"Chwilę później usłyszeliśmy, jak śpiewają »Cichą Noc«". O tym, jak święta pokonały wojnę
Historia swoistego bożonarodzeniowego cudu była niejednokrotnie poruszana przez popularne media, nadal nie przebiła się jednak do powszechnej świadomości. Do aktu braterstwa między alianckimi i niemieckimi oddziałami doszło podczas pierwszych świąt I wojny światowej, w 1914 roku, na froncie zachodnim, w okolicach belgijskiego miasta Ieper.
– W dzień rozlegały się jakieś strzały, ale kiedy zapadł zmrok, nad okopami zapanowała cisza, jakiej nie było od miesięcy. Chwilę później dostrzegłem coś zdumiewającego. Jak okiem sięgnąć, niemieckie pozycje mieniły się setkami światełek – pisał do siostry jeden z brytyjskich żołnierzy, cytowany przez tygodnik "Polityka".
– Chwilę później usłyszeliśmy, jak śpiewają "Stille Nacht" ("Cicha Noc – przyp. red.) – wspomina. Brytyjczycy odpowiedzieli brawami, po czym zaintonowali angielską pieśń "The First Noel". Osobliwy koncert okazał się jedynie początkiem.
"Przyszedł posłaniec i powiedział, że jeśli nie będziemy strzelać, to oni również nie"
Pierwszego dnia świąt nie padł ani jeden strzał. – Od Niemców przyszedł posłaniec i powiedział, że jeśli nie będziemy strzelać, to oni również nie – pisał z kolei sierżant Clement Barker.
Wrogie strony porozumiały się w kwestii odszukania ciał zmarłych poległych na ziemi niczyjej. Szkockie i niemieckie jednostki pogrzebały towarzyszy we wspólnej mogile. Następnie odśpiewano część psalmu 23, rozpoczynającego się od słów Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Modlitwy zostały odczytane zarówno po niemiecku, jak i po angielsku. Pozbawieni czapek oraz hełmów żołnierze, z oficerami w środku, w skupieniu słuchali pożegnania zmarłych.
Pod koniec grudnia 1914 roku w brytyjskiej prasie zaczęły pojawiać się artykuły, które również podchwyciły również amerykańskie dzienniki.
3:2 dla Niemiec
W ciągu zaledwie kilku godzin rozejm objął około 100 tys. walczących po obu stronach wojskowych.
Wkrótce na ziemi niczyjej bratały się niemieckie i alianckie pododdziały. Żołnierze wymieniali papierosy, cygara, kawę oraz herbatę. Niemcy, którzy nie najgorzej mówili po angielsku, mieli śmiać się w głos, czytając podawaną im brytyjską prasę.
Zdaniem historyków strony rozegrały również mecz w piłkę nożną. Według relacji pojedynek w stosunku 3:2 wygrali Niemcy. Zmagania zakończyła utrata piłki, która przebiła się na kolczastym drucie.
Reakcja góry
Wiadomość o zawartym bożonarodzeniowym rozejmie dotarła do dowództwa ze znacznych opóźnieniem. Od 26 grudnia przełożeni robili wszystko, by żołnierze na powrót rozpoczęli walkę.
Ponieważ trudno było oczekiwać, by pododdziały zechciały strzelać do osób, z którymi chwilę wcześniej spędziły święta, na zachodni front przysłano nowe siły.
Działania wojenne ostały wznowione. "Góra" zdała sobie jednak sprawę, że w przyszłości należy zapobiec podobnym aktom braterstwa. Na wiosnę Brytyjczycy rozpoczęli wzmożoną akcję propagandową, publikując szczegóły bestialskich czynów, jakich mieli dopuszczać się niemieccy żołnierze.
W kolejnych latach na dni świąteczne dowództwo zwykło zarządzać ostrzał artyleryjski. Oddziały szybciej przenoszono zaś z miejsca na miejsce, by nie miały okazji "zapoznać się" z wrogiem.
źródło: Polityka / histmag.org