tylko dotowania sytych, możnych, wpływowych i świetnie żyjących z elitami władzy. Przekonali się także, iż w budżecie, owszem, są pieniądze na takie rzeczy, że mogą być, że można je aktywnie pozyskiwać na ten cel z opodatkowania tych, którzy mają dość. Przekonali się, że państwo może być też dla nas.

Redaktor zaznaczył, że po 500+ pojawiło się wiele innych zmian dotyczących polityki społecznej. Podwyżka pensji minimalnej, godna stawka godzinowa na umowach śmieciowych, obniżenie wieku emerytalnego, trzynaste i czternasty emerytury, program wyprawka szkolna zwiększenie budżetu NFZ o ponad 35 miliardów, program reformowania i wsparcia leczenia psychiatrycznego, podwojenie ilości miejsc w żłobkach, podwojenie nakładów na przedszkola, podniesienie zasiłków dla bezrobotnych - wymienia Remigiusz Okraska, i podsumowuje:

Była to rewolucja socjalna, dokonana w bardzo krótkim tempie. Jasne, nie załatwiła wszystkich bolączek. Jasne, wciąż są w Polsce ogromne potrzeby do zaspokojenia i obszary wymagające wsparcia. Ale bez 500+ i dalszych decyzji tkwilibyśmy wciąż po uszy w bagnie wyzysku, biedowania i eksploatacji mas. Etatowi wrażliwcy mają trudniej, bo ich frazesy trafiają w pustkę. Dobre panie nie mają się już nad kim pochylać, bo wynędzniałych i wdzięcznych jest mniej – mnóstwo wskaźników ubóstwa i wykluczenia poleciało w dół. Już jemy zamiast słuchać opowieści, że gdzieś kiedyś może coś ktoś.

Tagi: 500 plus
Powiązane