Polacy znaleźli sposób, by obejść obostrzenia dot. Wszystkich Świętych. Zaczęło się chwilę po ważnym komunikacie
Wczoraj premier Mateusz Morawiecki zwołał pilną konferencję dotyczącą Wszystkich Świętych. Decyzja o zamknięciu cmentarzy zapadła dzień przed jej wdrożeniem. Jedynie osoby biorące udział w uroczystościach pogrzebowych będą mogły stawić się w odgrodzonych miejscach. Wielu Polaków już zdążyło zakupić znicze i kwiaty. Okazuje się, że w niektórych miejscowościach doszło do istnej paniki.
- Dzień poprzedzający, Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to dni, kiedy cmentarze będą zamknięte. Liczba zachorowań każdego dnia jest wyższa i nie możemy pozwolić, żeby przed cmentarzami czy w komunikacji gromadziły się duże grupy osób. Wielu ze starszych ludzi, którzy by poszli na te cmentarze, mogłoby tam po 3. tygodniach leżeć - argumentował stanowisko ws. Wszystkich Świętych Prezes Rady Ministrów. Wszystko wskazuje na to, że chęci zapewnienia Polakom bezpieczeństwa spełzły na niczym.
Polacy zorganizowali Wszystkich Świętych dzień przed zamknięciem cmentarzy. "Nigdy nie widziałem takich korków"
Mateusz Morawiecki najprawdopodobniej nie przewidział, że postanowienia o Wszystkich Świętych powinny zostać ogłoszone z odpowiednim wyprzedzeniem. Dzięki temu pozwolilibyśmy na odpowiednie rozłożenie osób gotowych do odwiedzenia zmarłych na grobach. Do naszej redakcji zgłosił się mieszkaniec jednej z mazowieckich miejscowości. W rozmowie wskazał, że jego sąsiedzi wpadli w pewnego rodzaju "panikę".
- W momencie, kiedy zostały ogłoszone obostrzenia dot. zamknięcia wszystkich cmentarzy na Wszystkich Świętych, zauważyłem panikę w mojej miejscowości. Ludzie rzucili się na kwiaciarnie, na sklepy sprzedające znicze i ruszyli tłumnie na cmentarze - deklarował. Zdarzenie stworzyło zagrożenie transmisji wirusa, którego tak bardzo chciał uniknąć premier Morawiecki.
Wszystko wskazuje na to, że część Polaków zorganizowała Wszystkich Świętych 29 października. - Chcieli jak najszybciej zdążyć przed ich zamknięciem cmentarzy w związku z obostrzeniami. W mojej miejscowości żyje około tysiąca osób. Nigdy nie widziałem takich korków. Koleżanka mieszkająca w Płocku powiedziała, że miasto było wręcz sparaliżowane - opowiadał. Co ciekawe, inna mieszkanka Płocka potwierdziła, że ogłoszeniu obostrzeń ludzie z jej osiedla zaczęli opuszczać domy z siatkami.
- Sprzedawcy kwiatów pracowali do późnych godzin nocnych. Wychodząc z domu około 22 widziałem, że wciąż pracowali - dodał nasz rozmówca. Postawa niektórych obywateli wydaje się zaskakująca. Nawet przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski apelował o przestrzeganiu zasad reżimu sanitarnego. "Jednocześnie, w związku z trudną sytuacją epidemiczną prosimy, aby – troszcząc się o miejsce pochówku naszych najbliższych – pamiętać o przestrzeganiu wszystkich zaleceń służb medycznych i sanitarnych" - czytamy w oświadczeniu arcybiskupa Gądeckiego.
Premier, argumentując swoje postanowienie ws. Wszystkich Świętych, tłumaczył, że życie ludzkie jest ważniejsze od tradycji. - Nie można takich rzeczy robić 2-3 dni przed Wszystkich Świętych. Ilu ludzi zakupiło znicze, kwiaty w donicach, wieńce, które mają zamiar sprzedawać przy cmentarzach. Dla tych ludzi to okazja do zarobku raz w roku. Mali przedsiębiorcy stracili źródła dochodu - deklaruje inny nasz czytelnik. - Decyzja ws. Wszystkich Świętych dla wielu ludzi jest tradycją - dodał.
Przypomnijmy, że sam papież Franciszek zobowiązał hierarchów Kościoła do przyznania specjalnych odpustów na Wszystkich Świętych. "W bieżącym roku, w aktualnych okolicznościach spowodowanych pandemią COVID-19, odpusty zupełne dla wiernych zmarłych będzie można uzyskać przez cały listopad, przy zmienionych warunkach i dostosowanych do sytuacji dziełach pobożnych, aby zapewnić bezpieczeństwo wiernych" - czytamy w oświadczeniu.
Źródło: [Polsat News/Gość Wydarzeń]